44. Po prostu skończ

1.8K 110 5
                                    

- Ile już tam siedzi? - zapytała Kira, podchodząc do Luny. Łóżko, na którym leżała blondynka było tuż obok tego, przy którym siedział Harry, trzymając chłodną rękę Hermiony.

Lovegood oberwała kilkoma zaklęciami tnącymi po nogach oraz jedno drasnęło jej szyję. Szybko zostały rzucone zaklęcia lecznicze, jednak ślad na szyi ciągle był zaczerwieniony i rana nie chciała się zabliźnić. Po drugiej stronie siedział w ciszy Neville z Draco.

- Nie odchodzi wcale - wyszeptała blondynka. Przez przecięcie musiała nie nadwyrężać ani strun głosowych, ani samej szyi, żeby nic więcej się nie stało, skoro rana nadal nie była uleczona.

Kira nadal patrzyła w kierunku przyjaciela z dzieciństwa. Nikt nie potrafił z nim porozmawiać, ani go odciągnąć od ciała. Nawet Tom szybko poległ w tym zadaniu. Jedynymi odpowiedziami, były zdawkowe słowa. Ze szpitala wychodził tylko żeby skorzystać z toalety. Nawet jedzenie trzeba mu było przynosić, bo inaczej by się zagłodził.

Czarnowłosa westchnęła i podeszła do Harry'ego, kładąc mu rękę na ramieniu. - Hej, Harry?

Nie odpowiedział, nawet na nią nie spojrzał.

- Powinieneś zrobić sobie na chwilę przerwę - powiedziała.

- Nie - odpowiedział. - Zostaw mnie.

Wzięła głęboki wdech, po czym odeszła z powrotem do łóżka Luny. - Nie jest z nim dobrze...

Nagle przyszła Narcyza, która spojrzała ze złością na Neville'a i Draco. - Chłopcy, powinniście wrócić do łóżek. Wasze rany nie są jeszcze do końca wyleczone, a Lunie na pewno przyda się odpoczynek.

Neville szybko odszedł do swojego łóżka, trzymając się ściany. Oprócz licznych skaleczeń na ramionach i na twarzy, jedynie miał złamaną lewą nogę i skręconą prawą kostkę. Z tego co powiedział, to jakiś czarodziej wytrącił go z równowagi i spadł z kilku metrów. Woda wyczarowana przez Lunę nieco złagodziła jego upadek, właśnie wtedy ktoś strzelił w nią Diffindo i została uszkodzona szyja.

Jedynie Kira wyszła z samymi zadrapaniami i przeciętym lisim uchem, czego magia lecznicza Narcyzy niestety nie mogła naprawić.

Draco pożegnał się i również wrócił do łóżka. Stan jego oka jedynie był monitorowany z powodu, iż tą bliznę stworzyło zaklęcie czarnomagiczne i niewiadome było, czy nie będzie żadnych skutków ubocznych.

- Ja wrócę do mojego namiotu - zdecydowała Kira, kiedy pani Malfoy na nią spojrzała.

- Dobrze, możesz wrócić rano - uśmiechnęła się do niej.

- Dziękuję - odparła, wychodząc.

Blondwłosa czarownica przetarła czoło i rzuciła kilka diagnostycznych zaklęć na Lovegood. - Nie jestem pewna, dlaczego rana się nie goi, nie wygląda to na czarną magię - powiedziała.

- Spokojnie, nie przeszkadza mi to jakoś bardzo - odparła cicho dziewczyna. - To pewnie i tak nic poważnego.

Narcyza uśmiechnęła się. - Pewnie masz rację - spojrzała na Harry'ego i podeszła do niego powoli. - Harry, powinieneś porozmawiać z ojcem albo Bellatriks - powiedziała, kładąc rękę na jego ramieniu.

- Jaki w tym cel? - zapytał, nie patrząc na nią.

- Wszyscy się o ciebie martwią. Minęły już dwa dni, Harry. Musisz pozwolić sobie żyć dalej.

Przez chwilę milczał, aż w końcu odwrócił na nią wzrok. - Porozmawiam z nimi jutro.

- Dziękuję, Harry - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Ten tylko kiwnął głową i wrócił do gapienia się na zamknięte oczy dziewczyny.

Verum Colores | Harry PotterWhere stories live. Discover now