Rozdział 32.

363 13 0
                                    

Louis złapał mnie za rękę i splótł nasze palce ze sobą. Dominika szła obok mnie i złapała mnie pod ramię.

- Dominika, daj tą torbę. Pewnie musi być ciężka. Ja ją poniosę. - zaoferował się Lou.

- Nie trzeba, lekka jest. - odpowiedziała. Chłopak puścił moją dłoń i podszedł do Domi od drugiej strony. Wyjął jej torbę z rąk i powrócił na swoje miejsce i znowu szliśmy razem trzymając się za ręce.

- Lekka jest? Co ty tam zapakowałaś? To, aż tyle ciuchów jest potrzebnych na jedną noc?- zapytał i poprawił torbę na swoim ramieniu. Ja tylko popatrzyłam na nią i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Wiedziałam, że ma tam pełno butelek z różnym alkoholem, którego wczoraj nie zdążyłyśmy wypić.

- Z czego się tak chichracie? -zapytał.

- Z niczego Lou. Po prostu przypomniało nam się coś. - odpowiedziałam.

- To może się ze mną tym podzielicie co? - popatrzył na nas, a  my wybuchnęłyśmy jeszcze głośniejszym śmiechem. Aż ludzie idący po drugiej stronie ulicy popatrzyli na nas i zaczęli kręcić głowami.

- Przypomniało nam się jak oglądałyśmy wczoraj taki jeden film i była w nim taka jedna scena. - wytłumaczyła Dominika. - Ale lepiej żebyś nie chciał jej widzieć. - oczywiście nie oglądałyśmy żadnego filmu wczoraj, przyjaciółka improwizowała.

- Dlaczego? - zapytał.

- Bo to było okropne. - wyjaśniłam.

- To dlaczego się śmiałyście? - zapytał, a ja nie wiedziałam co mam mu tym razem odpowiedzieć. Spojrzałam na przyjaciółkę, a tak tylko wzruszyła ramionami i powiedziała bezgłośnie: "powiedzmy mu".  

Ja kiwnęłam głową i powiedziałam.

 - No dobra skoro chcesz wiedzieć. Otwórz tę torbę. - nakazałam.

- Co? - zapytał. Jestem pewna, że pomyślał sobie "Brudne ciuchy mam oglądać? "

- No otwórz. - powtórzyłam.

- Na ulicy?

- Nie ma tam nic strasznego poza śmierdzącymi ciuchami Dominiki. - zaśmiałam się, a przyjaciółka szturchnęła mnie w ramię.

- No co? Taka prawda. - wzruszyłam tylko ramionami. Louis położył torbę na chodniku i z wahaniem ją otworzył. Chyba nie spodziewał się tego co tam się znajdowało.  Podniósł głowę i popatrzył na nas z dołu.

- I wy to wszystko chciałyście we dwie wypić? - zapytał z rozbawieniem. Obie kiwnęłyśmy głowami na znak zgody. Zaśmiał się po czym zasunął torbę, zarzucił ją na ramię i mogliśmy kontynuować nasz spacer. - Wy chyba zwariowałyście. Całe wojsko by tego nie wypiło, a co dopiero wy dwie. - pokręcił głową.

- Trzeba było jakoś powitać stare progi. - odezwała się Domi, a ja jej tylko przytaknęłam. Lou popatrzył na nas i uśmiechnął się po czym powiedział.

- Ale nie, aż tyloma różnymi alkoholami. Cieszcie się, że nic wam nie jest. I tak dość dobrze wyglądałyście rano. - odrzekł.

Po 15 minutach dogadywania nam ze strony Louisa doszliśmy pod dom Dominiki. Lou oddał jej torbę i pożegnaliśmy się z dziewczyną. Obiecałam, że porozmawiam z chłopakiem i dam jej znać co do naszego wspólnego wieczoru. Pożegnałam się z nią całusem w policzek i znów trzymając się za ręce ruszyliśmy w drogę powrotną do domu babci. Pamiętam jak byliśmy u państwa Tomlinsonów i poszliśmy z Louisem do parku, bo musiałam mu powiedzieć bardzo ważną rzecz. Wtedy też jak wracaliśmy trzymaliśmy się za ręce. Pamiętam, że ludzie na nas spoglądali i posyłali swoje uśmiechy. Ale wtedy wszystko było inaczej, byliśmy przyjaciółmi, nic więcej. A teraz? Ja wyjechałam na wakacje do Polski, a Lou za kilka godzin zjawia się tutaj, aby spędzić ze mną dwa dni. On mnie naprawdę kocha. I to jak przedtem powiedział, ze dla osoby którą się kocha zrobi się wszystko. Nawet jakbym była na końcu świata i coś by mi się stało on by przyleciał do mnie.

Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)Where stories live. Discover now