27 ✉

36.5K 2.5K 192
                                    


Znacie to dziwne uczucie, kiedy wasze życie się zmienia, a wy nie umiecie się dostosować?

Cóż.... Ja znam.

W przeciągu jednego wieczora moja spokojna egzystencja została zaburzona przez huragan o nazwie: Harry Styles i teraz zupełnie nie wiedziałam, na czym stoję.

Był wtorek, więc musiałam iść do szkoły.

Poprzedniej nocy Harry odstawił mnie do domu przed północą i pożegnał długim pocałunkiem.

Sama nie wiem, dlaczego to odwzajemniałam.

Może powodem było to, jak dobrze całował? Okay... Kiepskie wytłumaczenie...

Co się ze mną dzieje?

- Zaczynam dzisiaj od siłowni - westchnął z irytacją Fabian, kiedy podjechaliśmy na szkolny parking jego starym audi. - Rozumiesz to? Będę śmierdział przez cały dzień jak mokry kucyk...

- Przydadzą ci się jakieś mięśnie - mruknęłam, słuchając go mimochodem. Byłam zbyt pochłonięta swoimi problemami.

- Pfff ... Wypraszam sobie - prychnął ostentacyjnie Fabian. - Moje ciało jest idealnie, posągowo wyrzeźbione - oznajmił z wyższością, machając przy tym ręką od góry do dołu. - Dziewczęta mdleją na ten widok jak muchy. Pot może jedynie zakłócić tę perfekcję - otrzepał niewidzialny pyłek ze swojego ramienia.

- Cokolwiek - czułam się tak zestresowana, że puszczałam wywody przyjaciela bez większej uwagi.

Bałam się dzisiejszego dnia. Zwykle szkoła mnie nie stresowała, ale dzisiaj nie wiedziałam czego się spodziewać. Oczywistym było, że spotkam dziś Harry'ego. Pytanie tylko, jak mam się wtedy zachować?

- Uwielbiam, kiedy poświęcasz mi swoją uwagę - sarkazm Fabian'a przedarł się przez moje myśli. - Właśnie powiedziałem, że idę dzisiaj depilować woskiem bikini, a ty przytaknęłaś. Co się dzieje?

- Nic - wzruszyłam ramionami. - Nie wiem, co teraz z Harry'm.

- A co ma być? Skończycie razem w stylu "długo i szczęśliwie", zrobicie sobie piękne dzieci i jedno oddacie mnie - chłopak zaparkował na jedynym wolnym miejscu, niemal na końcu parkingu. - Chciałbym mieć własne baby Styles - rozmarzył się, wysiadając z samochodu.

- Yeah... To na pewno się wydarzy - wywróciłam oczami i zarzuciłam na ramię plecak, idąc w stronę frontowych drzwi.

Musiałam rozstać się z Fabian'em w holu, gdyż szliśmy w dwóch różnych kierunkach i będziemy mogli znów się spotkać dopiero na obiedzie i przeklętej algebrze.

- Ally - ledwie zdołałam dotrzeć do mojej szafki, usłyszałam znajomy męski głos.

- Harry - rzuciłam na wydechu, czując jak dłonie mi się pocą. - Czemu stoisz przy mojej szafce? - zapytałam, lekko odchrząkując.

- Czekałem na ciebie - Styles posłał mi szeroki uśmiech, a jego zielone tęczówki obserwowały jak wyciągam książki z plecaka i chowam je na metalową półkę.

- Oh - nie wiedziałam, co więcej dodać.

- Odprowadzę cię na zajęcia - bardziej oznajmił, niż zapytał. - Co teraz masz?

- Eeee.... Nie trzeba - machnęłam lekceważąco ręką.

- Daj spokój - Harry chwycił moją dłoń. - Która sala? - posłał mi szeroki uśmiech.

- Geograficzna - mruknęłam bez entuzjazmu.

Harry chwycił mój plecak, kiedy ja zatrzasnęłam drzwi szafki i poprowadził mnie w stronę odpowiedniej klasy, ciągle trzymając za rękę. Czułam się dziwnie idąc przy boku Harry'ego, kiedy dosłownie wszyscy na nas patrzyli. To było strasznie niekomfortowe...

- Jesteśmy - Styles zatrzymał się i spojrzał na mnie. - Widzimy się na obiedzie?

- Uhhh... Raczej tak - próbowałam bezskutecznie uniknąć zielonych tęczówek.

- Okay - chłopak nie wydawał się speszony zaciekawieniem jakie wywoływała nasza para. - Do zobaczenia - pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moim policzku.

Westchnęłam i chwilę patrzyłam jak odchodzi, a później weszłam do sali i zajęłam swoje miejsce.

To będzie ciekawy dzień...

U've got message ✉ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz