Rozdział 45

2.6K 160 62
                                    

- Zimno ci? - pyta Aang siedzącej obok przyjaciółki, gdy ognisko przygasa, a opał kończy się.

- Trochę. - odpowiada, marszcząc czoło.

Chłopak słysząc to, sięga po swój znajdujący się niedaleko śpiwór i okrywa nim dziewczynę. Na ten widok Zuko cały gotuje się z zazdrości, chociaż zdaje sobie sprawę, że Ilaj i Aang są tylko przyjaciółmi, wręcz rodzeństwem. Mimo to widok, jak Avatar troszczy się o nią, trafia w czuły punkt księcia, jakim jest ciągłe odrzucenie. Miał swoją szansę, mógł być dla szatynki tym jedynym, ale zaprzepaścił wszystko w dniu, gdy stanął po stronie Azuli.

- Jesteście całkiem słodcy. - mówi Toph, bawiąc się między palcami małym kamyczkiem.

- To tylko przyjaźń - zpewniaa Ilaj, ponieważ nawet nie potrafi sobie wyobrazić związku z Aangiem, będącym dla niej bratem.

- Od przyjaźni się zaczyna. - śmieje się Suki, ruszając sugestywnie brwiami.

- Skończcie te spekulacje - prosi nomad, nie mogąc ukryć rozbawienia sytuacją i miną Zuko.

- No właśnie - przyznaje Ilaj, zdejmując z siebie ciepły śpiwór przyjaciela.

Dziewczyna postanawia odejść od ogniska i na chwilę zostawić przyjaciół samych. Nie wie czemu, ale to przekomarzanie z ich srony, zasmuciło ją. Przez ten cały czas myślała, że jej życie jest szczęśliwe. Niestety myliła się. Przez te wszystkie miesiące czegoś jej brakowało, a raczej kogoś. Ciągle tylko przejmowała się wojną, nie zwracała uwagi na własne potrzeby. Tak naprawdę Ilaj rozpaczliwie szukała miłości...

Niemag udaje się więc w kierunku swojego tymczasowego pokoju, po czym siada na łóżku, chowając twarz w dłoniach, aby przemyśleć swoje obawy. Nienawidzi uczucia bezsilności najbardziej na świecie.

- Spokojnie Ilaj, jesteś silna. - szepcze, próbując samej sobie dodać otuchy, co nie należy do rzeczy najłatwiejszych.

- Bo jesteś. - przerywa szatynce znajomy głos. - Nie musisz sobie tego mówić.

Speszona dziewczyna spogląda na nieproszonego gościa, którym okazuje się Zuko. Chłopak opiera się o framuge, gdzie powinny znajdować się drzwi. Lustruje przy tym drobną sylwetkę Ilaj, a jego spojrzenie przenika jej ciało na wylot.

- Co się stało, że wyszłaś? - pyta zmartwionym głosem.

- Po prostu jestem zmęczona. - odpowiada głosem wypranym z emocji.

- Dobrze, ja po prostu... martwiłem się o ciebie - oznajmia.

- Słucham? - nie dowierza Ilaj. - Martwiłeś się o mnie? Jakie to zabawne - mamrocze pod nosem.

- Jesteś dla mnie ważna, więc to chyba normalne - zauważa, unosząc prawą brew.

- Daj już sobie spokój. - przerywa szatynka, gwałtownie wstając z miejsca. - Jeżeli próbujesz znowu mnie w sobie rozkochać, to wiedz, że...

- Czekaj, ty mnie kochałaś? - pyta, otwierając oczy szeroko ze zdziwienia.

- Nie, skąd ten pomysł - śmieje się ironicznie. - Przez ten cały czas udawałam. - dodaje, a jej głos jest przesiąknięty jadem. - A teraz mógłbyś stąd...

Tym razem Zuko decyduje się przerwać dziewczynie. W połowie zdania całuje Ilaj w jej malinowe usta. Pierwszą myślą brązowowłosej jest odepchnięcie Zuko i pobicie go, ale jego ciepłe wargi ogrzewające Ilaj są lepszą opcją. Szatynka oddaje pocałunek z taką samą delikatnością i tęsknotą jak książę, po czym zakłada dłonie na jego szyi, a on sam oplata ją w tali, przyciągając do swojego umięśnionego torsu. Oboje mogliby trwać w tej chwili wiecznie, ale brakuje im powietrza, więc się od siebie odsuwają.

- My nie powinniśmy. - oznajmia Ilaj, kiedy jej ciepły oddech muska policzek bruneta.

- Przepraszam. Poniosło mnie. - mówi, niechętnie puszczając dziewczynę.

- Mnie też. Może lepiej... - ucina zdanie, nie wiedząc jak dalej prowadzić konwersację.

- Tak jasne. Już idę. - rozumie spekulację dziewczyny, Zuko.

Gdy książę ma wyjść, zażenowany uderza ramieniem o ścianę, rozbawiając przy tym Ilaj. Speszony chłopak posyła jej przepraszający uśmiech i szybkim krokiem opuszcza pokój szatynki.

Ilaj widząc brak Zuko, rzuca się na swoje twarde łóżko, zatapiając się we własnych myślach. Teraz dopiero ma totalny mętlik w głowie. Niby się pozbyła z umysłu księcia, ale nie potrafi go wiecznie odpychać. Wciąż jest dla niej ważny. Zbyt ważny.

[~]

Zaśnięcie na kamiennej podłodze nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, jak można się domyślić. Nie można znaleźć wygodnej pozycji, pod głową jest bardzo twardo. Same negatywy, lecz tej nocy było jeszcze gorzej. Kiedy wszyscy smacznie spali, a słońce za chwilę powinno pojawić się na niebie, rozbrzmiewa ogromny huk, połączony z zapachem spalenizny. Drużyna Avatara doskonale wie, co to oznacza.

- Naród Ognia! - krzyczy Sokka, nerwowo wymachując rękoma i ukochanym bumerangiem.

Faktycznie, to magowie ognia zmierzają w ich kierunku, ale już z takiej odlegości na pokładzie widać lśniące włosy Azuli, które przy wschodzącym słońcu wyglądają wyjątkowo pięknie. Szyderczy uśmiech księżniczki, jej białe zęby, sposób bycia, doprowadza drużynę do szału.

- Dlaczego zawsze ona? - wzdycha głośno Toph, jak gdyby nigdy nic robiąc podziemne przejście. - No co? - pyta przyjaciół, którzy nie dowierzają w spokój maga ziemi. - Lepiej się pospieszmy - dodaje, widząc ich zawahanie na twarzy.

Niestety za późno, pierwsza salwa ognia leci w stronę nieświadomych magów i jedyna Ilaj to zauważa. Osłania swoich bliskich sprawnym machnięciem metalowego wachlarza, po czym posyła im piorunujące spojrzenie.

- Uciekajcie! - rozkazuje dziewczyna, a gdy widzi, że jej wrzask poskutkował, odwraca się twarzą do nadlatujących sterowców, gotowa do dalszej walki.

- Ilaj, co ty robisz? - Aang chwyta szatynkę za ramię, podmuchem wiatru odganiając płomienie, które przerosły jej umiejętności. - Dziś nie walczymy, musimy znaleźć inne bezpieczne miejsce - dodaje.

- Po co? - oburza się dziewczyna, a nomad ponownie używa magii powietrza, aby ją ochronić, gdyż Ilaj przez chwilę przestaje myśleć o otaczającym zagrożeniu i woli podzielić się swoimi przemyśleniami z chłopakiem. - Mam dość ukrywania się, idę się z nimi zmierzyć - wskazuje na kulę ognia, lecącą w jej stronę.

Tym razem Aang nie zdąża zareagować, ale Zuko wkracza do akcji i ratuje brązowowłosą. Spogląda na dziewczynę gniewnie, lecz szybko mu przechodzi, gdyż nie potrafi długo być na nią zły.

- To nie twoja walka, Ilaj - mówi z pewnością, która ją onieśmiela. - Muszę w końcu z nią wygrać, w przeciwnym razie nigdy nie da nam spokoju.

- Chyba oszalałeś - prycha szatynka. - Nie pozwolimy ci samemu walczyć, ja nie pozwolę.

- Ale czy ja cię pytałem o zgodę? - uśmiecha się, ruchem głowy dając znać Avatarowi, że ma odciągnąć szatynkę.

Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, jak tragicznie to się skończy...

Drugie oblicze || Awatar Legenda AangaWhere stories live. Discover now