5. Żegnajcie Dursley'owie

9.3K 405 397
                                    

- Co czytasz? - zapytał Tom, jak tylko zobaczył syna, siedzącego na jego ulubionym fotelu przed biblioteczką. Harry nie odpowiedział, tylko podniósł nieco wolumin, żeby Tom mógł odczytać tytuł. - Zaawansowana Czarna Magia. - mruknął i spojrzał z uśmiechem na chłopaka. - Widzę, że Barty dał ci lekcje. - Młody Riddle oderwał się od lektury i spojrzał na starszego czarodzieja.

- Dostawałem częste szlabany. - uśmiechnął się. - Muszę pochwalić Barty'ego. Bardzo dobrze potrafi uczyć. - powiedział. - Ale tylko Czarnej Magii. - mruknął pod nosem.

- Czyli był słabym nauczycielem Obrony? - zapytał ze śmiechem.

- Niestety. - również się uśmiechnął. - Na jednej z lekcji pokazywał nam działanie Zaklęć Niewybaczalnych na pająku. Większość Gryfonów oburzyła się i chciała iść do McGonagall, lecz wybiłem im to z głowy.

- Co zrobiłeś? - westchnął.

- Trochę Obliviate, trochę Imperiusa. - uśmiechnął się promiennie. - A potem nawrzeszczałem na Barty'ego i już więcej nie postąpił tak bezmyślnie.

- Oczywiście. - Zamilkli. Harry wrócił do lektury i zaczął mruczeć pod nosem różne inkantacje, żeby zapamiętać, natomiast Tom wziął inną księgę i sam zaczął ją studiować.

-~*~-

Harry zamknął książkę z cichym trzaskiem, po czym odlewitował ją na jej miejsce między innymi księgami z dziedziny Czarnej Magii. Szybko rzucił Tempus i się zdziwił. Zaklęcie wskazywało trzecią w nocy.

- Powinienem już lecieć. - mruknął.

- Nie lepiej zaczekać na Draco? - zapytał Riddle, nie odrywając wzroku od tekstu.

- Lepiej nie. - westchnął. - Przecież ja jestem delikatnym Gryfonem, a Draco wrednym Ślizgonem.

- No tak. Przecież się nienawidzicie. - zaśmiał się i oderwał od woluminu, odkładając go na stolik, obok fotela.

- A właśnie! - wykrzyknął. - Muszę pogadać z Lucjuszem. Jest gdzieś tutaj?

- Pewnie jest w swoim gabinecie. Dlaczego pytasz?

- Draco nie wie, co się dzieje po ciemnej stronie, co mi się nie podoba. Powinien mieć, chociaż jakiekolwiek pojęcie.

- Porozmawiam z Lucjuszem. - zaproponował. Harry zamyślił się. Niby nie chciał, żeby jego ojciec rozmawiał z Lucjuszem, ale też miał inne plany jeszcze do wykonania przed powrotem do Hogwartu na zakończenie roku, ponieważ miało ono być tego dnia o dziesiątej.

- Okej. To ja lecę, do zobaczenia. - machnął ręką i wyszedł z gabinetu, po czym podążył do wyjścia z dworu.

-~*~-

Przed wejściem natknął się ponownie na Bellatriks.

- Znowu ty. - mruknął i westchnął. Bella przez chwilę patrzyła na niego. Rzeczywiście był bardzo podobny do Toma Riddle'a.

- Wybacz mi, panie... - mruknęła i skłoniła głowę. - Za to, że cię zaatakowałam.

- Po pierwsze: Mów mi Harry. - uśmiechnął się nieco. - A po drugie: Nie gniewam się. Było to do przewidzenia, że ktoś w końcu mnie zaatakuje. - wzruszył ramionami.

- Dobrze, Harry. - odetchnęła. Harry zamyślił się.

- Chcesz mi potowarzyszyć? - zapytał nagle.

- W czym? - ożywiła się nieco.

- Chcę pozbyć się mojego wujostwa. - skrzywił się. - Niezbyt dobrze mnie traktowali, a ojciec zdjął z mojej różdżki namiar.

Verum Colores | Harry PotterWhere stories live. Discover now