Rozdział 39

2.4K 157 34
                                    

- Ilaj! - rozlega się krzyk Sokki po świątyni.

- Idę. - odpowiada dziewczyna, związując gumką włosy.

Szatynka wybiega z pokoju i udaje się za głosem przyjaciela. Naburmuszony chłopak już czeka na nią, na dziedzińcu za swoją młodszą siostrą. Ilaj widząc ich miny, niepewnie uśmiecha się.

- Wszystko w porządku? - pyta rodzeństwa, a Katara jedynie prycha.

- Aang nie chce z nami rozmawiać o Władcy Ognia. - oznajmia mag wody.

- Między wami jest ta dziwaczna więź. - dodaje Sokka.

- Porozmawiaj z nim. - dokończa za niego Katara.

- A gdzie jest nasz Avatar?

- Lata. - odpowiada Toph, rzucając małymi kamieniami w przepaść.

- Jasne. - szepcze Ilaj i odchodzi od przyjaciół.

Dziewczyna szybko wsiada na Appę i wraz z bizonem wzbija się w powietrze. Szuka wzrokiem najmłodszego z drużyny, ale nigdzie nie może go znaleźć. Do tego czuje na sobie świdrujące spojrzenie Sokki.

Po chwilowym locie Ilaj znajduje Aanga. Avatar nie zwraca uwagi na jej wołanie, więc szatynka podlatuje trochę bliżej z Appą.

- Zlatuj natychmiast nadziejo ludzkości, albo osobiście cię zrzucę i przetnę wachlarzem! - krzyczy dziewczyna.

- Nic nie słyszę przez ten wiatr! - oznajmia, jak gdyby nigdy nic, ostatni Nomad i robi dopracowaną pętle lotnią.

- Mogę z tobą zagrać w Pai Sho! - daje za wygraną niemag.

Aang słysząc odpowiedź przyjaciółki, uśmiecha się triumfalnie i zlatuje do drużyny. Zadowolona Ilaj ciągnie Appę lekko w dół, po czym powoli lądują.

- W świątyni jest ogromny stół do Pai Sho. - oznajmia Aang. - Pokaże wam go. Chodźcie!

- Sądzę, że to musi zaczekać. - zauważa Toph, wskazując palcem na coś, co jest za bizonem.

Zmęczony Appa przesuwa się, a zdezorientowana całą tą sytuacją Ilaj, wciąga głośno powietrze.

Gdy bizon całkowicie przestaje zasłaniać widok, oczom wszystkim zabranym, ukazuje się Zuko. Brunet stoi wyprostowany z delikatnym uśmiechem, przyklejonym do twarzy.

- Witajcie, to ja Zuko. - mówi książę, a Ilaj zaciska pięści.

Serce dziewczyny ogarnia istna rozpacz, a wstrzymywany oddech opuszcza jej usta ze świstem. Ma ochotę krzyknąć prosto w twarz Zuko, co o nim myśli. Chce mu przypomnieć, co jej zrobił i czego bał się zrobić, ale woli jeszcze chwilę pomilczeć. Pragnie najpierw poznać powody, dla których wygnany książę tu jest.

Tymczasem przyjaciele dziewczyny są już gotowi do ataku. Ilaj postanawia nie być gorsza i wyjmuje zza pasa wachlarz. Broń szatynki trzęsie się w jej dłoni, a ona nie może tego opanować. Tak jak Zuko na nią kiedyś dział, tak wciąż działa, o ile nie mocniej i skuteczniej.

- Słyszałem, że lecicie tutaj, więc pomyślałem, że tu na was poczekam. - wyjaśnia książę, a Appę go soczyście oblizuje.

- Ostatnio coś za dużo myślisz. - stwierdza oschle Ilaj, a Sokka z uznaniem klepie ją po ramieniu.

Zuko z szokiem patrzy na metamorfozę dziewczyny. Nie chodzi tu tylko o jej krótsze włosy, czy rysy twarzy, a o sposób bycia. W sumie, nie może mieć do Ilaj pretensji. Zranił ją, o czym doskonale wie, tylko nie potrafi tego naprawić.

- Wiem, że dziwicie się widząc mnie tu, ale...

- Nie bardzo, skoro ścigasz nas po całym świecie. - ciągnie swoją grę słów Ilaj.

- Tak, wiecie... nie ważne. Chciałem tylko wam powiedzieć, że bardzo się zmieniłem i, że teraz jestem dobry, i chciałbym się do was przyłączyć... i mogę uczyć Aanga magii ognia! - jąka się brunet.

- Co ty sobie w ogóle myślisz! - krzyczy Toph.

- Chyba nie sądzisz, że ktokolwiek z nas ci zaufa! - dodaje Katara.

- Robiłeś tyle złych rzeczy! - dorzuca swoje trzy grosze Sokka.

- Ala robiłem też dobre rzeczy. Mogłem ukraść waszego bizona, ale go wypuściłem, to już coś. - broni się Zuko, a Appa ponownie go oblizuje.

- Mogłeś też nie łamać mi serca. - mówi otwarcie Ilaj.

Katara słysząc słowa przyjaciółki ma ochotę wybuchnąć i zabić Zuko tu i teraz. Nie wiedziała, co się z Ilaj dzieje, a teraz nareszcie wszystko rozumie. Ona od początku kochała księcia, a ten ją bezczelnie zranił wtedy, w Ba Sing Se.

- Nie mam na to żadnego usprawiedliwienia. - stwierdza Zuko ze smutkiem.

- W takim razie wynoś się! - wrzeszczy Katara.

Zuko nie poddaje się. Wciąż stoi przed drużyną i nieustannie próbuje ją do siebie jakoś przekonać. Wymienia wszystkie dobre rzeczy jakie uczynił, ale pozostali przypominają mu te złe. Tylko Ilaj i Aang nie wypowiadają się. Wsłuchają się uważnie w dyskusje przyjaciół, co jakiś czas wzajemnie na siebie zerkając.

- Dlaczego wy nic teraz nie dodacie? - zwraca się do milczących Zuko. - Mówiłeś Aang, że moglibyśmy się przyjaźnić.

- A ty Zuko mówiłeś, że nigdy nic dla ciebie nie znaczyłam. - wtrąca Ilaj.

- Działałem pod wpływem emocji, przepraszam. Obiecuje, że już nigdy cię nie zranię Ilaj. Błagam, wybacz mi.

Sokka posyła przyjaciółce znaczące spojrzenie - nie daj się złamać.

- Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać książę Zuko. - podkreśla jego status społeczny, Ilaj.

- Próbuje wam wytłumaczyć, że już nie nie jestem tą samą osobą! - oburza się brunet.

- Ludzie się od tak nie zmieniają. - stwierdza ze smutkiem najstarsza z dziewcząt.

- Wynoś się stąd, albo się broń! - oznajmia Sokka z wyzutem.

- W takim razie, weźcie mnie do niewoli. - proponuje Zuko, klękając na kamiennej nawierzchni.

- Nie chcemy! - krzyczy Katara i odtrąca księcia falą wody.

- Nie wracaj tu już Zuko. Nigdy. - rozkazuje syn Hakody.

Zuko słysząc to, podnosi się i ukradkiem spogląda na Ilaj. Gdy ich spojrzenia się ze sobą krzyżują, dziewczyna spuszcza wzrok.

Czy tak miało wyglądać ich pożegnanie?

Hejka!
Bez moje przywitania, rozdział liczy 830 słów! Mówiłam, że będzie dłuższy. 😂❤️

~ Julka 💗

Drugie oblicze || Awatar Legenda AangaWhere stories live. Discover now