- Mateuszu – ksiądz Biskup, który stał z boku, dając reszcie możliwość przywitania Mateusza, spojrzał na przyjaciela z uśmiechem i podszedł bliżej, kładąc mu powoli rękę na ramieniu – Jak dobrze, że wróciłeś nareszcie do domu. Nawet nie wiesz, jak wszystkim ciebie brakowało – powiedział lekko i uśmiechnął się szerzej, patrząc w niebieskie oczy przyjaciela, w których było tyle emocji – chodź, usiądź na pewno, jesteś zmęczony – dodał po chwili, widząc lekko opadnięte ramiona. Poprowadził młodszego do stołu.

- Ja także się cieszę, że wróciłem – Mateusz z westchnieniem ulgi usiadł na krześle i przeczesał ręką swoje blond włosy – może troszkę jestem zmęczony, ale to minie – powiedział z uśmiechem na twarzy. Natalia, która zniknęła wraz z Basią Noculową w środku plebani, teraz wróciły, niosąc wazy pełne zupy, rozpoczynając obiad.

Wszyscy jedli w ciszy ukradkiem, spoglądając na Mateusza, który czasami się zamyślał tak bardzo, że przerywał na chwilę jedzenie, patrząc się na talerz oddalonym wzrokiem. Nikt nic nie powiedział na ten widok, uznając, że kiedy blondyn będzie chciał powiedzieć to, o czym myśli, zrobi to sam bez naciskania. Drugie danie minęło w tej samej ciszy, dając niebieskookiemu czas na swoje przemyślenia, jednak gdy tylko na stole znalazł się ulubiony przysmak duchownego, spojrzał na gosposie z przepraszającym wzrokiem.

- Wybacz Natalio, ale nie jestem już wstanie zjeść nic więcej – powiedział ze smutnym uśmiechem. Już w szpitalu nie mógł zjeść dużo, chociaż początki po śpiączce były o wiele gorsze, bo już po paru kęsach był pełny, to później szło mu już o wiele lepiej, ale nadal to nie pozwoliło mu zjadać o wiele więcej – może później coś zjem, obiecuję.

- To nic takiego – machnęła ręką i uśmiechnęła się szczerze do jej ulubionego blondyna – ciasto nie zając, proszę księdza, nie ucieknie – zaśmiała się dźwięcznie. Doktor powiadomił ich o tym, że mężczyzna nie potrafi zbyt wiele zjeść, więc nie za bardzo ją to uraziło. Widziała, że drugie danie było już przeszkodą dla księdza Mateusza, a gdyby zjadł jeszcze ciasto, to byłby istny cud.

- A jak się ksiądz czuje? – Orest postanowił potrzymać krótki przebieg rozmowy, którą duchowny zaczął z blondynką. Doktor Trojczyk sam stwierdził, że powinni w jakiś sposób zachęcać Mateusza do dłuższych rozmów, by ten w końcu otworzył się na ludzi.

- Dobrze – krótka odpowiedź nie za bardzo zadowoliła obecnych na tarasie ludzi. Spojrzeli po sobie z lekko zmarszczonymi brwiami.

- A może opowiesz nam Mateuszu o twojej wieczornej partii szachów z doktorem Trojczykiem? Słyszałem, że graliście codziennie – biskup, który siedział naprzeciw swojego przyjaciela, zauważył krótki błysk w oczach młodszego mężczyzny. Wiedział doskonale, że właśnie trafił w idealny temat dla tego właśnie człowieka.

Mateusz zaczął opowiadać o każdej partii wraz z lekarzem, nie pomijając żadnych szczegółów dotyczących zagrań doktora ani jego technik. Rozmowa po pewnym czasie przeniosła się do środka, a wszyscy z zafascynowaniem słuchali wywodu księdza Mateusza, będąc zadowolonymi, wiedząc, że ten w końcu rozmawia z nimi tak jak kiedyś. Po pewnym czasie rozmowy zeszły na inne tematy, aż do wieczora, gdy zauważono, że blondyn, który kilka minut temu jeszcze z nimi rozmawiał, po prostu zasnął.

- Mietek – Możejko, starając się być jak najciszej, by nie zbudzić śpiącego mężczyzny, pochylił się w stronę przyjaciela – weź go ostrożnie na ręce, trzeba go zanieść do łóżka.

Nocul kiwnął głową na zgodę, a następnie podszedł ostrożnie do blondyna, powoli wsuwając swoje ręce za plecy i pod kolana mężczyzny. Powoli, by nie wyrwać ze snu Mateusza, podniósł go, a Orest, który stanął chwilę wcześniej obok, ułożył głowę księdza na ramieniu aspiranta. Nikt nie wydawał, chociażby dźwięku w ciszy, oglądając, jak dwójka policjantów wynosi Mateusza z pokoju, kierując się prosto do jego pokoju.

Gdy tylko się tam znaleźli, siwowłosy zdjął blondynowi buty i gdy tylko je odłożył, podszedł do łóżka, odsuwając kołdrę, by po chwili Mietek mógł ułożyć Mateusza w łóżku. Inspektor delikatnie otulił materiałem śpiącego księdza, patrząc, na jego spokojną twarz. Po chwili wyprostował się I wraz z łysawym mężczyzną wyszli z pokoju, wracając do salonu, gdzie reszta towarzystwa toczyła ciche rozmowy.

- Na dzisiaj chyba już koniec tych odwiedzin – Natalia wstała z fotela wygładzając bluzkę. Reszta, idąc w ślady Borowik, zaczęli cicho się żegnać, opuszczając plebanie. Gdy już nikogo nie było, blondyna natychmiast ruszyła do kuchni, by ogarnąć całą górę brudnych naczyń, jako że Pluskwa ulotnił się z marną wymówką. Wiedziała, że czeka ją dzisiaj długa noc.

~*~
Hi!

Jak tam życie mija? Bo mi jakoś.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo jakoś nie umiałam go skończyć w pewnym momencie 😅

Lubię tutaj robić z Oresta takiego troskliwego misia dla Mateusza. No w końcu po tym co zobaczył w tej hali, ma prawo do tego by się nim zajmować. Jeszcze nie raz zobaczycie go w takich sytuacjach 😂

Możecie być pewni, że w tym opku będzie baaaardzo opiekuńczy w stosunku do księdza 😁

Dobra ja spadam bo padam, a za oknem burza.

Komu się też nie chce wracać do szkoły? 😂

Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now