9. Grimmauld Place nie może być już dłużej Kwaterą Główną

7.2K 341 89
                                    

Remus wraz z Syriuszem przy nodze stali i gapili się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Harry. Tonks spojrzała na wilkołaka współczująco.

- Dlaczego chciał cię zaatakować, Syriuszu? - zapytała Hermiona, klękając obok wyjącego żałośnie psa. Ten opuścił pysk w geście winy. - Co się stało, Remusie? - zwróciła się do czarodzieja. Lupin westchnął.

- Harry prawdopodobnie słyszał wybuch Syriusza, kiedy powiedział kilka niezbyt dobrych rzeczy...

- I wziął to na poważnie. - dodała Tonks.

- Wracajmy do Kwatery. - zaproponował Kingsley, po czym aportował się na Grimmauld Place.


Po kilku minutach obok niego pojawiła się Tonks razem z Hermioną, Remusem i Łapą u nogi.

-~*~-

Spędzili kilka długich minut w ciszy, aż została ona przerwana przez kroki w korytarzu.

- Hermiona! - krzyknął Ron, widząc swoją dziewczynę.

- Cześć, Ron. - powiedziała, siląc się na miły ton, choć niezbyt jej to wyszło.

- Co się stało? - zapytał Artur Weasley, wchodząc za synem.

- To wina Pottera. - odparł Moody, który nagle zmaterializował się w kuchni. Hermiona i Tonks aż podskoczyły na krzesłach.

- Okej, ale co się stało? - dociekał Artur.

- Zauważyliśmy Harry'ego na Pokątnej w towarzystwie Malfoy'a. - Hermiona skrzywiła się.

- W towarzystwie Fretki!? - wykrzyknął oburzony młody Weasley. - Mówiłem, że Potter jest obślizgłym wężem. - dodał, na co Hermiona uderzyła go w potylicę, dosyć mocno.

- To nadal nasz Harry. - Ron mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Ktoś zapukał do drzwi, a wszyscy zamilkli w jednej chwili.

- Spodziewacie się kogoś? - zapytała Hermiona.

- Jeżeli ktoś zna tajemnicę, nie puka. - warknął Moody.

- A zatem kto to? - kontynuowała brązowowłosa.

- Nikt z Zakonu. - zdecydował Syriusz, nagle znowu stojąc na dwóch nogach, a nie leżąc w postaci psa.

- Dzieciaki, na górę. - powiedział poważnie pan Weasley, wyganiając piętnastolatków na piętro. Pozostali czarodzieje wyciągnęli różdżki i ostrożnie zbliżali się do drzwi. Nagle drewniane drzwi zostały wywalone z zawiasów i poleciały na Moody'ego, który w ostatniej chwili zdążył zrobić unik, żeby uniknął zderzenia. Po chwili weszły trzy postacie. Wszystkie miały czarne szaty i maski; jedna z postaci miała białą, dwie pozostałe czarne.

- Śmierciożercy! - ryknął Alastor, a po chwili zamilkł, uderzony zaklęciem wyciszającym, rzuconym przez tego w białej masce.

-~*~-

- To jak wchodzimy? - zapytał Harry, gdy nikt nie chciał mu otworzyć drzwi, kiedy kulturalnie zapukał.

- Bombarda! - krzyknął Draco, a drzwi wyleciały z zawiasów i prawie trafiły Moody'ego, który, niestety zdążył w ostatniej chwili się uchylić. Weszli do środka.

- Śmierciożercy! - zawołał do reszty były auror, a po chwili musiał zamilknąć, gdyż oberwał zaklęciem wyciszającym od zirytowanego Toma. Draco ruszył od razu do starszego Weasleya, który zaczął rozpaczliwie bronić się przed o wiele lepszym czarodziejem.

Walka Moody'ego i Toma przeniosła się aż na dwór, a po chwili do Szalonookiego dołączył Shacklebolt. Nie było to żadnym wyzwaniem dla Czarnego Pana, ale mógł się trochę pobawić z byłym, jak i nadal aktywnym aurorem.

Verum Colores | Harry Potterजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें