Rozdział 18.

464 22 0
                                    

Rano obudziła mnie mama. Poprosiła, abym wstała, bo musimy jechać jeszcze do sklepu, a potem do Doncaster, aby wszystko przygotować. Tak, więc nie miałam wyjścia musiałam wstać. Wzięłam ubrania i kosmetyczkę i poszłam do łazienki się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w dżinsy i  białą koszulkę z jakimś napisem. Wyszłam z łazienki, poszłam jeszcze na chwilę do swojego pokoju po torebkę i zeszłam na dół. W kuchni zastałam mamę i tatę.

- Dzień dobry. - przywitałam się i usiadłam przy stole obok taty.

- Dzień dobry kochanie. Jak się spało? - zapytała mama i postawiła przede mną talerz z jajecznicą.

- Krótko. - odpowiedziałam i zaczęłam jeść przepyszne śniadanie. Po chwili mama usiadła obok mnie i również jadła.

- A bierzemy Maxa? - zapytałam, gdy wkładałam brudny talerz do zlewu.

- Nie tata z nim zostanie. Zaoferował się wczoraj wieczorem, że bardzo chętnie spędzi dzień ze swoim ukochanym synkiem. - odpowiedziała mama i uśmiechnęła się do taty, a ten odwzajemnił uśmiech. Aż miło na nich patrzeć, widać bijącą miłość od nich.

- To ja idę jeszcze umyć zęby i możemy jechać. - powiedziałam i uciekłam na górę. Szybko umyłam zęby i zeszłam na dół. Wchodząc do kuchni zauważyłam, że mamy w niej nie ma, a tata myje naczynia.

- Tato, gdzie mama? - zapytałam.

- Czeka na ciebie w samochodzie. - odpowiedział nie przestając mycia naczyń.

- Ok. A o której przyjedziecie z Maxem do nas?

- Gdzieś tak około popołudnia. Max na razie śpi, więc sama rozumiesz, nie chcę go budzić. Dzisiaj czeka go dzień pełen wrażeń. - powiedział. Tak, mnie również czeka dzień pełen wrażeń i wyznań.Ciekawa jestem jak to będzie. Już się boję.

- To ja lecę, bo mama pewnie się na mnie wkurza i zastanawia, gdzie jestem.

- Dobrze, do zobaczenia później.

- Pa. - krzyknęłam z korytarza. Ubrałam tylko buty i pobiegłam do samochodu. Mama nawet nie była na mnie zła. Rozmawiała przez telefon, jak mogę się domyślać to z panią Jay. Gdy skończyła rozmowę mogłyśmy w końcu ruszyć do sklepu.

- Co chciała pani Jay? - zapytałam, gdy ruszyłyśmy spod domu.

- Pytała o której mają przyjechać.

- Aha. - bąknęłam.

- A co ty taka smutna i małomówna? Zawsze jak gdzieś razem jedziemy to buzia ci się nie zamyka, a teraz nic nie mówisz. Stało się coś? - zapytała mama nie spuszczając wzroku z drogi.

- Nie mamuś nic się nie stało. - uśmiechnęłam się słabo. - Naprawdę nie musisz się martwić. - dodałam.

- Nie kłam. Widzę, że coś jest nie tak. Mów szybko co się dzieje. - powiedziała i popatrzyła na mnie, gdy stałyśmy na czerwonym świetle. Wiedziałam, że nie odpuści.

- Naprawdę nic się nie dzieje. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy.

- No dobrze, skoro nie chcesz nie mów. Ale pamiętaj, że zawsze ci pomogę. - odpowiedziała. Po kilku minutach byłyśmy już pod sklepem. Wysiadłyśmy z samochodu, wzięłam wózek i weszłyśmy do sklepu. Po około godzinie miałyśmy wszystko. Zaczynając od soków, ciastek, cukierków, a kończąc na mnóstwie innych przeróżnych słodkości. Szykuje się niezła impreza. W końcu nie codziennie mój brat kończy dwa lata. Zapakowałyśmy zakupy do auta i odjechałyśmy do domu, do Doncaster. Tata z Maxem mają przywieźć tort, który mama wczoraj zrobiła. A ja nie mogę się doczekać, aby go spróbować. Wyglądał tak apetycznie, że aż ślinka cieknie. Podjechałyśmy pod dom. Wzięłyśmy wszystkie zakupy i weszłyśmy do domu. Od razu skierowałyśmy się do kuchni, gdzie na blacie położyłyśmy zakupy.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)On viuen les histories. Descobreix ara