Rozdział 34.

346 16 0
                                    

Gdy się uspokoiliśmy wróciliśmy do oglądania telewizji, a raczej ja musiałam Louisowi wszystko tłumaczyć.

 - Zdecydowanie powinieneś się nauczyć polskiego. - powiedziałam i popatrzyłam na niego, gdy akurat puścili reklamy.

- A nawet wiem, kto byłby moim nauczycielem. - odpowiedział i szeroko się uśmiechnął.

- Nie. Nawet o tym nie myśl. - zaczęłam kręcić głową.

- Dlaczego? Nie chcesz mnie uczyć? - zapytał smutnym głosem.

- To nie o to chodzi, że nie chcę cię uczyć. Po prostu to bardzo ciężka i trudna praca. - wytłumaczyłam.

- Dobra jak chcesz. Znajdę sobie jakąś miłą, młodą dziewczynę, która mi pomoże. - powiedział i założył ręce na piersiach.

- Nie odważyłbyś się. - odpowiedziałam stanowczym tonem.

- Naprawdę? - zapytał poważnym głosem. Kurde, mówi poważnie. Muszę coś wymyślić. Myśl Jo, myśl.

- No dobra pomogę ci. - poddałam się. Trudno jakoś damy radę. Lou popatrzył na mnie i szeroko się do mnie uśmiechnął. Otworzył swoje ramiona zachęcając mnie do przytulenia się do niego, a ja ochoczo na to przystałam i chwilę później siedziałam w jego objęciach.

- Mój zazdrośnik. - powiedział i pocałował w czubek głowy.

- Co? Jaki zazdrośnik? Wcale nie jestem zazdrosna. - fuknęłam.

- Taa jasne. Jakbyś nie była zazdrosna, to byś się nie zgodziła.

- Trzeba było mnie nie prowokować tą miłą i młodą dziewczyną. Ciekawe gdzie byś taką znalazł, co by się musiała użerać z takim dziadem. - stwierdziłam.

- Dziadem? Ja ci zaraz dam dziadem. - powiedział i chwilę po tym już leżałam pod nim zwijając się ze śmiechu.

- Louis! - krzyknęłam, gdy jego sprawne palce znalazły się pod moją koszulką. - Przestań, błagam cię. - ledwo wydusiłam z siebie. Na szczęście za chwilę przestał, a ja mogłam usiąść. Jestem pewna, że mam całą czerwoną twarz, a moje włosy stoją we wszystkie strony świata, tak jak poprzednim razem. Na samą myśl zrobiło mi się gorąco, a moją twarz oblał jeszcze większy rumieniec. Lou tylko mi się przyglądał, a ja spiorunowałam go wzrokiem.

- I co narobiłeś? - zapytałam i wskazałam palcem na moje włosy. Chłopak tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.

- Sama tego chciałaś. - odpowiedział i parsknął śmiechem.

- Ja tego chciałam? Już ci mówiłam, trzeba było mnie nie prowokować. - odgryzłam się. - Idę po szczotkę, a ty jeszcze raz zapleciesz mi warkocz, dziadzie. - dodałam i szybko pobiegłam na górę. Lou już wstawał, aby znowu mnie łaskotać. Przy okazji skorzystałam z łazienki i zobaczyłam czy przypadkiem naszym hałasowaniem nie obudziliśmy babci, ale na szczęście spała.

Wzięłam z pokoju szczotkę i wróciłam na dół. Lou siedział na kanapie i przyglądał się programowi w telewizji i robił dziwne miny, chyba próbował ich zrozumieć, ale coś mu nie szło. Uśmiechnęłam się do siebie i zajęłam moje poprzednie miejsce obok niego. Wręczyłam mu szczotkę do ręki i zabrałam się za rozplatanie warkocza.

- Usiądź na podłodze, między moimi nogami. - nakazał. Zrobiłam to o co mnie poprosił, a następnie wręczyłam mu gumkę do włosów. Starannie zaplatał mi nowy warkocz, muszę powiedzieć, że ma bardzo sprawne  palce. A po za tym to nie każdy chłopak potrafi robić warkocz. No, ale jeśli ma się cztery siostry to wstyd nie umieć. Uśmiechnęłam się sama do siebie, Louis to zauważył i zapytał.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Kde žijí příběhy. Začni objevovat