25 ✉

35.2K 2.4K 81
                                    


- KFC?! - zmarszczyłam brwi w zaskoczeniu, kiedy podjechaliśmy do okienka dla kierowców.
- Podobno to twoje ulubione miejsce - Harry posłał mi łobuzerski uśmieszek.
- Nieźle, Styles - przyznałam mu punkt za trafienie w sedno, ale nie mogłam powstrzymać złośliwości. - Mistrz podrywu z ciebie, zaciągnąć laskę do fast foodu i przelecieć ją za osiem pięćdziesiąt i frytki do tego.
- Za ciebie dałbym nawet dychę - odgryzł się Harry. - Co sobie życzysz?
- Chcę mega kubełek, podwójne frytki - posłał mi wymowne spojrzenie. - Colę dietetyczną i duuuużżżooo keczupu.
- Wyśmienity wybór - pochwalił mnie chłopak i złożył zamówienie, dodając do tego rzeczy dla siebie: twista, stripsy, średni kubełek, dwie porcje dużych frytek i kukurydzę. Harry sięgnął po portfel i umieścił zapłatę, a następnie podjechał do następnego okienka.
- Serio zabrałeś mnie na randkę do drive thru? - uniosłam brew, przerywając chwilę ciszy.
- Nie lubisz drogich knajp - wzruszył ramionami z rozbrajającą szczerością.
- Jesteś cholernie skąpy, Styles - ledwie pohamowałam uśmiech, bo miał zupełną rację. - Czuję się tania.
- Ale jesteś smaczna - przygryzł zabawnie wargę, a ja parsknęłam.
Kobieta podała nam przez okno torbę z zamówieniem, a ja rzuciłam się na nią łakomie, ale zaraz się opamiętałam i umieściłam ją sobie na kolanach.
- I co teraz? - dociekałam, czując jak obezwładnia mnie zapach tłustego jedzenia. - Zatrzymamy się na jakimś parkingu i będziemy jeść kurczaka przy akompaniamencie muzyki country?
- Skąd wiedziałaś?! - Harry grał zaskoczonego. - Kurczę, wydało się! W nocy zgrałem na płytę nowy album Taylor Swift!
- Cause I knew you were trouble when you walked in! So shame on me now! - zanuciłam.
- Flew me to places I'd never been! So you put me down, oh! *- dołączył się Harry i musiałam przyznać, że ma wspaniały głos.
Spojrzeliśmy na siebie i jak na zawołanie wybuchnęliśmy śmiechem. Harry minął miasto i po kilku minutach skręcił w stronę lasu. Patrzyłam przez szybę na pogrążone w zupełnych ciemnościach drzewa i krzewy. Dość upiorne otoczenie.
- Czuję się jak w horrorze - powiedziałam przyciszonym głosem. - Tak zaczyna się każdy film z cyklu "dziewczyna wsiadła z facetem do auta i świat nigdy więcej o niej nie słyszał".
- Cholera, dobra jesteś! - rzucił Harry z grobową miną. - Idealnie przewidziałaś mój plan - jego spojrzenie było mroczne. - Postanowiłem uśpić twoją czujność nadmiarem tłuszczu i jedzenia, a później wykorzystać cię, zabić i zakopać w lesie.
- Oh, kurczę - udałam zmartwioną. - A mogę chociaż wykonać ostatni telefon? Chciałam zapisać Fabian'owi moje kapcie-króliczki...
- Nie - Styles zatrzymał się w pewnej chwili po środku... niczego.
Zgasił silnik i zalała nas zupełna ciemność. Byłabym głupia, gdybym się nie bała.
Harry wysiadł i otworzył bagażnik zabierając z niego plecak, a następnie pomógł mi wysiąść. Zabrał ode mnie torbę z jedzeniem i wolną ręką chwycił moją dłoń.
- Uważaj na gałęzie - ostrzegł z lekkim rozbawieniem, kiedy niemal wybiłam sobie zęby o konar.
- Dzięki - warknęłam cicho i pozwoliłam mu się poprowadzić na małą polankę.
Chłopak puścił mnie i przykucnął, wyciągając z plecaka wielki koc i dwa śpiwory. Rozłożył to wszystko na ziemi i spojrzał na mnie. Przynajmniej tak myślałam, bo mówiąc szczerze niewiele widziałam.
- Wiesz, że mamy listopad? - zapytałam z powątpiewaniem. - Jest za zimno na...
- Będzie ci ciepło - zapewnił.
Westchnęłam i przysiadłam na kocu, a Harry rozpakował nasze jedzenie i nakazał mi się częstować. Wepchnęłam garść frytek do ust, bo raz - byłam głodna i dwa - serio się denerwowałam.
- Więc... - wykrztusiłam po dłuższej chwili jedzenia w milczeniu. - Zabrałeś mnie do lasu, żeby jeść niezdrowe jedzenie z KFC?



U've got message ✉ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz