11.

2.5K 105 15
                                    

Hermiona otworzyła oczy i pierwsze co zobaczyła to uśmiechnięta od ucha do ucha Ginny, która siedziała na rogu jej łóżka. 
- Nareszcie!  Musimy zobaczyć te wszystkie prezenty!
Co? Aha, święta. Faktycznie. Usiadła i przeciągnęła się ziewając przy tym. Ruda wyglądała na taką podekscytowaną, że było to zaraźliwe. Hermiona roześmiała się widząc, jak przyjaciółka rozrywa papier z pierwszej paczki i pisnęła szczęśliwa na widok "Małego zestawu mistrza miotły", który Hermiona zakupiła dla całej trójki Gryfonów. Wiedziała, że to będzie trafiony prezent dla przyjaciół i jak widać nie pomyliła się zbytnio. Dalej wyciągnęła zielony sweterek od pani Weasley, paczkę słodyczy i gadżetów od braci, a przy ostatnim zawahała się. Był od Harry'ego. Wyciągnęła z pudełeczka piękny, złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serca. Dziewczyna przyglądała mu się, a Hermiona przypatrywała się Ginny. Niby taki prozaiczny prezent, ale widziała, że ruda była niezwykle wzruszona tym upominkiem, który dotykała z niezwykłą czułością.
- Daj, zapnę ci go. - Wyciągnęła rękę do przyjaciółki, a gdy podała jej biżuterię zapięła łańcuszek na szyi dziewczyny.
- Byłam okropna tak się wściekając, prawda?
- Czy ja wiem.. rozumiem cię. Miałaś prawo być zazdrosna, ale on cię naprawdę kocha Ginny.
- Wiem.. - westchnęła i rozmarzona spojrzała na Hermione. - Wczoraj mi to powiedział. Nieźle mnie zaskoczył, gdy przyszedł zanim poszłam spać. Czekałam na ciebie. No właśnie, a ty gdzie się podziewałaś?
- Eee, no byłam w bibliotece. Chciałam wypożyczyć kilka książek. - Wzruszyła ramionami i podeszła do własnych prezentów i kucnęła. - No to moja kolej. - Odwinęła pierwszy pakunek i roześmiała się na widok tych samych gadżetów od bliźniaków,  które dostała Ginny. Od Harry'ego i Rona dostała o dziwo parę kolczyków, co ją bardzo zaskoczyło, bo raczej nie kupowali jej biżuterii. No może poza tym jednym urodzinowym prezentem, ale także "Historię  magicznych stworzeń w odniesieniu do mugolskich bajek". Ginny podarowała jej buteleczkę "Ulizanny". Podziękowała jej radosna, bo zapomniała zaopatrzyć się sama w takową. Od państwa Weasleyów dostała brązowy sweter i mnóstwo słodyczy. Aż się jej ciepło na sercu zrobiło.  Najbardziej zaskoczyła ją jednak ostatnia paczka, niewielka, owinięta w  szary papier. Odwinęła ją i wciągnęła ze świstem powietrze, gdy przeczytała tytuł na okładce  "Zaawansowana magia dla zaawansowanych czarownic i czarodziejów". Nie było podpisane od kogo, ale szukała tej książki wszędzie! Oczywiście nie mogła jej nigdzie dostać. Tylko jednej osobie wspominała o tym,... Ale przecież to niemożliwe. Wpatrywała się w litery na okładce nie mogąc uwierzyć. Dostała właśnie prezent od Snape'a?
- Miona? Wszystko w porządku? 
Spojrzała na przyjaciółkę, uśmiechnęła się do niej po czym wstała z podłogi. 
- Jasne, wszystko dobrze. Pójdę się umyć i zaraz przyjdę.

Zeszła na dół,  gdzie Ginny nadal w piżamie pomagała już mamie w kuchni. Co prawda ograniczało się to jedynie do roznoszenia jedzenia i zastawy, gdyż pani Weasley nie dopuszczała nikogo do swoich dań. 
- Hermiono! Wyglądasz przepięknie! - Ruda podeszła do niej, uśmiechając się szeroko, a Hermiona zarumieniła się. Nigdy nie uważała siebie za ładną,  ale tak naprawdę nie zwracała po prostu na to uwagi. Odwzajemniła uśmiech przyjaciółki, wdzięczna za "Ulizannę", gdyż brązowe włosy spływały delikatnymi falami po ramionach dziewczyny. Ubrała niebieską,  prostą sukienkę i przeciągnęła rzęsy magiczną masakrą, która niewiarygodnie je podkręcała.
- Dzięki Ginny. Teraz leć się przygotuj a ja pomogę twojej mamie. - Minęły się na schodach, a Hermiona weszła po kuchni i chwyciła za talerze, które rozesłała machnięciem różdżki po stole.

Było jeszcze wcześnie, ale większość gości już się schodziła. Lupin i Tonks aportowali się na podwórko Weasleyów jeszcze przed dziesiątą. Hermiona uśmiechnęła się szeroko na widok ich splecionych dłoni.
- Kochani, gratuluję!
Przytuliła ich oboje szczęśliwa na wieść, że pobrali się po cichu.
- Przepraszamy, że was nie zaprosiliśmy, ale sama rozumiesz... Nie chcieliśmy robić rozgłosu. To była skromna ceremonia. 
- Nieważne. Bardzo się cieszę, że w końcu się zdecydowaliście. – Spojrzała spod byka na Lupina, który przewrócił oczami i roześmiał się.
- Ach, wy kobiety. – Pokręcił rozbawiony głową i podszedł do Harrego by się przywitać.
Hermiona stała wciąż się szczerząc. Nie mogła wymarzyć sobie piękniejszego dnia . Zjawiali się wszyscy ludzie, na których tak bardzo jej zależało i cieszyła się ogromnie na te drobne, choć niezwykle ważne chwile radości i szczęścia, którego zaznali jej przyjaciele. 
O jedenastej powiększony salon w domu Weasleyów pękał od ilości ludzi. Zjawiła się Luna z tatą i nawet Neville z babcią, która wzbudzała powszechny postrach. Teraz Hermiona rozumiała dlaczego chłopak tak się jej bał. 
Stała obok Harrego i Rona, którzy również wyglądali na szczęśliwych w ten świąteczny dzień i chciała aby ta chwila pozostała w jej pamięci na zawsze.
Moody rozsiadł się na krześle, przyglądając się podejrzliwie potrawom, a McGonagall chichotała u boku Dumbledora, który siedział w wyjątkowo złotej, błyszczącej szacie. Bliźniaki zdążyli już uprzykrzyć życie Fleur, która pojawiła się z Billem i naśmiewali się  Percy'ego, który obrażony odganiał ich latające brzęczki. Hermiona czekała na jeszcze jednego gościa, ale zwątpiła, że się zjawi. Szczęśliwa, choć odrobinę zawiedziona usiadła między przyjaciółmi i z radością spoglądała na Ginny, która rumieniła się pod wpływem uśmiechów Harry'ego. Hagrid radośnie podśpiewywał, a pani Weasley wychodziła z siebie starając się ugościć wszystkich jak najlepiej.
- Hermiona, super wyglądasz. Naprawdę poprawiło ci się po tym pobycie w skrzydle szpitalnym. – Ron, niezwykle taktowany jak zawsze, zagadnął dziewczynę, a ona przewróciła oczami. 
- Dzięki Ronaldzie. Niezwykle trafiony komplement.
Ten wzruszył ramionami, naładował sobie na talerz kupę klopsików i pasztecików, po czym włożył jednego do buzi.
- Daj spokój Miona. – Powiedział gdy skrzywiła się z obrzydzeniem i pokazała mu język po czym odwróciła się do Ginny, która właśnie śmiała się z brata. 
- Jest okropny.
- To fakt, czasami zastanawiam się czy mnie przypadkiem nie adoptowali. – Roześmiały się obie, gdy nagle usłyszeli pyknięcie w ogrodzie. Wszyscy obejrzeli się przez okno, a Hermiona uśmiechnęła się szeroko, czym zasłużyła sobie na wściekły wzrok Harry'ego, który nie wyglądał na zadowolonego.
- Dzień dobry wszystkim. – Mruknął Snape wchodząc do środka. Ubrany był jak zawsze w surdut i swoją nieśmiertelną pelerynę, co w jego wykonaniu było wyrazem szacunku.
- Severusie! Cieszymy się, że w końcu do nas dołączyłeś. – Dyrektor uśmiechnął się wesoło i poklepał wolne miejsce obok siebie. – Chodź, musisz spróbować tych niesamowitości, które wyszły spod ręki Molly. – Kobieta zarumieniła się i machnęła ręką jednak wyglądała na miło połechtaną jego słowami. 
Mężczyzna usiadł i po chwili wszyscy znowu pogrążyli się w rozmowach. Panował harmider, prawie jak w wielkiej Sali, ale Hermiona czuła się bezpiecznie i otoczona przez przyjaciół. Zerkała nieśmiało na Snape'a, który krzywił się, gdy Dumbledor podsuwał mu kolejne półmiski zachęcając do jedzenia. Ginny szturchnęła ją w ramię.
- Zapowiada się niezły cyrk, co? – Zachichotała pod nosem również patrząc w stronę nauczyciela.
- Fakt, to może być zabawne. 
- Jestem zdziwiona, że w ogóle przyszedł. Mama mówiła, że nigdy tego nie robił. – Wzruszyła ramionami, a Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. Na jej policzkach wykwitły delikatne rumieńce. Czyżby zjawił się, bo go o to poprosiła? Spuściła wzrok i podparła głowę na ręce, którą miała na stole.

Tam gdzie miłość się zaczyna, wszystko inne się kończy...Where stories live. Discover now