Nie zwracając już uwagi na nich, pobiegła w stronę szkoły i jak dla niej to o wiele za szybko znalazła się w lochach. Właściwie to nawet nie przemyślała co mu powie. Tak rzadko się ostatnio widywali i zachowywał się jakby był zły na nią. Ale zignorowała jego niechęć do towarzystwa i weszła do salonu bez wahania. Gdy tylko zobaczyła go, wiedziała, że to wszystko co usłyszała, co złożyła w całość to była prawda. Siedział w fotelu z głową spuszczoną, a w dłoni trzymał do połowy pustą szklaneczkę Ognistej Whiskey. Zamknęła za sobą cicho drzwi i podeszła do niego. Miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje z nerwów, które ją paraliżowały i przełknęła ślinę, gdy na nią spojrzał. Poczuła jakby uderzył ją w twarz. Patrzył.. z takim obrzydzeniem, bólem i nienawiścią w oczach.
- Severus.. – Powiedziała cicho i odchrząknęła by oczyścić gardło. – Czy.. czy to prawda?
Błagała w myślach by zaprzeczył, aby opowiedział jej inną prawdę, aby wszystko okazało się nieistotne i dalej mogli być sobie szczęśliwi na tyle o ile.. Zamknęła oczy i wzięła kilka głębszych wdechów, gdy odwrócił wzrok.
- Co, Potter zdążył się już pożalić? – Powiedział chłodno, a jego głos przepełniony był żalem i goryczą. Skrzywiła się i podeszła bliżej.
- Severus.. Dlaczego? Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Wyjdź stąd.
Zamrugała kilka razy.
- Co?
- Powiedziałem, że masz stąd wyjść! Przecież już i tak mnie nienawidzisz.
- Przestań mi mówić co czuję, dobrze?! Poza tym jedyną osobą, która tutaj kogoś odrzuca to ty i nie wiem dlaczego to robisz! – Skrzyżowała ręce na piersiach i patrzyła jak z trudem wstaje z fotela. Stanął naprzeciw niej, a na jego ustach pojawił się ten wredny uśmieszek. – Okłamałeś mnie. – Szepnęła i poczuła jakby ktoś znowu wbił jej nóż w brzuch.
- Nie, nie okłamałem. Nie powiedziałem nic, a to różnica.
- I naprawdę nie widzisz w tym nic złego?
- W tym, że zaniosłem przepowiednię Czarnemu Panu? Wyobraź sobie, że zdążyłem zrozumieć błąd przez tyle lat. – Skrzywił się i spojrzał na nią z wyrzutem. – I co? Co teraz zrobisz dzielna Gryfonko, co? Wiedziałaś w co się pakujesz. Wiedziałaś kim jestem! – Ryknął a ona zadrżała. Miała ochotę się rozpłakać, ale zacisnęła zęby i zmierzyła go wzrokiem.
- Przestań się zachowywać jak by to była moja wina! Nie obchodzi mnie to co zrobiłeś, byłeś wtedy innym człowiekiem. – Powiedziała spokojniej i widziała szok, który przelał się po jego twarzy. – Harry jest moim przyjacielem i bardzo mu współczuję, zwłaszcza, że dowiedział się w taki sposób. Ale bardziej boli mnie.. że mi nie powiedziałeś. Naprawdę uznałeś, że nie jestem godna zaufania? Że jestem tylko małolatą, która niczego nie rozumie? Otóż rozumiem Severusie! I rozumiem też dlaczego przeszedłeś na naszą stronę!
Dyszała ciężko, a on patrzył na nią jakby właśnie spadła z nieba. Otworzył zdziwiony buzię, ale szybko zreflektował się i prychnął.
- Proszę, panna wszystko-wiem-najlepiej znowu poskładała kawałki układanki.
- Pokaż mi swojego patronusa.
Cofnął się krok, a w jego oczach zalśniła niepewność.
- Po co? – Wyrzucił z siebie, a ona poczuła łzy, które cisnęły się jej do oczu.
- Pokazuj! – Powiedziała twardo, oddychając coraz płyciej. Myślała, że tego nie zrobi, gdy wyciągnął posłusznie różdżkę i jej oczom ukazała się ta bezkształtna masa, którą pokazał wcześniej. Skrzyżowała ramiona. Pogrywał z nią? – Tego prawdziwego Severusie. – Warknęła, a on skrzywił się, ale po chwili pojawiła się srebrna łania, która stała tuż obok i wpatrywała się w nią zaciekawionym spojrzeniem. Jęknęła i złapała się oparcia fotela, bo nogi pod nią się ugięły. Boże, za dobrze znała to zwierzę. Wiedziała, że Harry'ego tata miał tego samego patronusa, a mama.. łanię. Musiała wziąć kilka głębszych wdechów, bo czuła, że świat zaczyna jej wirować. Wiedziała już na pewno - dostała swój dowód, którego tak bardzo chciała. Sama jesteś sobie winna – skarciła się w myślach, ale była w zbyt głębokim szoku żeby się złościć. Severus stał obok i wpatrywał się w nią z mieszaniną uczuć.
- Hermiono.. – odezwał się cicho i nie wyglądał już tak pewnie jak chwilę temu, gdy się na nią wydzierał. Musiał dostrzec ten ból wypisany na jej twarzy, bo wyciągnął do niej rękę, ale odsunęła się.
- To dla niej wróciłeś, prawda? – Zapytała, nawet nie patrząc w jego stronę. Nie mogła.
- Tak, ja..
- Złożyłeś wieczystą przysięgę Dumbledore'owi? - Widziała, że zaskoczyła go tym, że wiedziała, ale skinął jedynie głową. – Przysięgałeś na miłość do mamy mojego przyjaciela, tak? – Spojrzała na niego i zacisnęła dłonie w pięść. – I nadal ją kochasz, prawda?
Patrzył na nią pustym wzrokiem, a ona dokładnie taka czuła się w środku. Zaufała mu, chciała oddać mu wszystko, a on ją wykorzystał.
- Hermiono.. to było dawno.
- Jak mam konkurować z miłością do kogoś kto nie żyje od piętnastu lat, co? – Zapytała z wyrzutem, a on westchnął ciężko. – Jak mam być z tobą, wiedząc, że nadal ja kochasz?! Pieprzyłeś, że oddałbyś wszystko dla mnie, a tymczasem nie możesz, bo oddałeś już wszystko dla niej! – Kipiała ze złości. Z jednej strony wiedziała, że jej wyrzuty są absurdalne, bo przecież to naprawdę było lata temu.. Ale kochał ją. Wciąż ją kochał. Podszedł do niej nagle i złapał za ramiona.
- Ciebie kocham kretynko. – Zamarła słysząc te słowa i wpatrywała się w niego z otwartymi ustami. Czy on właśnie to powiedział..? Pokręciła głową. Nie, to przecież nie miało znaczenia! Poza tym jak mógł ją kochać, gdy inna kobieta zajmowała tyle miejsca w jego sercu? Jak mógł mówić jej takie rzeczy podczas, gdy odpychał ją przez ostatnie tygodnie tak daleko, że stawali się sobie obcy bardziej niż kiedykolwiek? Odwróciła od niego głowę i poczuła łzy na policzku, których nie mogła dłużej powstrzymywać. Łania rozpłynęła się jak jej nadzieja i zostali znowu sami.
– Spójrz na mnie. – Powiedział miękko i chwycił jej podbródek. Skrzywił się widząc jej łzy i starł je dłonią. – Hermiono, błagam cię, uwierz mi. – Jęknął, a ona miała wrażenie, że zaraz padnie mu w ramiona, byleby zapomnieć o wszystkim czego się dowiedziała. Nie mogła patrzeć na ten ból w jego oczach. Widziała, że walczy ze sobą, że jest mu tak samo ciężko, ale nie potrafiła.. zapomnieć, wybaczyć.
- Kochasz ją. – Powtarzała w kółko, a kolejne łzy płynęły po jej policzkach. – Merlinie, jaka ja byłam głupia. Dlaczego ja ci zaufałam? – Cofnął się z taką miną jakby go właśnie spoliczkowała. – Dlaczego mi to zrobiłeś, co?
- Nie chciałem ci o tym mówić właśnie dlatego. Bo zachowujesz się jak histeryczka. – Och no proszę, wrócił nietoperz. Gdzie ten zbesztany piesek?
- A więc to moja wina, tak? To moja wina, że kochasz kobietę, która nie żyje od tylu lat, która jest matką mojego przyjaciela i że to na miłość do niej przysiągłeś wierność Dumbledore'owi?
- Hermiona, nie bądź jak dziecko! Przecież powtarzam ci, że to było lata temu! Owszem, kochałem ją i chciałem ją ochronić dlatego złożyłem przysięgę, ale on nie zdołał ich uratować! – Zaskoczył ją tym, że nagle zaczął z siebie wszystko wylewać, jednak nie chciała już dłużej tego słuchać. Chwycił ją za nadgarstek, gdy próbowała odejść i przyciągnął z powrotem do siebie. – Zginęli więc jedyne co mi zostało to chronić Potter'a, rozumiesz? To jedyne co mogłem zrobić. A potem pojawiłaś się ty i..
Pokręciła głową. Nie, nie będzie tego słuchać! Kolejnych kłamstw.
- Severus.. – Zaczęła, ale głos się jej załamał i ponownie wybuchła płaczem. Momentalnie objął ją i przytulił mocno, a ona płakała w jego szatę, czując się jak totalna kretynka. Po pierwsze dlatego, że mu zaufała, po drugie dlatego, że kochał kogoś kiedyś i go stracił, po trzecie dlatego, że nadal kochał, a po czwarte dlatego, że wcale nie chciała się złościć na niego. Chciała zostać, chciała chłonąć jego obecność i żyć ze świadomością, że ją kocha ale wyplątała się wbrew sobie z jego uścisku i odsunęła. Musiała stąd wyjść. Musiała.
- Zostań.. – Powiedział cicho. Nie została.

Tam gdzie miłość się zaczyna, wszystko inne się kończy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz