Rozdział 48.

335 9 0
                                    

Rano obudziłam się w objęciach Louisa. Było mi tak dobrze, że nie chciałam w ogóle wstawać z ciepłego łóżka. Lou spał spokojnie, a ja nie chciałam się ruszać, żeby go nie obudzić. Wolałam żeby sobie pospał i się wyspał, bo wiem jak to jest zarywać noce ze względu na naukę. Jestem ciekawa jak to z tymi jego egzaminami jest. Nic mi nie powiedział, czy pozdawał wszystko, czy ma coś jeszcze do zaliczenia, a może ma już wolne? Ja po maturze mam około pięć miesięcy wolnego. Dopiero w październiku się zacznie, wstawanie rano, wracanie późno, uczenie się po nocach, chodzenie nie wyspaną. Naprawdę już nie mogę się tego doczekać. A tak na serio to żartuję. Na razie cieszę się, że mam wakacje i nie muszę się niczym przejmować i przede wszystkim mogę wstawać o której tylko chcę. No przynajmniej tutaj, bo w domu nie byłoby tak fajnie. Znając mojego brata obudziłby mnie o godzinie siódmej rano i kazał się z nim bawić. Młody potrafi mieć niezłe pomysły, zwłaszcza rano. Nagle poczułam jak Louis się pode mną rusza, popatrzyłam na niego i zobaczyłam jego piękne, malutkie, zaspane oczka.

- Dzień dobry skarbie. - powiedział i cmoknął mnie w usta.

- Dzień dobry Lou. Jak się spało?

- Bardzo dobrze. Z tobą zawsze śpi mi się dobrze. - uśmiechnął się i przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie. Leżeliśmy tak w ciszy, a Lou chyba nawet zasnął jeszcze na chwilę. Ale ta cisza nie trwała długo. Do pokoju jak burza wpadł Max. Wdrapał się na Louisa i wślizgnął na miejsce między nami.

- Cześć. - powiedział jakby nigdy nic i uśmiechnął się do mnie. Lou był lekko zdezorientowany tym nagłym wpadnięciem małego, ale gdy zauważył co się tak naprawdę stało poczochrał młodego po włosach i obrócił twarzą w moją stronę.

- Cześć szkrabie, a co ty tu robisz? - zapytał chrapliwym głosem.

- Przyszedłem was obudzić. - stwierdził i schował się pod kołdrą. Nagle w drzwiach pokoju pojawiła się mama i na nasz widok najpierw zrobiła niezadowoloną minę, a potem lekko się uśmiechnęła. Czyżby była zdziwiona naszym wspólnym widokiem ?

- Widzieliście Maxa? - zapytała.

- Nie. - odpowiedziałam spokojnie, a palcem wskazującym pokazałam na miejsce pomiędzy nami.

- Ok, to idę dalej szukać. - powiedziała, ale tak naprawdę weszła do pokoju i stanęła obok łóżka. Kiwnęła w naszą stronę głową, a my z Louisem odsunęliśmy kołdrę, a Max zaczął mrugać do nas tymi słodkimi oczkami.

- Mama. - prawie krzyknął na widok naszej rodzicielki, a potem wdrapał się na brzuch Louisa, a następnie wskoczył w objęcia mamy.

- Cześć kochanie. - powiedziała i razem z małym wyszli z pokoju. Zamknęła za nimi drzwi, a Lou popatrzył w moją stronę i powiedział.

- Chyba nie było nam dane pospać. - uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową. To prawda, przy Maxie nie da się normalnie spać. Przy czym normalnie mam na myśli całą noc bez niespodziewanych wizyt w twoim pokoju.

- Co się tak uśmiechasz? - Louis wyrwał mnie z zamyślenia.

- Cieszę się, że tutaj jesteś i nie budzę się sama w tym ogromnym łóżku. - wyjaśniłam, a na twarzy chłopaka od razu wyrósł promienny uśmiech.

- Też się z tego powodu cieszę. A powiedz mi jak to jest z tym Łukaszem ? - gdy chłopak wypowiedział jego imię, od razu czar prysł, a mój humor diametralnie się zmienił.

- Ale o co dokładnie chodzi? - zapytałam i położyłam się na boku twarzą do niego.

- Czy składał ci jakieś nietypowe propozycje?

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Where stories live. Discover now