Louis złapał mnie za rękę i splótł nasze palce ze sobą. Dominika szła obok mnie i złapała mnie pod ramię.
- Dominika, daj tą torbę. Pewnie musi być ciężka. Ja ją poniosę. - zaoferował się Lou.
- Nie trzeba, lekka jest. - odpowiedziała. Chłopak puścił moją dłoń i podszedł do Domi od drugiej strony. Wyjął jej torbę z rąk i powrócił na swoje miejsce i znowu szliśmy razem trzymając się za ręce.
- Lekka jest? Co ty tam zapakowałaś? To, aż tyle ciuchów jest potrzebnych na jedną noc?- zapytał i poprawił torbę na swoim ramieniu. Ja tylko popatrzyłam na nią i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Wiedziałam, że ma tam pełno butelek z różnym alkoholem, którego wczoraj nie zdążyłyśmy wypić.
- Z czego się tak chichracie? -zapytał.
- Z niczego Lou. Po prostu przypomniało nam się coś. - odpowiedziałam.
- To może się ze mną tym podzielicie co? - popatrzył na nas, a my wybuchnęłyśmy jeszcze głośniejszym śmiechem. Aż ludzie idący po drugiej stronie ulicy popatrzyli na nas i zaczęli kręcić głowami.
- Przypomniało nam się jak oglądałyśmy wczoraj taki jeden film i była w nim taka jedna scena. - wytłumaczyła Dominika. - Ale lepiej żebyś nie chciał jej widzieć. - oczywiście nie oglądałyśmy żadnego filmu wczoraj, przyjaciółka improwizowała.
- Dlaczego? - zapytał.
- Bo to było okropne. - wyjaśniłam.
- To dlaczego się śmiałyście? - zapytał, a ja nie wiedziałam co mam mu tym razem odpowiedzieć. Spojrzałam na przyjaciółkę, a tak tylko wzruszyła ramionami i powiedziała bezgłośnie: "powiedzmy mu".
Ja kiwnęłam głową i powiedziałam.
- No dobra skoro chcesz wiedzieć. Otwórz tę torbę. - nakazałam.
- Co? - zapytał. Jestem pewna, że pomyślał sobie "Brudne ciuchy mam oglądać? "
- No otwórz. - powtórzyłam.
- Na ulicy?
- Nie ma tam nic strasznego poza śmierdzącymi ciuchami Dominiki. - zaśmiałam się, a przyjaciółka szturchnęła mnie w ramię.
- No co? Taka prawda. - wzruszyłam tylko ramionami. Louis położył torbę na chodniku i z wahaniem ją otworzył. Chyba nie spodziewał się tego co tam się znajdowało. Podniósł głowę i popatrzył na nas z dołu.
- I wy to wszystko chciałyście we dwie wypić? - zapytał z rozbawieniem. Obie kiwnęłyśmy głowami na znak zgody. Zaśmiał się po czym zasunął torbę, zarzucił ją na ramię i mogliśmy kontynuować nasz spacer. - Wy chyba zwariowałyście. Całe wojsko by tego nie wypiło, a co dopiero wy dwie. - pokręcił głową.
- Trzeba było jakoś powitać stare progi. - odezwała się Domi, a ja jej tylko przytaknęłam. Lou popatrzył na nas i uśmiechnął się po czym powiedział.
- Ale nie, aż tyloma różnymi alkoholami. Cieszcie się, że nic wam nie jest. I tak dość dobrze wyglądałyście rano. - odrzekł.
Po 15 minutach dogadywania nam ze strony Louisa doszliśmy pod dom Dominiki. Lou oddał jej torbę i pożegnaliśmy się z dziewczyną. Obiecałam, że porozmawiam z chłopakiem i dam jej znać co do naszego wspólnego wieczoru. Pożegnałam się z nią całusem w policzek i znów trzymając się za ręce ruszyliśmy w drogę powrotną do domu babci. Pamiętam jak byliśmy u państwa Tomlinsonów i poszliśmy z Louisem do parku, bo musiałam mu powiedzieć bardzo ważną rzecz. Wtedy też jak wracaliśmy trzymaliśmy się za ręce. Pamiętam, że ludzie na nas spoglądali i posyłali swoje uśmiechy. Ale wtedy wszystko było inaczej, byliśmy przyjaciółmi, nic więcej. A teraz? Ja wyjechałam na wakacje do Polski, a Lou za kilka godzin zjawia się tutaj, aby spędzić ze mną dwa dni. On mnie naprawdę kocha. I to jak przedtem powiedział, ze dla osoby którą się kocha zrobi się wszystko. Nawet jakbym była na końcu świata i coś by mi się stało on by przyleciał do mnie.
YOU ARE READING
Can we be together? (Louis Tomlinson fanfiction, PL)
FanfictionJo jest pół angielką, pół polką. Mieszka przez 16 lat w Polsce. Pewnego dnia rodzice oznajmiają jej, że przeprowadzają się do Wielkiej Brytanii. Jo na początku nie jest zadowolona z tego powodu, nie chce zostawiać przyjaciół, nie chce wyjeżdżać, ale...