2. Dziennik Toma Marvolo Riddle'a

10.8K 449 527
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84

;Wężomowa;

Myśli / Listy



Po około dwudziestu minutach, wszyscy byli w Wielkiej Sali. Nauczyciele patrzyli pusto w stół, a wokół uczniów panowała cisza.

Stół Ślizgonów był wypełniony raczej zadowolonymi osobami, bo przecież Hogwart wygrał, a słaby czarodziej półkrwi umarł.

Stół Krukonów skupiał osoby w większości zaniepokojone i z zamyśleniem, lub strachem, wpatrujących się w Chłopca-Który-Przeżył.

Puchoni byli nadzwyczaj cisi i mieli na sobie czarne szaty, z naszywkami z imieniem i nazwiskiem Cedrika, żeby upamiętnić jednego z nich, który zginął podczas ostatniego zadania turnieju.

Goście niezbyt przejmowali się wydarzeniami. Uczniowie Durmstrangu byli niepocieszeni drugim miejscem, lecz, podobnie jak Ślizgoni, byli zadowoleni ze śmierci półkrwi śmiecia. 

Uczennice Beauxbatons wydawały się być przerażone całą wizją turnieju. Siostra Fleur, pocieszała ją i przytulała się. Delacour wydawała się tego nie zauważać, za to jej przyjaciółki patrzyły na nią ze współczuciem. Ich reprezentantka mogła przecież zginąć.

Ostatni stół, należący do Gryffindoru był podzielony. Większość siedziała blisko stołu prezydialnego, natomiast Harry, Ron, Hermiona i Neville siedzieli na drugim końcu. Harry nie przejmował się tym, bo przecież wszyscy, włącznie z Ministrem, uznali, że to Potter zabił Diggory'ego, a teraz wmawia wszystkim, że Voldemort wrócił. Ron i Hermiona siedzieli przy nim z polecenia Dumbledore'a i doskonale ukrywali swoje emocje, co było dziwne, zważając na wybuchowość Weasley'a. Neville natomiast z niepokojem patrzył na smutnego Pottera. Longbottom jako jedyny nie odwrócił się od Harry'ego na samym początku turnieju, kiedy nawet jego najlepsi przyjaciele, go opuścili.

 - Dobrze się czujesz, Harry? - zapytał czarnowłosy.

- Tak. - odparł i zamilkł, nie patrząc na nikogo. Coraz trudniej było mu ukrywać prawdziwe emocje, szczególnie, że ostatnio ciągle był w centrum uwagi całego Hogwartu i dwóch pozostałych szkół magii.

-~*~-

Dumbledore prowadził swoją przemowę już dobrą godzinę. Większość uczniów już się znudziła tym, ale niektórzy nadal cicho pochlipywali. Dyrektor właśnie opowiadał o siedmiu latach Cedrika w Hogwarcie. Doszedł do czwartego roku Puchona, tym samym pierwszego roku Harry'ego. 'Jakby to kogoś obchodziło...' Pomyślał Harry. Nagle przyszedł mu do głowy głupi pomysł. Bardzo głupi.

- Boicie się mnie, tak jak cała reszta? - milczenie przerwał Potter, a pytanie skierował do siedzących na przeciwko, Hermiony i Rona.

- Oczywiście, że nie, Harry. - zaprzeczyła natychmiast Gryfonka.

- Jesteś przecież naszym najlepszym przyjacielem. - dodał Gryfon.

- Najlepszym przyjacielem... - spojrzał na Rona spod przymrużonych powiek. - Dlatego mnie szpiegujecie? - zapytał zimno.

- C-co? - wyjąkała.

- To co słyszałaś - warknął.

- Dlaczego mielibyśmy cię szpiegować? - zapytał Ron, udając absolutnie zdziwionego.

- Może dlatego, że Dumbledore coś wam obiecał... - prychnął. - Bogactwo i sława. - spojrzał na rudowłosego. - Książki i spokój. - powiedział, patrząc na brązowowłosą. Oboje osłupieli. Jak on się dowiedział? Skąd? - Nie łaźcie za mną. - powiedział i wstał, tym samym zwrócił na siebie uwagę wszystkich obecnych. - Nie przerywajcie sobie. - powiedział donośnie i wyszedł z Sali z drwiącym uśmiechem na ustach. Dumbledore osłupiał. Spojrzał na trójkę Gryfonów, z którymi siedział jego Złoty Chłopiec, lecz ci tylko wpatrywali się w drzwi. Postanowił, że musi porozmawiać z chłopcem, ale nie mógł teraz przerwać, dlatego też kontynuował, tylko nieco szybciej, mijając nie warte uwagi wydarzenia.

Verum Colores | Harry PotterWhere stories live. Discover now