15.

2.7K 104 3
                                    



Zawahała się przed wejściem do klasy - w środku czekał na nią Snape i w końcu miała się z nim spotkać twarzą w twarz. Minęły prawie dwa tygodnie i dopiero dzisiaj wznowił ich spotkania, a obawiała się tego jak niczego innego. -Co sobie pomyślał? Zwymyśla mnie? A może nie będzie tak źle? - Ciągle zadawała sobie te pytania przez ostatnie dni. Z sercem w gardle nacisnęła klamkę i weszła do środka. Jak zwykle siedział przy biurku czytając książkę. Swoją drogą - jak to jest, że on zawsze przychodzi tak wcześnie?
Podeszła niepewnie w jego stronę, ale starała się utrzymać wyprostowaną postawę i głowę dumnie uniesioną. No przecież nie da mu tej satysfakcji, prawda?
- Dobry wieczór, panie profesorze. – Powiedziała dumna z siebie, że nawet głos jej nie zadrżał. Zamknął gwałtownie książkę, a ona czuła jak jej ciało całe się napina, gdy wyczekiwała na huragan Snape. Jednak dopiero po chwili podniósł głowę i oparł się brodą o ręce, które podparł na biurku. Co ją zaskoczyło? To, że uśmiechał się w tak oszałamiający sposób...
- No słucham, Granger. – Powiedział spokojnie, ale nie przestawał się szczerzyć. Przetarła oczy ze zdziwienia. Merlinie, a może ona naprawdę się nie obudziła do dzisiaj? Albo podmienili Snape'a i zamiast wrednego nietoperza siedział przed nią grecki bóg, który próbował ją uwieść spojrzeniem?
Przełknęła nerwowo ślinę. No i co miała mu powiedzieć?
- A co dokładnie chciałby pan usłyszeć? – Uniósł brew zaskoczony jednak uśmiechnął się jeszcze szerzej. Chyba wolałaby żeby się na nią wydzierał...
-Uwierz mi, że jest wiele, a nawet bardzo wiele rzeczy, które chciałbym usłyszeć.. – Przechylił zalotnie głowę, a ona otworzyła buzię zszokowana. – Ale jako, że jestem twoim NAUCZYCIELEM, nie wypada mi. – Wstał i podszedł do niej, a ona zawstydzona wbiła wzrok w ziemię. Tak bardzo podkreślił fakt, że jest jego uczennicą, że jeszcze jej dzwoniło od tego w uszach. Mimo że wciąż był opanowany i wydawał się świetnie bawić jej zażenowaniem.
Oparł się biodrami o biurko i skrzyżował ramiona. -Przestań się szczerzyć ty dupku. – Pomyślała, gdy odważyła się ponownie na niego spojrzeć.
- Ale może jednak jest coś, co ty byś mi chciała powiedzieć? – Miała wrażenie, że zapadnie się pod ziemię. Jasne, najchętniej zdarłabym z pana te łachy, no bo przecież co w tym takiego dziwnego?
- Profesorze.. Niech pan przestanie. – Jęknęła cicho i spojrzała mu w oczy. -Błagam, no niech on przestanie, bo zaraz wybuchnę – Pomyślała i z ulga patrzyła jak z jego twarzy znika ten uwodzicielski uśmiech, a pojawiała się zobojętnienie.
- Granger przysięgam, że kiedyś osobiście cię wypatroszę. – Rzucił chłodno i tym razem to ona się uśmiechnęła, słysząc że nietoperz wraca do siebie. – A teraz bardzo cię proszę, zajmijmy się lekcją. – Przeszedł na środek sali, dokąd odprowadziła go spojrzeniem. – I przestań rozbierać mnie wzrokiem, bo nie ręczę za siebie. – Dodał znowu się uśmiechając szeroko. Oblała się gorącym rumieńcem i z poczuciem przegranej z twarzą ukrytą w dłoniach poszła na koniec klasy.

Zdecydowanie dał jej niesamowity wycisk tego wieczoru. Wróciła do siebie cała poturbowana, bo postanowił, że pokaże jej jak się walczy z kilkoma przeciwnikami. Prychnęła. Świetnie, nie ma co, dydaktyk jakich mało! Rozmasowała sobie ramię, na którym pojawił się już dorodny siniak. Powinna się przejść do skrzydła szpitalnego po jakąś maść, ale wolała cierpieć niż znowu się tam znaleźć. Wzięła szybką kąpiel – od czasu, gdy oberwała klątwą unikała wody. Nie potrafiła się przemóc i czuła się nieco bezsilna, bo nie umiała sobie poradzić, ze strachem, który przychodził coraz częściej. Dlaczego nie mogła wrócić do starego stanu? Coś w niej pękło, a ona nie potrafiła tego posklejać. Mimo zmęczenia, usiadła przy biurku i wzięła się za pisanie wypracowania. Spojrzała na zegarek, który wskazywał już pierwszą w nocy, ale zignorowała to i otworzyła książkę. Nie pójdzie spać dopóki nie skończy. Musiała to przecież napisać, prawda? I niechęć do snu wcale nie miała nic wspólnego z tym, że się po prostu bała..

Tam gdzie miłość się zaczyna, wszystko inne się kończy...Where stories live. Discover now