Czarodziej o dwukolorowych oczach pojawił się w salonie i zastał czytającego Draco.
- Hej. - powiedział.
- Mhm. - mruknął Malfoy. - Jeśli to nic ważnego, to daj mi spokój. - dodał.
- Jak ojciec przyjdzie, to powiedz mu, że będę w lochach. Draco podniósł wzrok znad lektury. - Dlaczego?
- Zamknę się w jednej z cel i może wyciągnę coś z nich. - wzruszył ramionami.
- To głupie. - przewrócił oczami blondyn.
- Ale może zadziałać. - Harry pomachał i popędził na dół, do lochów.
Jak tylko znalazł celę, niedaleko członków Zakonu i dwójki Gryfonów, zamknął się w niej i poprosił skrzaty, żeby nie pomagały mu, chyba że ojciec im będzie kazał. Przy okazji wytłumaczył im mniej-więcej co chce zrobić. Skrzaty zgodziły się na całą akcję. Były nawet bardzo podekscytowane.
Ale gdyby znały cały plan Harry'ego, nigdy by się na niego nie zgodziły.
-~*~-
- Gdzie jestem? - Hermiona przetarła oczy i rozejrzała się po celi. Razem z nią, w środku był Artur Weasley. - Panie Weasley. - potrząsnęła jego ramieniem.
- C-co? - obudził się i rozejrzał lekko oszołomiony. Jego wzrok zarejestrował, że są w jakiś lochach i to nie tylko oni. - Hermiono, wszystko z tobą w porządku? - zapytał. Dziewczyna pokiwała głową.
- Kto nas zaatakował? -zapytała drżącym głosem.
- Śmierciożercy. - mruknął pan Weasley i wstał.
- Gdyby to byli śmierciożercy, to już byśmy nie żyli. - odparła.
- Chyba że nas potrzebują. - mruknął. - Gdzie reszta?
- Tonks i Moody są tam. - wskazała na drugą stronę. - Remus i Kingsley, tam. - wskazała celę na lewo. - Syriusz i Ron, tam. - cela po przekątnej od nich.
- A tam? - zapytał Artur, wskazując loch po prawej.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami.
- Hermiona? - cichy głos dobiegł dwójkę czarodziei z lewej strony.
- Czy wszystko z wami dobrze? - zapytała, podbiegając do Remusa.
- Boli mnie głowa. - mruknął wilkołak i potarł obolałe miejsce. - Kingsley nadal jest nieprzytomny. - dodał.
- Ron! - krzyknął Artur.
- Tato! - odkrzyknął mu rudzielec z celi naprzeciwko, z lewej.
- Wszystko z tobą w porządku?
- Tak.
- A u Syriusza!? - krzyknął Remus.
- W porządku. - odparł.
- Z nami też wszystko ok. - dodała Tonks. - Moody nie ma tylko swojego magicznego oka. - westchnęła.
- Możecie się łaskawie zamknąć? - zapytał sarkastycznie nowy głos. Hermiona zorientowała się, że dochodził z celi po prawej, w której nie wiedziała, czy ktoś się znajduje. Ten głos był jej znany. Na pewno go znała, nawet lepiej niż dobrze.
- Harry? - zapytała cicho. Wszyscy, którzy to usłyszeli, wciągnęli powietrze. Co tutaj robił Harry Potter? Przecież niedawno był na Pokątnej z Malfoy'em.
- Hejka, Granger. - prychnął i stanął w świetle jednej z pochodni. - Nie spodziewałem się, że dacie się złapać. - roześmiał się.
- Harry, wszystko w porządku? - zapytała zaniepokojona Hermiona.
YOU ARE READING
Verum Colores | Harry Potter
FanfictionVerum Colores - Prawdziwe Kolory -~*~- Czwarty rok Harry'ego w Hogwarcie. Jego imię zostaje wyrzucone z Czary. Wszyscy Gryfoni się od niego odsuwają. Odkrywa manipulacje. Poznaje prawdę. Pozostaje ostatnie zadanie. Najniebezpieczniejsze. Labirynt. 1...