3.

2.8K 118 2
                                    

Dumbledore wyglądał na naprawdę zadowolonego. Otrzymał w końcu to czego chciał, a należał zdecydowanie do ludzi, którzy nie odpuszczają. 
- Bardzo mnie to cieszy. W takim razie powiadomię resztę Zakonu, a o najbliższym spotkaniu poinformuję was niebawem. Tymczasem to wszystko. – Ponownie się uśmiechał  a jego głos był niezwykle spokojny. 
Hermiona przyglądała mu się lekko zaniepokojona, chociaż sama nie wiedziała dlaczego. Głupia! – zbeształa się w myślach - Przecież to dyrektor, to Dumbledore! Robi to wszystko po to żeby nas chronić..
- Pannę Granger poproszę o pozostanie jeszcze kilku minut. Musimy dokończyć naszą rozmowę. 
Dziewczyna skinęła głową. Przez chwilę miała wrażenie, że odczytał jej niepokój, ale po co miałby jej grzebać w głowie..
Pożegnała się z przyjaciółmi i ponownie została sama z siwym mężczyzną, który zasiadł za swoim biurkiem.
- Może zechcesz się czegoś napić moja droga?
- Nie, dziękuję profesorze. 
Uniósł brew zaskoczony jej natychmiastową odpowiedzią, a ona poczuła jak róż wypływa na jej policzki.
- Czy możemy przejść do sedna? Proszę wybaczyć, ale to był niezwykle ciężki dzień. – Dumbledore przyjrzał się jej uważnie i wygładził swoją długą, białą brodę.
- Ależ oczywiście, nie wątpię w to. No dobrze w takim razie z Severusem już wszystko ustalone. Proszę cię o to, gdyż wiesz, że jest dla nas niezwykle cenny. Jako szpieg jego życie jest zagrożone bardziej niż kogokolwiek. Są jednak misje, których nie jest w stanie wykonać sam ze względu na.. swą podwójną naturę. – Westchnął smutno i spojrzał jej w oczy, a Hermiona zacisnęła wargi by nie krzyczeć swojego sprzeciwu, który cisnął się jej na usta. – Chciałbym abyś mu towarzyszyła w niektórych wyprawach, a to pociąga ze sobą to, że musisz umieć się bronić. Nie raz, nie dwa przyjdzie ci stanąć właśnie z nim do walki i musisz przewidzieć każdy jego ruch. Aby on się nie zdradził i abyś ty nie zginęła.
Wzdrygnęła się na te słowa, ale zrozumiała bardzo dobrze. Dumbledore zabezpieczał swoje misje, a przy okazji dawał Snape'owi pomoc. 
Nadal nie była przekonana co do ćwiczeń z mistrzem pojedynków, który gdyby mógł pewnie spaliłby jej wszystkie włosy, po czym śmiejąc się żył w przekonaniu, że to tylko wypadek, ale z drugiej strony właśnie zgodziła się zostać członkiem Zakonu Feniksa, a to pociągało za sobą pewne zobowiązania. 
- Dobrze panie profesorze. Jeśli tak to wygląda to niech będzie. Nie jestem pewna jednak jak ułoży się nasza.. współpraca, ale jeśli o mnie chodzi to możemy spróbować.
Dumbledore klasnął w dłonie wyraźnie zadowolony.
- Znakomicie zatem! Wiedziałem, że mogę liczyć na ciebie moja droga. Chciałbym jednak abyś nie wspominała przyjaciołom o twojej małej misji.
- Naturalnie, panie dyrektorze. – Odpowiedziała spokojnie, chociaż nieco zaniepokoił ją pakt milczenia, jednak co mogła zrobić? Może to lepiej, Harry dostałby szału gdyby się o tym dowiedział.
- Jeszcze jedna rzecz. Od dzisiaj przyznane zostają ci Hermiono, prywatne komnaty, jako dla prefekt naczelnej oczywiście. – Uśmiechnął się ciepło i wskazał ręką na swój kominek. – Skrzaty już zajęły się przenoszeniem twoich rzeczy Hermiono, a dzięki sieci fiu możesz się do niego dostać. Oczywiście ze swojego nie możesz korzystać w ten sposób, jest to wyjątkowa sytuacja.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i weszła do kominka, po czym zniknęła w zielonych płomieniach.

Znalazła się w zupełnie odmiennym pokoju do poprzedniego. Nie był zbyt duży. Naprzeciwko kominka stała dwuosobowa, czerwona kanapa. Obok był fotel, a pomiędzy mały stolik. Na ziemi leżał brązowy, puszysty dywan.
Wyszła z kominka i rozejrzała się. Uśmiechnęła się pod nosem, gdyż pokój był bardzo przytulny. Ściany miały kolor beżowy, a na oknach wisiały ciężkie zasłony.
Po prawej stronie zauważyła drzwi. Weszła do kolejnego pomieszczenia, w którym stała komoda, nad nią wisiało lustro w złotej ramie, a obok stały już kufry, które musiały przynieść skrzaty. Na środku pokoju było duże, hebanowe łoże z baldachimem. Zaskoczona tak dużą przestrzenią roześmiała się. Kto by pomyślał! Chłopcy padną z zazdrości.
Obok  łóżka odkryła kolejne drzwi. Tym razem prowadziły do niedużej łazienki. Była prosta, ale ładna. Narożna wanna, na której stały różne olejki, wyglądała w tej chwili niezwykle kusząco.
Rozebrała się pospiesznie i puściła gorącą wodę. Z kranu leciały różnobarwne strumienie. Zadowolona zanurzyła się w pianie i pozwoliła sobie na chwilę relaksu.
- Zapowiada się naprawdę ciężki rok - mruknęła do siebie i westchnęła na myśl o nietoperzu. Jednak poczuła lekką satysfakcję - w końcu będzie mogła się czegoś nauczyć od samego mistrza. Może nawet uda się im jakoś współpracować. 
Prychnęła. Tak, jasne. Prędzej piekło zamarznie.

Tam gdzie miłość się zaczyna, wszystko inne się kończy...Where stories live. Discover now