Rozdział 64.

273 10 0
                                    

Rano obudziłam się i od razu przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Nawet uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Znowu doszło między mną, a Louisem do intymnej sytuacji, a najlepsze jest to że nie wstydziłam się tego i bardzo mi się to podobało. Chciałam mu powiedzieć, że jestem gotowa aby to zrobić, ale niestety nie dał mi dojść do słowa. Już dawno sama przed sobą przyznałam, że jestem zdecydowana, ale Louisowi jeszcze ani słowem nie wspomniałam o mojej decyzji. Może jak będziemy sami, w domku na plaży to w końcu mu powiem i wreszcie do tego dojdzie.

Dzisiaj jest czwartek, co oznacza tylko jedno - jutro wyjeżdżamy! Moi rodzice na początku nie byli zadowoleni, gdy im o tym powiedziałam, ale w końcu po kilku rozmowach, prośbach i zapewnieniach, że nie zrobię nic głupiego zgodzili się. Oni nie wiedzieli co ja planuję na nasz wyjazd, ale cicho, lepiej żeby nie wiedzieli. Umówiłam się wczoraj wieczorem z mamą, że pojedziemy do sklepu aby kupić mi kilka najpotrzebniejszych rzeczy na wyjazd. Strój kąpielowy, jakieś krótkie spodenki, koszulki oraz jakąś nową bieliznę, no taką bardziej ciekawą i przyjazną dla oka, skoro ma dojść do czegoś więcej między nami, to muszę się postarać aby wszystko było idealnie. Mam nadzieję, że będę mogła ją sama wybrać i mama nie będzie miała jakichś obiekcji, że jej się to nie podoba oraz pozwoli mi ją kupić.

Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka, wzięłam wczoraj przygotowane ubrania i poszłam do łazienki. Założyłam dżinsowe rurki, a do tego niebieską bluzkę. Wymalowałam rzęsy, umyłam zęby, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki, wstąpiłam jeszcze na chwilę do pokoju po torebkę i telefon, który mrugał oznaczając że ktoś chciał się ze mną skontaktować. Odblokowałam klawiaturę i przeczytałam smsa, od najlepszego chłopaka na świecie.

Lou: Dzień dobry słońce. Jakie masz plany na dzisiaj?

Uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam to jak mnie nazwał, szybko odpisałam.

Jo: Jadę z mamą na zakupy. A Ty?

Po chwili dostałam odpowiedź.

Lou: Myślałem, że się dziś spotkamy, do której będziecie na tych zakupach ?

Jo: Znając moją mamę to cały dzień.

Lou: Szkoda, bo chciałbym cię dzisiaj zobaczyć :(

Ja też chciałabym cię zobaczyć, pomyślałam po czym szybko odpisałam.

Jo: Od jutra masz mnie całą dla siebie, przez 3 dni.

Lou: Już się nie mogę doczekać.

- Jo!!! - zawołała mama z dołu.

- Idę. - odkrzyknęłam i pobiegłam w stronę schodów, a następnie zeszłam na dół. Mama stała gotowa w kuchni i popijała resztkę kawy z kubka. Tata z Maxem jeszcze śpią na górze, a niech sobie śpią. Należy im się to.

- Chodź. - nakazała mama i wyszłyśmy z domu, wcześniej ubrałam białe conversy do kostek.

Postanowiłyśmy, że pojedziemy moim garbusem, bo jak powiedziała mi mama jeszcze nim nie jechała, a bardzo by chciała. Więc wręczyłam jej kluczyki i pozwoliłam prowadzić. Przez całą drogę do galerii przegadałyśmy, śmiałyśmy się z różnych sytuacji i nas samych. Opowiedziałam mamie wczorajszą sytuację z baru. Mama oczywiście rozumiała moją zazdrość o Louisa, ale nie musiałam aż tak bardzo naskakiwać na biedną dziewczynę. Może mama ma trochę racji, ale nikt nie będzie podrywać mojego chłopaka a zwłaszcza w mojej obecności, bez przesady.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Where stories live. Discover now