8. Kundle powinny być na smyczy

8.1K 369 316
                                    

- Trzeba wstawać, paniczu Harry. - powiedział, donoście skrzat, stojąc obok łóżka Harry'ego. Chłopak przetarł oczy i wstał. Rozejrzał się lekko nieprzytomnym wzrokiem po własnym pokoju w Riddle Manor. 

Jak on się znalazł we własnym łóżku? Nagle uderzyły w niego wspomnienia poprzedniego dnia, albo raczej wieczora. Zaczął rozmowę z Draco. Malfoy go pocieszał, potem rozmowa o szkole, o kolejnym roku, zaplanowanie wyjścia na Pokątną tego dnia. I tyle. 

Harry ponownie przetarł oczy i pokierował się do łazienki na poranną toaletę. Do wyjścia z Draco na Pokątną miał jeszcze godzinę. Szybko wziął prysznic, uczesał włosy, choć te i tak nie chciały się ułoży. Umył zęby oraz przebrał się w wygodny, czarny strój, obejmujący czarną bluzkę na krótki rękaw z rysunkiem szmaragdowego węża, czarne rurki z dziurami oraz ciemnoszare trampki za kostkę. 

Wyszedł z łazienki i do kieszeni wrzucił pelerynę-niewidkę, a różdżkę przypiął sobie do nadgarstka, żeby nie spadła. Rzucił również zaklęcie niewidzialności na cienki patyk. Zszedł na dół, do salonu, gdzie zastał czytającego Toma i lekko zdenerwowanego Draco w białej koszuli i narzuconej na nią czarną marynarkę, oraz w czarnych spodniach i tego samego koloru pantofle do kompletu. Harry ledwo powstrzymał parsknięcie śmiechem. Na zewnątrz było gorąco, a ten cholerny arystokrata ubrał się na pewno nie na lato.

- Draco, nie jest ci gorąco? - spytał, wciąż się uśmiechając. Blondyn spojrzał na niego niespokojnie i westchnął.

- Nie. - odparł.

- Chodź. - Harry przewrócił oczami i pociągnął za sobą niezadowolonego Malfoy'a.
Znaleźli się w sypialni młodego Riddle'a. - Wybierz sobie coś. - wskazał na garderobę, na co Draco przewrócił oczami. - Nie będziesz łaził tak ubrany i dodatkowo w taki gorąc. - zmierzył go wzrokiem. - Jeżeli nie chcesz sobie poszukać, to ja ci coś znajdę. - uśmiechnął się chytrze. Blondyn przełknął nerwowo ślinę i zniknął w garderobie w poszukiwaniu czegoś, co mógłby założyć. Musiało być modne, ozdobne i nie za grube.

-~*~-

Po jakiejś godzinie Malfoy wyszedł w nowym stroju, który obejmował ciemnozieloną koszulę z wizerunkiem czarnego węża na części rękawa i plecach, długie kremowe spodnie i tego samego koloru sportowe buty.

- Nieźle, Draco. - powiedział Harry z uśmiechem.

- Nie spodziewałem się, że masz takie ubrania. - odparł. - Dlaczego nie nosisz tych rzeczy w Hogwarcie, tylko jakieś śmieci? - prychnął.

- Sam nie wiem. - wzruszył ramionami. - W tym roku może je wezmę ze sobą?

- Pomogę ci wybrać odpowiednie ubrania. - zadeklarował Malfoy, patrząc z niesmakiem na czarny strój chłopaka o dwukolorowych oczach. Harry roześmiał się.

- Przyjmę pomoc, a teraz na Pokątną? - wyciągnął dłoń przed siebie.

- Potrafisz się aportować? - spytał.

- Moim ojcem jest Czarny Pan. - uśmiechnął się drwiąco. - Nie mam Namiaru, potrafię aportację, jestem świetny w oklumencji i bardzo dobry w Legilimencji. Poza tym znam się na magii bezróżdżkowej i niewerbalnej.

- Aha. - tylko tyle zdołał odpowiedzieć. No rzeczywiście, chłopak miał rację. Jest synem najpotężniejszego czarnoksiężnika świata, więc to było do przewidzenia, że z większości dziedzin magii jest świetny.

- Nie powinieneś zmienić koloru oczu? - zapytał, przed chwyceniem dłoni Riddle'a.

- Racja. - powiedział i nagle jego czerwone oko przybrało barwę tego drugiego i oba lekko ściemniały. Widząc pytające spojrzenie Ślizgona, dodał: - Reszta zostanie tak, jak jest. Jestem ciekaw ich reakcji, ale masz rację, kolor oczu muszę ukrywać. - W końcu Malfoy chwycił na nowo wyciągniętą dłoń Gryfona.

Verum Colores | Harry PotterWhere stories live. Discover now