7.

2.6K 109 5
                                    

Harry stał podekscytowany przed drzwiami do salonu Hermiony. Musiał jej jak najszybciej opowiedzieć o wyprawie z Dumbledore'm! Wczoraj wieczorem nie mógł jej nigdzie znaleźć, gdy dyrektor poinformował go, że wybierają się do Doliny Godryka. 
Dziewczyna otworzyła drzwi. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Chłopak przyjrzał się przyjaciółce, która miała podkrążone oczy, ale uśmiechnęła się widząc go i zaprosiła do środka.
- Harry, co tu robisz? Coś się stało?
Zerknęła na zegar na ścianie. Jęknęła w duchu widząc, że już prawie ósma. Spała zaledwie trzy godziny, a na myśl, że czeka ją cały dzień zajęć czuła jeszcze większe zmęczenie.
- Nie mogłem cię wczoraj znaleźć, a muszę ci opowiedzieć coś ważnego! Byłem wczoraj z Dubledore'm w Dolinie Godryka!
Hermiona wpatrywała się w przyjaciela, nie do końca rozumiejąc rewelację tej wiadomości. Znaczy, przecież wiedziała o tym, Dumbledore powiedział, że idą do Doliny, a ona ze Snapem.. Nagle zrozumiała i wyszczerzyła się do Harrego.
- Naprawdę?! Ale po co? – Udała zaskoczoną. Dyrektor nie poinformował chłopaka o tym, że ona ze Snapem również wybierają się w poszukiwaniu horkruksów. Miała wrażenie, że sekret związany z Mistrzem Eliksirów przechodzi na wyższy poziom i wcale jej się to nie podobało.
- Widzisz, przeglądaliśmy wspomnienia Voldemorta i trafiliśmy na wzmiankę o horkruksach. Ukrył w nich kawałki duszy i dlatego tak ciężko się go pozbyć. Szukamy ich z Dumbledore'm. – Harry wyglądał na ogromnie dumnego, a Hermiona słuchała dalszej opowieści z zaciekawieniem. Początek znała, ale z drugiej części dowiedziała się, że oni również niczego nie znaleźli. Kiedy przeszedł do momentu, w którym powiedział, że zaatakowali ich Śmierciożercy zrozumiała gdzie zniknął Snape. I poczuła ukłucie w klatce piersiowej.
- Ale nic się wam nie stało, prawda? – Sama nie wiedziała o kogo tak naprawdę pyta. Widziała, że Harry jest cały i zdrowy, Dumbledore zapewne też dał sobie radę, ale co ze Snapem?
- Ta, trochę się pojedynkowaliśmy, ale potem udało nam się zwiać. Oczywiście Snape był wśród nich i zamiast nam pomóc to jeszcze dowalał własnymi klątwami. – Skrzywił się na wspomnienie nauczyciela, a Hermiona westchnęła. Czy on kiedykolwiek przestanie tak reagować na Snape'a? 
- Harry wiesz dobrze, że jest szpiegiem..- zaczęła, ale widząc jego minę odpuściła. – Chodźmy już na śniadanie, dobrze?

Popołudnie niezwykle się dłużyło. Dostali wiadomość od McGonagall o spotkaniu uczniów z Zakonu w gabinecie dyrektora. Przekazała mu wcześniej informacje o niepowodzeniu misji i przyjął to naprawdę spokojnie. Ona sama czuła się odrobinę zawiedziona. Miała nadzieję, że może choć o krok przybliżą się do pokonania Voldemort'a tymczasem szukanie horkruksów okazało się nie być takie proste.
Łapała się też w ciągu dnia na tym, że odliczała godziny do treningu ze Snape'm. Czuła się bezbronna na myśl o tym jak łatwo poddała się Malfoy'owi kiedy zaatakował ją na korytarzu. Zupełnie ją zaskoczył, a powinna być przecież przygotowana!
Poza tym chciała zobaczyć czy z nauczycielem wszystko w porządku. Przyzwyczaiła się już do spędzania z nim wieczorów, mimo że były wyczerpujące i ani trochę nie przypominały miłych chwil przed kominkiem z książką.
Gdy wybiła dwudziesta pomaszerowała do gabinetu Dumbledore'a. Marzyła aby położyć się spać, zmęczenie odbijało się na niej nieznośnie. W gabinecie czekała już Luna i Neville. Zaraz po niej zjawili się Harry i Ron. Przywitała się ze wszystkimi i usiadła na wolnym krześle.
- Widzę, że jak zawsze w komplecie. To dobrze. Chciałbym was zapytać jak idzie wam pojedynkowanie się?
Uczniowie zmieszali się i spoglądali po sobie.
- Wydaje mi się profesorze, że ja, Ron i Hermiona całkiem nieźle sobie radzimy. – Harry uśmiechnął się do przyjaciela, który spojrzał na niego z powątpieniem. – Nie wiem jak Luna i.. Neville.
- Ja jestem beznadziejny. – Neville mruknął zawstydzony i zwiesił głowę. Hermiona spojrzała na niego ze współczuciem. Dobrze, że chociaż w zielarstwie był taki dobry. Lepszy niż oni wszyscy razem wzięci.
- Dobrze, w takim razie mimo wszystko chciałbym abyście wszyscy uczęszczali na dodatkowe lekcje, poza tymi które macie z Severusem w ramach Obrony przed Czarną Magią. 
- Dyrektorze, a kto miałby poprowadzić te zajęcia? – Luna uśmiechała się rozmarzona, w ogóle nie przejmując się powodem sytuacji w jakiej się znaleźli.
- No cóż, zważywszy na to, że każdy z was ma zadania do wykonania i prócz tego musicie się uczyć, chciałbym abyście w weekend poświęcili czas na to. Rozmawiałem z profesorem Moody'm i zgodził się was szkolić. Myślę, że jest odpowiednią osobą na to stanowisko.
Dyrektor roześmiał się widząc mieszankę radości i zdziwienia na twarzach zgromadzonych. Hermiona zastanawiała się gdzie ma upchnąć jeszcze lekcje z Moody'm, zważywszy na to że miała lekcje ze Snape'm. Chyba, że to się zmieniło.
Dyrektor jakby odczytał jej myśli i spojrzał prosto w oczy. 
- Hermiono wiem, że masz dużo obowiązków, ale ciebie także to dotyczy. W tygodniu oczywiście pozostaje wszystko bez zmian.
Skinęła głową. Czyli będzie podwójnie torturowana, super.
Wyszli razem i w końcu miała chwilę aby porozmawiać z przyjaciółmi. 
- Luno jak tobie i Hagridowi idą negocjacje?
- Och, myślę, że całkiem nieźle. Centaury są wspaniałe, a do tego poznaliśmy z Hagridem inne stworzenia. Zaprowadził mnie nawet do akromantul!
Ron skrzywił się na wspomnienie olbrzymich pająków, a Harry i Hermiona roześmiali.
- Obrzydlistwo - wzdrygnął się chłopak. 
- Straszne, dobrze, że ja muszę tylko siedzieć w cieplarni. Rośliny, które pokazała mi profesor Sprout są niesamowite! Wiecie ile mają magicznych właściwości? Mandragory na przykład oprócz tego, że leczą spetryfikowanych..
- Neville, to wszystko jest fascynujące, ale naprawdę niepotrzebne nam dodatkowe lekcje. 
Pyzaty chłopak zarumienił się, a Hermiona spojrzała wściekle na Rona. Dlaczego się tak zachował?  Przecież to jedna z niewielu rzeczy, które wychodzą Nevilleowi, naprawdę mógłby być milszy.
Doszli do schodów i Luna ruszyła w stronę swojego dormitorium. Ron nagle pożegnał się z nimi i pognał za blondynką. Hermiona odprowadziła go wzrokiem i zdziwiona spojrzała na Harrego.
- A to co było?
- Nie wiem.. Ron nie wspominał żeby coś ich łączyło. Może chciał coś w związku ze swoim szpiegowaniem. – Harry wzruszył ramionami, jednak Hermiona czuła, że wcale nie o to chodzi.
Kiedy się rozdzielili, poszła na spotkanie ze Snape'm. Nie wiedziała czy się zjawi, ale nie dostała żadnej wiadomości, że zajęcia odwołane, a wolała zostać wystawioną niż wystawić nietoperza.

Tam gdzie miłość się zaczyna, wszystko inne się kończy...Where stories live. Discover now