19 ✉

37.7K 2.6K 312
                                    

Fabster: ALISON JENIFER RAMIREZ

Ja: FABIAN JASON CLARK

Fabster: JESTEM W CIĄŻY

Ja: OMFG Z KIM?!

Fabster: Z RONALDEM MCDONALDEM

Fabster: NASZE DZIECKO ROŚNIE TŁUSTO I NIEZDROWO

Ja: ZDRADZIŁEŚ MNIE DZIWKO

Ja: MNIE I KFC!

Fabster: KOCHANIE!

Fabster: MOŻEMY TO JESZCZE NAPRAWIĆ!

Fabster: ZOSTAŃ MOIM MĘŻEM ALLY

Ja: NIEE

Fabster: IDĘ SIĘ POWIESIĆ NA NITKACH SPAGHETTI

Fabster: < płacze z głodu>

Wywróciłam oczami i rzuciłam telefon na łóżko. Sobotni wieczór spędzony w samotności, był wszystkim na co miałam ochotę. Mama pojechała na weekend do ojca, który pracował w Londynie, a ja korzystałam z wolnego domu. Położyłam się wygodnie na brzuchu i umieściłam przed sobą laptop, mając zamiar włączyć jakiś serial.

Kiedy miałam rozpocząć odcinek TVD, rozległo się pukanie do drzwi.

Prychnęłam i zastopowałam film, podnosząc się leniwie z łóżka. Pukanie nie ustawało, a ja z niechęcią zeszłam na dół, po drodze wyzywając Fabian'a od najgorszych za przeszkadzanie mi.

- Cześć - przed moimi drzwiami stał Harry.

- Ymmm... Cześć - wykrztusiłam zaskoczona.

- Więc.. ja ... uh.. - chłopak zaczął zmieszany, a ja nic nie rozumiałam.

- Co tu robisz? - zapytałam, chcąc wyjaśnić jego niespodziewaną wizytę.

- Ja... - dopiero kiedy przesunął się bardziej w stronę światła, zauważyłam jego pękniętą wargę i tworzący się na policzku siniak.

- Oh - westchnęłam i uniosłam dłoń, odruchowo przesuwając opuszkami palców po obrażeniach chłopaka.

- To nic - Harry spojrzał na swoje buty. - Mogę wejść?

- Uhh... Tak - przesunęłam się na bok i wpuściłam go do środka.

Czułam się dziwnie goszcząc Styles'a w swoim domu. Nie byliśmy jakoś szczególnie związani ze sobą i ta wizyta, zwłaszcza w połączeniu z jego niepokojącym wyglądem, była ogromną niespodzianką.

- Chcesz coś do picia? - zaproponowałam niepewnie, kierując się do kuchni.

- Nie trzeba - Harry wzruszył ramionami i posłał mi lekki uśmiech.

- Okay - wstawiłam wodę na herbatę i oparłam się o blat, spoglądając na chłopaka. - Co ci się stało? - postanowiłam nie zwlekać z rozmową.

- Nic, Ally - mruknął, siadając przy stole. - Wszystko w porządku.

- Więc dlaczego tu przyszedłeś? - kontynuowałam.

- Sam nie wiem... - Harry przeczesał włosy w nerwowym geście. - Jakoś tak mi przyszło na myśl...

- Harry - nie wiedziałam jak mam postąpić, ale jeżeli przychodzi do ciebie ktoś pobity, to naturalnym odruchem jest mu pomóc. - Kto ci to zrobił?

Chłopak uniósł głowę i dłuższą chwilę patrzył mi w oczy.

- Ojciec - odpowiedział cicho.

- Czy to pierwszy raz? - starałam się być ostrożna.

Skinął głową.

- Pokłóciliśmy się o szkołę i tak jakoś wyszło - kontynuował Harry. - Byłem wściekły, więc wyszedłem z domu i... Jakoś tak wylądowałem tutaj.

Przemieściłam się i usiadłam na przeciw niego.

- Co z twoimi przyjaciółmi?

- Nie bardzo mam ochotę ich widzieć - przyznał. - Ja przepraszam, że zawracam ci głowę. Powinienem już iść.

- Oh, siadaj Styles - wywróciłam oczami. - Dostaniesz kanapki i herbatę. Ugh... I zrobimy coś z twoją twarzą, bo wyglądasz jak zbity pies.

- Dzięki, Ally - Harry uśmiechnął się lekko, kiedy ustawiłam przed nim kolację.

Cóż, to miał być spokojny wieczór...

~~ * ~~

Oczyściłam twarz Harry'ego i od dobrej godziny siedzieliśmy w milczeniu, oglądając telewizję w moim salonie. To było tak dziwne i niekomfortowe. Chciałam wezwać na pomoc Fabian'a ale to byłoby ostentacyjne, gdyby wpadł do mojego domu i darł się jak idiota.

Poza tym wyczułam, że Harry nie chce żeby ktokolwiek go oglądał.

- Next Great Baker czy Top Model? - zapytałam, siedząc na drugim końcu kanapy i machając pilotem.

- Trudny wybór - Harry spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech.

- Duh, no raczej - prychnęłam. - Chude laski konta boskie torty.

- Wolę to o tortach - Styles wzruszył ramionami.

- Ja też - przyznałam i przełączyłam program.

- Ally - odezwał się po chwili, a ja spojrzałam na niego z ukosa. - Dziękuję za wszystko. I przepraszam, że tu przyszedłem. Ja po prostu nie wiedziałem, gdzie mógłbym się podziać.

- Jest okay, Harry - wysiliłam się na lekki uśmiech.

Na serio było okay. Dziwacznie i niezrozumiale okay, nie mogłam postąpić inaczej. Rodzice nauczyli mnie, że innym trzeba pomagać, nawet jeżeli nie byli dla nas zbyt dobrzy. Harry może nie był aniołem, ale faktycznie nie był też najgorszy w ostatnim czasie.

- Jesteś najlepsza - stwierdził chłopak.

- Przestań słodzić, bo cię wywalę - miałam ochotę uderzyć go poduszką.

- W zasadzie to powinienem już iść - Harry odstawił swój kubek na szklanym stoliku. - Twoja mama pewnie zaraz wróci.

- Pojechała do ojca - wzruszyłam ramionami. - Zostałam sama na weekend.

- Oh... - Harry zmarszczył lekko brwi.

- W sumie to możesz zostać - nie wierzyłam, że mu to proponuję.

- W sensie jak na noc? - chłopak był tak samo zaskoczony jak ja.

- Jest już późno, a ja nie mam samochodu - powiedziałam. - Tak jakby mieszkasz na drugim końcu miasta.

- Wow... To znaczy, dzięki - zająknął się Styles.

- Nie ciesz się zbytnio - ostrzegłam. - Śpisz na kanapie i masz pozmywać po kolacji.

- Okay.

- Okay.


U've got message ✉ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz