Rozdział 1 [1]

9.9K 308 150
                                    

KSIĘGA PIERWSZA - woda

Rozdział poprawiony

— Ilaj, płyniesz z nami? — spytała Katara swojej najlepszej przyjaciółki, przeciągając każdą możliwą samogłoskę w jej imieniu.

— Daj mi jeszcze chwilkę! — krzyknęła zawołana dziewczyna z drugiego końca wioski. Południowe Plemię Wody było na tyle małe, że wystarczyło coś powiedzieć pół tonu głośniej, a od razu wszyscy mieszkańcy to słyszeli.

Ilaj cały czas szukała futra, które niefortunnie zgubiła. Bez niego jej kuzynka - Akemi, nigdzie jej nie puści i nie będzie mogła wyruszyć z dziećmi Hakody na połów. Uwielbiała wspólne wędrówki z nimi, mimo wiecznego głodu Sokki oraz wiecznie kłócącej się z nim o to Katary. Bywali nie do zniesienia, to prawda, ale za to właśnie ich kochała najbardziej. Zwłaszcza siostrę Sokki, która odkąd tylko sięgała pamięcią, była jej najlepszą przyjaciółką. Jeżeli chodziło o nadprzyrodzone umiejętności Ilaj, los chciał, że nie miała żadnych magicznych zdolności. Była niemagiem, jak każdy w wiosce. Jedynie Katara posiadała niezwykły dar, jakim było tkanie wody. Niestety musiała samodzielnie je rozwijać, co nie należało do prostych rzeczy.

— Mam! — ucieszyła się Ilaj i pędem wybiegła z igloo, bez wcześniejszego pożegnania z kuzynką.

Po drodze minęła rozbawione dzieciaki, które właśnie toczyły bitwę na śnieżki i oberwało się jej prosto w głowę. Mimo to ruszyła dalej, gdyż mieszkając w tak chłodnym miejscu, przyzwyczaiła się do tego typu sytuacji.

Gdy znalazła się naprzeciwko rodzeństwa, jej entuzjazm zgasiła mina Sokki, która nie była jedną z tych najweselszych. Chłopak albo się nie najadł, albo najzwyczajniej w świecie był na nią zły. Musiała to być któraś z tych opcji. Nic innego nie wchodziło w grę.

— No nareszcie — westchnął, wskazując miejsce dla niej, tuż obok jego młodszej siostry.

Ilaj słysząc pełen wyrzutów głos Sokki, prychnęła w odpowiedzi i usiadła koło Katary. Chyba nigdy go nie zrozumie. Ciągle mu coś nie pasowało. Odkąd ojciec jego i Katary wyjechał, zachowywał się jak pępek świata. Może i był synem Hakody, wodza plemienia, ale nie dawało mu to prawa, aby nieustannie chodził jak napuszony paw.

— Co go tym razem ugryzło? — spytała Ilaj szeptem Katary.

— Nie wiem. Ostatnio ma jakieś humorki — odparła Katara, tym samym tonem co Ilaj.

— W towarzystwie nie mówi się na ucho — burknął pod nosem Sokka, zarzucając na plecy ukochany bumerang.

— A ciebie zalicza się do towarzystwa? — odpyskowała bratu Katara.

— Dzieci, spokój! — zarządziła Ilaj, która dzisiaj wyjątkowo pragnęła spokojnej podróży.

— Nie będziesz mi rozkazywać. Jestem starszy! — oburzył się chłopak, wymachując rękoma.

— O MIESIĄC! Ta drobna różnica nic nie znaczy.

— A właśnie, że znaczy. Ryby i dzieci...

— Och, zamknij się, Sokka — westchnęła Katara, która małą kulką z wody trafiła w brata.

Sokka pod wpływem zimna na twarzy i zniszczonej przez wodę fryzury, wrzasnął na całe gardło. Zaczął desperacko poprawiać włosy, ale z marnym skutkiem. Woda musiała najpierw wyschnąć, aby mógł jakoś przywrócić im ład.

— Jesteś strasznie niedojrzała, Kataro — warknął w stronę siostry.

— Ja niedojrzała?!

Nagle łódka, ktorą płynęli, wpadła w silny prąd. Zupełnie, jakby zbuntowała się na dźwięk kłótni. Sokka zaczął wymachiwać wiosłem, aby ją chociaż trochę nakierować. Spanikowana Katara przytuliła się do ramienia Ilaj, która właśnie wzięła drugie wiosło, aby pomóc przyjacielowi. Niestety przyczepiona wręcz do niej młodsza dziewczyna trochę utrudniała jej to zadanie.

Drugie oblicze || Awatar Legenda AangaWhere stories live. Discover now