Dział 31

1.4K 85 26
                                    

Gwiazdka/komentarz/follow = 😍
______________________

Pov. Eliza

Obudziłam się nad ranem, krótko przed budzikiem. Byłam całkowicie wykończona, prawie całą noc wypominałam sobie, że ją zawiodłam, że wszystko straciłam. Bolała mnie głowa od płaczu. Bałam się nawet myśleć, jak mogę wyglądać. Ledwie przetarłam oczy ze zmęczenia, a do salonu wparowała Inga.
- Mamo, wyobraź sobie, że chciałam wieczorem wyjąć pranie i natrafiłam na to - powiedziała z wyrzutem, machając mi bluzką Blanki przed oczami. - Co to jest?
- Bluzka. Pokaż, doprała się? - powiedziałam niewzruszona, biorąc materiał od Ingi. - Doprała i już sucha. Powiesiłaś?
- Tak, nie zmieniaj tematu. Mamo, czyja to bluzka? - zapytała, niecierpliwie oczekując odpowiedzi.
- Moja - odparłam bez wahania.
- Nie kłam, to nie jest Twój rozmiar.
- No dobra, nie moja - przyznałam- ale nie powiem Ci czyja, bo to ma związek z wczorajszymi wydarzeniami. Przepraszam. Uwierz mi, że nie musisz się o to martwić.
- Okej, ufam Ci, ale wiedz, że byłabym spokojniejsza, gdybyś mi wszystko wyjaśniła - powiedziała, opanowując swoje emocje.
- Wiem, słoneczko, ale naprawdę nie chcę o tym mówić, nie martw się.
- Dobra, tylko proszę, nie zadręczaj się tak tym - westchnęła. - Chodź na śniadanie.
- Zrobiłaś śniadanko? - zapytałam uradowana i podeszłam do córki, by podarować jej słodkiego całusa w policzek - dziękuję!
- Tak, zrobiłam, czułam, że to nie będzie dla Ciebie łatwa noc i nie pomyliłam się chyba - spojrzała na mnie wymownie.
- Aż tak widać? - spytałam zrezygnowana.
- Niestety - odpowiedziała bezlitośnie - ale podkład i korektor pod oczy powinny dać radę. Weź sobie jeszcze prysznic, to poczujesz się lepiej.
- Masz rację, ale najpierw śniadanie - uśmiechnęłam się, przepełniona radością, że mam tak wspaniałą córkę
- Zapraszam - Inga wykonała zapraszajacy gest rękami w stronę kuchni.

Po skończonym posiłku poszłam do łazienki, żeby zapanować nad swoim wyglądem. Spojrzałam w lustro.

No tak, podkrążone oczy, zmęczona twarz bez wyrazu. Czego ja się spodziewałam?

Swoją poranną pielęgnację zaczęłam od prysznica. Naprawdę poczułam się trochę lepiej, gdy krople wody zaczęły spływać po moim ciele.
- Mamo, wychodzę już do szkoły! - krzyknęła Inga pod drzwiami od łazienki, gdy całkowicie oddawałam się symfonii wody odbijającej się o moje ciało oraz dno brodzika.
- Dobrze, skarbie - odpowiedziałam.
Wyszłam spod prysznica i odruchowo zaciągnęłam się zapachem lawendy, stojącej na parapecie, a na moją twarz przywędrował lekki uśmiech.

Prysznic zadziałał na mnie bardzo kojąco. Założyłam na siebie przygotowane wcześniej ubrania i przystąpiłam do wykonywania codziennego makijażu. W końcu mogłam nakładać go tak, jak zawsze, bo poparzenia i siniaki od Sebastiana zniknęły już jakiś czas temu.

Gdy skończyłam, udałam się spowrotem do salonu, by pościelić swoje łóżko. Moją uwagę zwróciła zostawiona na nim bluzka Blanki, przez co szybko posmutniałam. Pościeliłam łóżko, a bluzkę złożyłam w kostkę i schowałam do mojej szkolnej torby. Przeleciałam wzrokiem po mieszkaniu, zabrałam swoje rzeczy, ubrałam buty i wyszłam do pracy.

Pov. Blanka

Wczoraj wróciłam do domu bardzo późno, na szczęście moi rodzice są już do tego przyzwyczajeni. Dzisiaj byłam przez to bardzo zmęczona. Szłam do szkoły cały czas myśląc o tych wszystkich rzeczach, które miały wczoraj miejsce. Nie mogłam skupic się na niczym innym.

W trakcie przerwy przed moją ostatnią lekcją podeszła do mnie dziewczyna z niższej klasy, którą znałam tylko z widzenia.
- To Ty jesteś Blanka? - zapytała.
- Tak, a co? - burknęłam. Nie miałam dzisiaj humoru i nie mogłam zmienić go nawet na potrzeby spotkania z nieznajomą.
- Pani Hotwinter prosi, byś przyszła za godzinę do jej sali - powiedziała na jednym wdechu i zwyczajnie odeszła, zanim zdążyło do mnie dotrzeć to, co powiedziała. Myślałam, że chociaż na ostatniej lekcji uda mi się choć trochę skupić, ale nie, jak zwykle coś musiało się zjebać.

Całą lekcję rozmyślałam, czy powinnam iść do polonistki. Po tym, co zrobiła mi wczoraj, nie chciałam jej widzieć już nigdy więcej. Wiedziałam, że nie przestanę jej kochać, ale nie zmieni to jej zdania o mnie. Ona nigdy nie weszłaby w związek ze mną. Na to nawet nie mam co liczyć, ona mnie nawet nie lubi. Tak właściwie, to co ona może ode mnie chcieć?

Moje rozmyślania przerwał głośny dźwięk dzwonka, oznajmiającego koniec lekcji. To był ten czas, w którym należało podjąć ostateczną decyzję czy iść do polonistki, czy zachowywać się, jakby nieznajoma dziewczyna w ogóle nie przekazała mi informacji, że Hotwinter mnie oczekuje. Niestety moja miłość do Elizy zaprowadziła mnie aż pod same drzwi jej sali. Zajrzałam do środka i zobaczyłam, jak siedzi w pustym pomieszczeniu przy biurku ze zmarszczonymi brwiami, jakby usilnie próbowała coś zrozumieć. Mimowolnie uśmiechnęłam się rozczulona tym widokiem, ale szybko skarciłam się w myślach i wróciłam do całkowicie formalnej postawy.
- Dzień dobry, wzywała mnie Pani - powiedziałam, przekraczając próg sali. Kobieta szybko porzuciła dotychczasowe zajęcie, wstała i również przywitała się, wyjaśniając mi powód mojej wizyty:
- Dzień dobry, chciałam Ci tylko oddać bluzkę - powiedziała, wyciągając ją z obszernej torby. Ja zrobiłam to samo, ponieważ również wzięłam ze sobą należącą do niej rzecz. Nawet o tym zapomniałam.
- Proszę - podała mi moją bluzkę, którą wzięłam w prawą dłoń, lewą podając jej tę z nic nieznaczącym napisem "Love". - Wyprałam ją, więc niczym się nie martw - próbowała zacząć rozmowę, ciepłym tonem.
- Też oddaję czystą - odpowiedziałam bez emocji i odwróciłam się na pięcie, chcąc jak najszybciej wyjść.
- Blanka... - zaczęła niepewnie.
- Dziekuję za bluzkę. Do widzenia - ucięłam niemiło, nie odwracając się za siebie i wyszłam jak gdyby nigdy nic.

Nie byłam dumna ze swojego zachowania i w głębi serca chciałam rzucić się w jej ramiona, ale czułam, że muszę się powstrzymywać, bo w przeciwnym wypadku będę tylko bardziej cierpiała. Nie chciałam już cierpieć. Muszę zostawić to wszystko za sobą i na siłę żyć dalej w tej rozrywającej serce tęsknocie. Ona mnie nie chce, a ja nie mogę zmusić jej do miłości. Muszę nauczyć się żyć z tym odrzuceniem, ze złamanym sercem.

Pov. Eliza

Ona wyszła. Tak po prostu wyszła, pozostawiając mnie z utraconymi nadziejami i krwawiącym sercem.

Dlaczego? Dlaczego aż tyle może się zmienić w jednej chwili? Naprawdę wystarczy tylko chwila, by wszystko legło w gruzach?

Najgorsze jest to, że ja zrobiłam to wszystko po to, żeby ją chronić. Nie miałam innego wyjścia!

Dlaczego ona tego nie rozumie? Czy to naprawdę już koniec naszej relacji? Czy ja właśnie straciłam ją na zawsze? Teraz będziemy się unikały na korytarzach? Nie będziemy ze sobą rozmawiały? O matko, dlaczego?

Przecież ja ją tak kocham... Ale ona o tym nie wie. Chyba będę musiała zaakceptować to, że do końca życia będę już nieszczęśliwa w miłości i jestem na to zwyczajnie skazana... Nie zmienię tego już, więc... to chyba koniec mojej szansy na powodzenie w miłości po tylu latach. To koniec...

______________________________________

Także no, tak to wyszło...😐 Co Wy na to?

Jestem przy TobieWhere stories live. Discover now