Rozdział 10

3K 167 39
                                    

Odkąd wioska została zatopiona minęło trochę czasu. Obecnie drużyna ma postój. Sokka majaczy więcej niż zwykle, a na dodatek ma gorączkę. Katara zajmuje się nim jak najlepsza matka tyle, że niedługo to ona może się zarazić. Ilaj jej nie pomoże. Nawet nie wie jak poradzić sobie z bólem brzucha.

- Lecę poszukać lekarstw. - mówi Aang widząc stan zdrowia rodzeństwa. Katara już zaczyna kaszleć.

- Lecę z tobą. Nie chcę skończyć jak oni. - oznajmia Ilaj stając obok avatara.

Mag wody kiwa delikatnie głową na znak, że się zgadza. Aang chwyta w pasie Ilaj i wzbija się z nią w powietrze. Nagle ląduje widząc nadchodzącą burzę.

- Lepiej będzie iść pieszo. - radzi Ilaj zdejmując z siebie dłonie nomada.

Chłopak przytakuje zostawiając Katarę i Sokkę pod opieką Momo oraz Appy.

- Wejdź mi na barana. - mówi Aang.

- Co takiego?

- Będzie szybciej.

Ilaj nie rozumiejąc o co może chodzić wsiada na ramiona przyjaciela. Mocno go trzyma, żeby nie spaść. Chłopak rozpoczyna bieg. Porusza się o wiele szybciej niż przeciętny człowiek. Można spokojnie powiedzieć, że szybciej nawet od wiatru. W takim tempie wszystko sprawnie załatwią bez najmniejszego problemu.

Po chwili Aang zatrzymuje się. Ilaj staje na równe nogi, a chłopak biegnie do chatki zielarki. Szatynka postanawia poczekać na niego na zewnątrz. Nie lubi takich miejsc. Kojarzy jej się zbyt mocno z mamą.

[~]

- Co tak długo? - pyta Ilaj widząc przyjaciela.

- Szkoda gadać, ale musimy znaleźć mrożone żaby. - wzdycha.

Nagle w ich stronę lecą strzały. Ilaj robi szybki unik, a Aang tworzy tarczę z powietrza. Chwyta za dłoń dziewczynę i ciągnie ją jak najdalej od łuczników. Skaczą z góry lądując na drzewie. Niestety nie udało się im zgubić napastników. Są zmuszeni wciąż uciekać. Zmęczeni wpadają do bagna.

- Żaba. - cieszy się Aang.

Niestety zwierzę długo nie pożyło, bo zostało trafione. Próbują znowu uciec ale bagno im to utrudnia. Przeciwnicy wykorzystują sytuację i przyszpilają ich do drzewa.

[~]

- Aang! - krzyczy Ilaj budząc się ze snu.

Dziewczyna ma związane łańcuchami ręce i nogi. Nie może się ruszyć, a do tego niemiłosiernie pulsuje jej głowa. Nie jest w stanie racjonalnie myśleć. Zaczyna krzyczeć.

Nagle drzwi się otwierają, a w nich staje mężczyzna w zbroji narodu ognia. Ma specyficzną brodę oraz uśmiech.

- Słynna Ilaj. Przyjaciółka samego avatara i przy okazji jego część.

Szatynka nic nie odpowiada. Pluje w buty maga ognia z pogardą. Nie ma zamiaru z nim rozmawiać.

- Widziałem w świątyni Roko jak odczuwałaś stan avatara. To takie... niesamowite.

- Gdzie jest Aang?!

- Spokojnie. Nic mu nie będzie. Władca ognia oczekuje was w jednym kawałku.

- Nas?

- Ozai wie o twoim dziwnym przypadku. Dla niego również jesteś cennym nabytkiem.

- Odwal się! - wrzeszczy.

- Nie chcesz wiedzieć gdzie jest twój ojciec? - uśmiecha się.

- Tata jest na wojnie. Obiecał, że wróci więc wróci.

- Nie do końca tak jest. Twój ojciec jest w najbardziej okrutnym więzieniu narodu ognia.

- Nie! To niemożliwe!

- Odłączył się od reszty. Miał zamiar pomścić żonę ale został schwytany.

- On nic nie zrobił!

- Dość! Albo będziesz miła albo to się dla ciebie jak i dla niego źle skończy.

- I tak mnie nie zabijesz, a tata da radę uciec.

Mężczyzna nic nie odpowiada. Opuszcza pomieszczenie zostawiając Ilaj samą. Nie na długo, bo wrota ponownie się otwierają. Tym razem staje w nich postać z niebieską maską.

- Zacznę krzyczeć. - ostrzega.

Postać podbiega i rozcina mieczem łańcuchy. Ilaj chce już coś powiedzieć ale tajemnicza osoba ruchem głowy, każe jej iść za sobą. Szatynka niechętnie przystaje na tę propozycję. Wychodząc zauważa Aanga, całego i zdrowego.

- Aang! - cieszy się po czym mocno go przytula.

[~]

- Padnij! - krzyczy Ilaj ale nieznajomy jej nie słyszy. Upada, a jego maska pęka.

Aang tworzy zasłonę dymną, a Ilaj podchodzi do poszkodowanego odsłaniając całkowicie jego twarz.

- Zuko? - szepcze zaskoczona.

Avatar już chce go zostawić ale widząc błagalnie spojrzenie przyjaciółki mięknie. Pomaga szatynce przeczołgać go do lasu.

- Co teraz? - pyta.

- Idź poszukać żab dla Katary i Sokki. Jesteśmy tu bezpieczni. Ja się nim tak jak potrafię zajmę.

Aang robi jak przyjaciółka mu każe. W tym czasie Ilaj kładzie głowę Zuko na swoje kolana. Powinien mieć miękko. Może koścista Ilaj nie da mu tej wygody ale lepsze to niż twarda ziemia.

Dziewczyna nadal nie wie co myśleć o  magu ognia. Z jednej strony go nienawidzi, a z drugiej chce mu pomóc. Mama Ilaj zawsze mówiła: ,,Nawet w władcy ognia kryje się dobro. To od niego zależy czy się go podejmie." Szatynka kieruje się tym całe życie. Może stąd jest taka naiwna i wszystkim ufa?

Nagle chłopak budzi się. Cicho jęczy pod nosem. Właśnie w tym momencie przychodzi Aang gotowy do ataku. Zuko nie zwraca na niego uwagi. Bardziej ciekawi go osoba na, której leży.

- Dziękujemy za ratunek. - mówi Ilaj ale po chwili zostaje zaatakowana wiązką ognia.

Niemag robi szybki unik. Biegnie w kierunku Aanga, a nomad bierze ją na barana. Uciekają jak najdalej od wściekłego Zuko.

- Nie powinnaś mu ufać. - oznajmia avatar gdy są już z powrotem.

- Czuje, że w nim jest dobro. - odpowiada, a Aang przekręca oczami.

Hej!
Od razu zaznaczam, że pytam z czystej ciekawości. Z jakim chłopakiem łączycie Ilaj?

~ Julka 💓💕

Drugie oblicze || Awatar Legenda AangaWhere stories live. Discover now