58. Tata kocha swoją Rai-Tai.

3.9K 184 237
                                    

– Kochanie, naprawdę dałem ci się zaciągnąć do galerii handlowej tylko po to, abyś kupił sobie jakiś podkład i karmę dla psa? – Louis jak zwykle marudził, gdy jechaliśmy ruchomymi schodami na drugie piętro galerii. Raisin spała spokojnie w nosidełku, które szatyn trzymał pewnie w dłoniach. Otóż... Minął jakiś czas odkąd wróciliśmy z Irlandii. Połapanie się w czasie przy małym dziecku okazało się być naprawdę sporym wyzwaniem. Każdy dzień bardzo się dłużył, ponieważ zapadliśmy w nieodgadnioną rutynę. Ciągle robiliśmy to samo - opiekowaliśmy się Raisin. W przerwach starałem się zająć sobą. Ostatnio znalazłem niemalże godzinę na to, by zrobić coś z bałaganem panującym w mojej części szafy. W końcu przez ostatnie miesiące nosiłem naprawdę duże ubrania, a teraz gdy moje ciało wracało do poprzedniego stanu, wszystko co zakładałem było bardzo luźne. W końcu po wyciągnięciu wszystkich ubrań z półek, znalazłem moje ulubione ciuchy, które zakładałem przed ciążą. Mimo, że nie miałem ich na pewno mało, to moja szafa po wyrzuceniu ciążowych rzeczy i tak miała sporo miejsca. Zdecydowałem się na zakupy odzieżowe, ale zrobiłem to przez internet. Gdybym chciał wybrać się na zakupy stacjonarne, pewnie spędziłbym cały dzień w supermarketach - nie jednym, a czterech - a nie chciałem zostawiać Raisin na cały dzień z Louisem.

Pewnie mógłbym znowu zostawić go z Lottie, ale ona również miała własne obowiązki.

Teraz znajdowaliśmy się w centrum miasta, ponieważ stwierdziłem, że to dobry sposób na spędzenie czasu poza domem na niedłuższą chwilę.

– Widziałeś krosty, które wyskoczyły na moim czole? – spytałem dramatycznie, dotykając się w tamtym miejscu. Mój chłopak wyjawił mi niedawno, że zaczyna nie podobać mu się to moje nakładanie coraz większej ilości makijażu na twarz, ponieważ jego zdaniem nie potrzebuję nic, żeby być ładniejszy. Mimo to nie podobały mi się moje wypryski; w czasie ciąży cerę miałem perfekcyjną, a teraz wszystko trafił szlag. Znowu zacząłem pożerać całkiem spore ilości leków antykoncepcyjnych, co prowadziło do zmiany hormonalnej w moim organizmie.

W dodatku musiałem spożywać również inne leki, związane z moją interseksualnością. To nie taka prosta sprawa. Moja przypadłość wymagała ode mnie specjalnego zaangażowania. Tak naprawdę nikt, żadni lekarze, nie mogli stwierdzić do jakiego czasu moje organy będą "działać" prawidłowo. Dlatego ciągle brałem leki, a moje wizyty u ginekologa były częstsze niż przeciętnej kobiety.

– To może po prostu kupmy jakieś żele do mycia twarzy, lub kremy. Mi też się pojawiły wypryski, widzisz? Podkład nic ci nie pomoże w tej kwestii. Jestem pewny, że mi zejdą szybciej niż tobie, gdy użyjesz podkładu – tłumaczył mi, gdy stanęliśmy na równej podłodze.

– Ale ja chcę to zakryć – jęknąłem. – Chociaż oczywiście w międzyczasie mogę to leczyć jakimiś specyfikami.

– Wtedy pozbywanie się tego zajmie ci jeszcze więcej czasu, bo blokujesz sobie w ten sposób pory, geniuszu. W dodatku podrażniasz skórę – przewrócił na mnie oczami..

– Skąd ty tak nagle tyle wiedzy nabrałeś? – parsknąłem, łącząc nasze dłonie.

– Zawsze ją miałem. Wychowałem się z Lottie – przewrócił oczami.

– I tak moim faworytem jest rozświetlacz. Nie kupię podkładu, jeśli pozwolisz mi na zakup dwóch opakowań highlightera!

– Stoi – uśmiechnął się. – Przynajmniej będziesz się ładnie świecił, gwiazdeczko – pocałował mnie krótko w policzek, gdy zbliżaliśmy się do sephory. – Dam ci mój portfel i zaczekam tu na ciebie... – mruknął, sięgając do kieszeni spodni.

– Mam swoje. Nie musisz mi dawać pieniędzy, jak jakiś sponsor – palnąłem z chichotem, a Louis położył nosidełko na ławce.

– Myślałem, że jestem twoim tatusiem – powiedział to na tyle głośno, że starsze małżeństwo, które akurat przechodziło obok, spojrzało się na nas krzywo, a ja spłonąłem rumieńcem. – Chciałbym już mieć wspólne konto bankowe. Pogadamy o tym niedługo?

Raisin • Larry StylinsonWhere stories live. Discover now