26. Boże, Harry, co się dzieje?!

6K 305 286
                                    

W mediach zwiastun do Bitch In Amsterdam xx



Piekarnia babci Louisa mieściła się na obrzeżach najbliższego dużego miasta w okolicy naszego małego Holmes Chapel. Był to niewielki, aczkolwiek sympatycznie wyglądający od zewnątrz budynek, na którego wystawie widziałem smakowicie wyglądające babeczki. Kiedy Louis otworzył dla mnie drzwi (ostatnio robi to za każdym razem) cicho podziękowałem, słysząc charakterystyczny dzwoneczek, który wydaje z siebie brzdęk za każdym ich otwarciem.

Wchodząc do pomieszczenia, pierwsze co poczułem to niezwykły zapach przeróżnych wypieków. Automatycznie wielki głód obudził się we mnie; jeszcze większy niż ten, który odczuwałem w salonie tatuażu Zayna. Mimo tego, iż Lottie kazała mi raczej wystrzegać się słodyczy, od czasu do czasu mogłem sobie pozwolić na mały grzech, prawda?

Przez cały środek pomieszczenia rozciągała się lada z pięknym, białym obrusem w biodrowe kropki. Już po chwili Louis stanął za mną, łapiąc mnie za dłoń, kiedy za ladę weszła staruszka.

– Witaj, kochanie i oh...

Kobieta urwała, kiedy utkwiła swój wzrok we mnie. – Dzień dobry,. chłopcze.

– Dzień dobry – ukłoniłem się uprzejmie. Babcia wyszła zza lady, by stanąć przed nami i powolnym ruchem uściskać Louisa, który ucałował jej policzek. Po chwili kobieta spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Na nosie miała duże okulary, a jej włosy były pofalowane i siwe; mogłem czuć ciepło, które wręcz tryskało od niej, jednak nie wiedziałem jak babcia zareaguje na mnie. W końcu nie wie, że jestem z jego wnukiem w związku.

– Babuniu, chciałbym przedstawić ci mojego cudownego chłopaka, Harry'ego – oznajmił jej uroczystym tonem szatyn, jak zwykle w podobnych sytuacjach prężąc się dumnie.

Spojrzałem na staruszkę, która nadal miała uśmiech na twarzy, a nawet ten poszerzył się, gdy usłyszała słowa Louisa.

– Bardzo mi miło panią poznać – powiedziałem uśmiechając się nieśmiało; chciałem zrobić dobre wrażenie, tylko nie do końca wiedziałem, jak powinienem zachować się w takich sytuacjach.

– Oh, Boo, nie mogłam się wprost doczekać aż wreszcie przestaniesz włóczyć się bez celu po tych klubach i zakochasz się w kimś! I to kimś takim! – zawołała rozentuzjazmowana, zgarniając mnie mocno w swoje objęcia, na co westchnąłem zaskoczony. Przytuliłem staruszkę, uśmiechając się za jej plecami. Pachniała przyjemnie piernikami i czymś maślanym. Po chwili, kiedy odsunęła się ode mnie, wówczas masując palcami moje łopatki, zgarnęła mój policzek w swoją dłoń i oglądała moją twarz.

– Śliczny chłopiec – powiedziała zerkając na mnie spod dużych okularów. Zarumieniłem się, w podziękowaniu lekko kiwając głową.

Szatyn wyglądał jakby lizał skwarkę, przez to z jak ogromną dumą się prostował.

– Dziękuję, proszę pani.

– Możesz mi mówić babciu, Harry. Tu dla wszystkich jestem babcią! –

Poczułem w moim sercu rozlew wielkiego ciepła. Przypominała mi moją własną babcię. Zamrugałem, przylegając do ramienia mojego chłopaka.

– Muszę was poczęstować bułeczkami! No, chodźcie. Nie będziemy rozmawiać z pustymi żołądkami – dodała, znikając za ladą. Louis zaśmiał się cicho, prawdopodobne przez to, jak moje oczy zaświeciły się na widok jeszcze ciepłych bułek. Objął mnie opiekuńczo w pasie, następnie wraz ze mną biorąc po jednym, malutkim wypieku.

– Siadajcie do tamtego stolika w rogu, a ja zrobię kakao – po tych słowach Babcia zniknęła znów w innym pomieszczeniu, a ja oblizałem swoje usta. Boże, jakie to pyszne.

Raisin • Larry StylinsonWhere stories live. Discover now