37. To jak... Układa wam się dobrze?

5.3K 274 448
                                    

Z samego rana nie zdążyłem nawet otworzyć moich sklejonych rzędem rzęs powiek, a już usłyszałem głos swojej kochanej siostry. Co do cholery? Czy ja czasem nie przeprowadziłem się do mojego Louisa?

– No ja wiedziałam, że Harry jest na dole, ale nie spodziewałam się Louisa jako małej łyżeczki!

Jej głos musiał zadziałać na naszą dwójkę równocześnie jak najskuteczniejszy na świecie budzik, ponieważ od razu otworzyliśmy szeroko oczy, następnie podnosząc się z lekka ociężale do siadu.

– Gemma? – wychrypiałem, ocierając swoje zaspane oczka.

– Nie, Jezus Chrystus. Przyszedłem dać wam rozgrzeszenie za wasze pedalstwo.

Przewróciła oczami, nawet nie fatygując się ze zmianą swojego głosu na bardziej męski. W zamian dostała ode mnie prosto w twarz pierzaną poduszką.

– Przyjdź innym razem, a najlepiej do innego domu – powiedział szatyn, opadając brzuchem na łóżko. Jego zbudowane plecy napięły się pozostając w bezruchu, kiedy pościel zakrywała jedynie jego nogi i pośladki.

– Ruszajcie dupska z wyra – klasnęła głośno, na co skrzywiłem się. Nie dość, że dopiero co otworzyłem oczy, to jeszcze ze względu na ciążę miałem dużo bardziej wyczulone zmysły!

– I tak muszę siku – pisnąłem, zabierając całą kołdrę i okrywając się nią, kiedy wstałem w poszukiwaniu jakiś ubrań. Nie obyło się bez jęków Louisa.

– Zimno... – usłyszałem marudzenie chłopaka, gdy podreptałem do niewielkiej łazienki, gdzie załatwiłem swoje potrzeby, następnie z powrotem wracając do sypialni z nadal owiniętą wokół mnie pierzyną.

Chłopak zwinął się w kłębek, kiedy usłyszałem szmery Gemmy dochodzące z kuchni.

– Wstawaj, raz dwa, Boo – zaśpiewałem, odsuwając rolety. Do pokoju wdarły się jasne promienie słońca, które wywołały skrzywienie moich ust w uśmiechu.

– Dobranoc – burknął, z zamkniętymi oczami.

– Dzień dobry – prychnąłem, spychając go z dziecinną łatwością z łóżka.

– Kurwa, H! – zawołał chłopak. – Możesz być delikatniejszy? Boli mnie! – wychylił głowę zza łóżka masując rękę. Znów usłyszałem głos Gemmy:

– Ludzie, nie chcę być świadkiem waszego porannego pieprzenia, a to nie brzmi dobrze!

– Nie krzycz na mnie – mruknąłem, rzucając mu kołdrę na głowę – bo się przez ciebie Raisin zdenerwowała.

– Huh? – od razu stanął na nogi, patrząc na mnie troskliwym spojrzeniem.

– Dostałem takiego kopa od środka, że aż się nogi pode mną ugięły – parsknąłem, odwracając się do niego tyłem w celu wyjścia z pokoju.

– Ubierajcie się, chłopcy szybciej, ponieważ właśnie wykładam dla was śniadanie – odezwała się Gemma.

– Już? – zdziwiłem się, wchodząc do kuchni, gdzie w tym momencie zaczął róznosić się przepiękny zapach.

– Zrobiłam placki owsiane z bananami. Wystarczy utrzeć razem te dwie rzeczy i usmażyć – wytłumaczyła mi siostra.

– Dawno tego nie jadłem. Nawet nie wiedziałem, że mamy w domu płatki owsiane – powiedziałem, siadając jedynie w samych bokserkach przy niewielkim stoliku mieszczącym się w kuchni. Mój brzuch znacznie odstawał od reszty mojego ciała, jednak nie miałem z tego względu żadnych kompleksów. Przeciwnie. Zaczęłam to nawet uznawać za coś niesamowicie pięknego.

Raisin • Larry StylinsonHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin