38.

1.9K 88 0
                                    

Listopad przeminął nie wiadomo kiedy. Życie wszystkich toczyło się bardzo szybko, chociaż każdy z przerażeniem patrzył na mijające dni w kalendarzu. Nowy Rok zbliżał się zdecydowanie zbyt wielkimi krokami, a zostało jeszcze tak wiele do przygotowania...

Oczywiście plany wrzały. O dziwo cały Zakon Feniksa wziął się w garść i zaczęli planować, współpracować i udało się wypracować coś na rodzaj wstępnej obrony, ale było jeszcze dużo do ustalenia. Hermiona dostała tylko jedno zadanie – sprowadzić uczniów niezdolnych do walki do lochów. Nie mieli gdzie uch ukryć, a lochy to było jedyne miejsce, które wydawało się być w miarę bezpieczne. Nie zawalą się, a dostateczna ilość zaklęć obronnych mogła ich uratować. Nie mieli innej opcji. Owszem, mogli nie wracać do szkoły, ale Dumbledore obawiał się, że rodzice nie usłuchają, a nie chciał ryzykować dodatkowego ataku na Hogwart Express, gdyby go opóźnić z przyjazdem.Poza tym zaczęła dużo więcej czasu spędzać z Draco. Tak jak obiecała, starała się go przygotować do walki, ale okazało się, że to on pomagał jej. Był naprawdę świetny w pojedynkach, ale czemu tu się dziwić, skoro został wychowany na dworze Malfoy'ów, gdzie od dziecka wpajano mu nienawiść do mugolaków? Cieszyła się, bo więcej czasu spędzała też z przyjaciółmi, ale jednocześnie rozmijała się z Severusem bardziej niż zwykle. On przesiadywał albo na spotkaniach śmierciożerców albo w gabinecie Dumbledore'a planując odparcie ataku, którego był jednym z wizjonerów. I tak im mijały całe dnie – na rozłące.

Na początku grudnia, świąteczna atmosfera powoli wdzierała się do Hogwartu, chociaż niewielu myślało o jedzeniu, prezentach i pachnącym drzewku.

- Powinnaś iść do Weasley'ów na święta – powiedział Severus, pewnego popołudnia, gdy w końcu udało się im spotkać w jego gabinecie.Hermiona siedziała na podłodze zaczytana w jedną z jego książek na temat zaklęć obronnych i oderwała wzrok słysząc, że mówi do niej.- Chcę zostać z tobą Sev – odpowiedziała krótko i ponownie pogrążyła się w lekturze.To było absurdalne, bo mieli ostatnie chwile w swoim towarzystwie, a spędzali ten czas praktycznie oddzielnie. On sprawdzając wypracowania, a ona na czytaniu. Ale to właśnie było coś czego potrzebowali – odrobina normalności. Tak spędzali wcześniej całe dnie i było to miłym oderwaniem się od planów wojennych.Severus odłożył pióro, westchnął i złączył dłonie na biurku.- Posłuchaj, nie masz rodziny, a to jest jej namiastka. To mogą być ostatnie wspólne święta, a nie chciałbym żebyś spędzała je w zimnym zamku.Poirytowana zamknęła książkę i wstała z podłogi, po czym podeszła do biurka i uśmiechnęła się lekko.- Ty jesteś moją rodziną Severus. Chcę spędzić ten czas z tobą, a jeśli tak bardzo się upierasz przy świętach w Norze to chodź tam ze mną.Zamrugał zaskoczony jej wyznaniem i nie wiedząc kiedy, skinął głową. Nazwała go swoją rodziną... Serce zatrzepotało mu w piersi, gdy uśmiechnęła się promiennie i objęła ramionami jego szyję, a on poczuł, że trzyma w ramionach wszystko i jeszcze więcej czego pragnął przez całe życie.- Świetnie! Pani Weasley się na pewno ucieszy! – Powiedziała zachwycona tym pomysłem, a Severus zdziwił się jak łatwo uszczęśliwić tę dziewczynę. Potrzebowała tylko zgody między ludźmi, których kochała. Potrzebowała swoich przyjaciół, swojej rodziny, swojego mężczyzny, którym niewiadomo kiedy się stał.- Nie wątpię – mruknął przybierając swój nietoperzasty wyraz, chociaż w środku coś w nim ożyło i jak nigdy zapragnął by ta wojna nie miała miejsca, by nie był szpiegiem tylko zwykłym nauczycielem. By mogli razem stąd uciec i nie mieć nic wspólnego z całym tym szaleństwem.Kiedy usiadła z powrotem na podłodze, nie mógł oderwać od niej oczu i wrócić do swoich zajęć. Przez głowę przeszła mu tylko jedna myśl – zabrać ją stąd.Tak, to byłby plan idealny! Deportowaliby się zaraz po świętach gdzieś daleko, może do Australii? Tam by ich nie odnaleźli, a może udałoby im się skontaktować z jej rodzicami? Ominęłaby ich cała walka, ominęłaby ich śmierć ludzi, których kochała, ominęłaby ich śmierć ich samych. Zacisnął dłoń na pergaminie, który zgniótł. No cóż, jeden z uczniów będzie musiał napisać kolejne wypracowanie, ale co go to obchodziło? Zaczął już po cichu układać plan jak ją stąd zabrać.Wpatrywał się w blat stołu, a nadzieja na przyszłość rosła w nim z każdą sekundą. Uda się im. Mogą mieć wspólne życie.Ale wtedy podniósł wzrok i raz jeszcze spojrzał na burzę loków, która opadała Hermionie na twarz, gdy ta uważnie śledziła tekst i nawet nie zorientowała się, że patrzy na nią od dłuższej chwili. Była taka piękna i silna. I już wiedział, że nie mogą odejść. Chociaż pragnął tego tak mocno jak tej dziewczyny, to wiedział, że ona się nie zgodzi na to. Gdyby jej to choćby zaproponował... Zostałby tchórzem. Wróciłby do bycia tym przerażonym dzieckiem, które uciekało od problemów zamiast je rozwiązywać. To był sposób na ich życie, ale jak by ono wyglądało, gdyby znienawidziła go za to co uczynił? Była za dobra aby żyć z myślą, że jej przyjaciele polegli, zginęli za ich wolność, a ona bezpieczna w jego ramionach uciekała...- Kiedy chciałabyś się wybrać na Spinner's End? – zapytał nagle, a ona zmarszczyła brwi, gdy w końcu oderwała wzrok od lektury.- Czemu chcesz tam jednak iść? - Pomyślałem, że możemy spędzić jedno popołudnie tam skoro takie jest twoje życzenie.- Sev...- Co?- Nie zachowuj się tak jakbym była rozpuszczoną księżniczką, dobrze? Poprosiłam po prostu, bo chcę poznać ciebie, twoje życie jeszcze bardziej. - Nie ma w nim niczego ciekawego o czym byś nie wiedziała – mruknął, zaciskając wargi. Co ta dziewucha z nim wyrabiała? Ach tak, robiła to na co miała ochotę, a on nie potrafił dłużej trzymać jej na wodzy i odmawiać. Zwłaszcza, gdy śmierć wisiała tuż nad ich głowami.- Jak uważasz – powiedziała cicho i spuściła wzrok, na powrót wczytując się w książkę.A jemu o co znowu chodziło? Wszystko w porządku, wszystko dobrze, a nagle wymyśla jakieś dziwne powody, dla których mogliby się pokłócić.Była już zmęczona kłótniami, chciała żeby te ostatnie tygodnie, które były im zapewnione, były takie jakie powinny być. Nie wiadomo co potem, a nie sądziła, że po Nowym Roku wszystko będzie piękne i kolorowe jak wcześniej.

Tam gdzie miłość się zaczyna, wszystko inne się kończy...Where stories live. Discover now