Rozdział 114.

183 6 0
                                    

Zdziwiłam się, gdy siedząc i czekając na Louisa, do środka wpadły bliźniaczki z Fizzy na czele. Na początku zastanawiałam się czy to nie jakiś żart, a Louisa nie ma z nimi, ale po chwili pojawił się z Lottie trzymającą go za rękę i chyba ciągnącą do środka.

Jak ja długo czekałam, aby go zobaczyć. Tak bardzo tęskniłam za naszymi rozmowami, za naszymi pocałunkami, a nawet szeptanymi czułymi słówkami na ucho.

Chciałabym, aby to wszystko było jak dawniej, a ja nie musiałabym przejmować się, że już nigdy więcej nie zobaczę chłopaka na oczy.

Podczas naszej krótkiej rozmowy dowiedziałam się, że to nie Louis, a jego mama napisała do mnie smsa. W sumie będę musiała jej podziękować za to co dla nas zrobiła, bo dzięki temu znowu jesteśmy razem.

- Spróbujmy jeszcze raz. - szepnęłam otwierając oczy i obserwując jego reakcję, gdy po raz kolejny chłopak mnie pocałował.

- Co? - zapytał zdumiony.

- Powiedziałam, abyśmy spróbowali. Mi jest ciężko bez ciebie, a tobie ciężko beze mnie. Więc dlaczego mamy się wciąż męczyć i żyć bez siebie? - uśmiechnęłam się lekko.

- Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem słyszalnym w głosie. Kiwnęłam tylko głową szeroko się uśmiechając. Chłopak nie mógł się pohamować i zaczął mnie mocno całować. Jak ja za nim tęskniłam to sobie nikt nie wyobraża. Te wszystkie noce i dnie, w których płakałam. Podczas których nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, a czasem nawet zastanawiałam się czy nie zakończyć tych męczarni jednym ruchem.

Wiem, głupia byłam bo patrząc teraz na to z perspektywy czasu stwierdzam, że nie warto było aż tak bardzo rozpaczać. Chociaż w tamtym czasie wszystko było bezsensu, ale teraz ten czas już się skończył i wszyscy możemy być szczęśliwi. Przynajmniej będziemy się starać, aby tak było.

- Idziemy pojeździć na łyżwach? - zapytała Phoebe podchodząc w naszą stronę i skacząc w miejscu. Widziałam jak radość ją rozpiera. Zdawałam sobie sprawę, że nie naszym widokiem, a tym że zaraz miała założyć łyżwy i sunąć po lodzie.

- Pewnie. Idźcie sobie wybrać łyżwy, a my z Jo zaraz do was dołączymy. - oznajmił Lou, a cała czwórka dziewczynek szczęśliwa pobiegła w stronę kasy.

- Wiesz, że ja nie potrafię jeździć na łyżwach? - zapytał Louis, a ja parsknęłam śmiechem.

- Oczywiście, nie da się tego zapomnieć, jak kilka lat temu twój tata zabrał nas na lodowisko, a ty jeszcze dobrze nie wszedłeś na lód, a już skręciłeś sobie kostkę. Oj Louis tego nie da się zapomnieć. - zaśmiałam się przypominając sobie tą sytuację.

- Nie śmiej się ze mnie. Po prostu poślizgnąłem się, to był wypadek.

- Nie poślizgnąłeś się, tylko wywaliłeś na czarnej gumie przeznaczonej do chodzenia po niej w łyżwach Lou. - sprostowałam.

- Oj no dobra. - odpowiedział śmiejąc się i wywracając oczami.

Podeszliśmy do okienka, gdzie miły, starszy pan wypożyczał wszystkim łyżwy.

- Proszę. - Lou podszedł do mnie wręczając mi łyżwy, a sam z ciężkim westchnięciem usiadł obok mnie i zaczął zakładać swoje.

- Louisku możemy już iść na lodowisko? - zapytała Phoebe, gdy chłopak pochylony był nad swoimi stopami i koncentrował się aby zawiązać mocno sznurki w łyżwach.

- Idźcie, tylko bądźcie ostrożne. - nakazał siostrom, które ucieszone ruszyły w stronę drzwi prowadzących na lód.

- Louisku? - zapytałam, gdy zostaliśmy sami. Chłopak tylko wzruszył ramionami.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Where stories live. Discover now