25. Lou, znamy się kilka miesięcy, to szalone...

5.8K 319 501
                                    

– Na pewno nie będę ci przeszkadzał, Boo? – zapytałem go już po raz chyba piąty w drodze do studia jego przyjaciela, w którym spędzić mieliśmy cały dzień.

– Nie, H... Nie będziesz – Louis pociągnął mnie za dłoń do dobrze znanego już dla mnie miejsca. Spojrzałem na duży oświecający budynek napis, nim Louis otworzył dla mnie drzwi, bym mógł wejść do salonu jako pierwszy.

– Siema! – krzyknął od wejścia, ściągając kurtkę, którą powiesił na wieszaku, co ja uczyniłem chwilę po nim.

– Cześć! – usłyszałem nieznany (ale bardzo gorący) męski głos, który dobiegał z głównego pokoju w salonie. Już po chwili zobaczyłem przed sobą wysokiego chłopaka, którego włosy były niemal czarne i postawione do góry. Całe jego ramiona były w tatuażach, a dopiero kiedy spojrzał prosto na mnie zobaczyłem, że jego tęczówki są wręcz czekoladowe i jego oczy otoczone były długimi, ciemnymi rzęsami.

– O, hej...  uśmiechnął się przyjaźnie na mój widok, co odwzajemnił również odpowiadając mu krótkim "hej". – Jesteś na pewno Harry?

– Tak, a Louis mówiąc, że jesteś brzydki okłamał mnie – zaśmiałem się z wypiekami na twarzy, zerkając na swojego chłopaka.

– I po co mu to mówiłeś? – prychnął Tomlinson, patrząc na przyglądającemu się naszej dwójce z rozbawionym uśmiechem Zayna.

Jego ton był tak zabawny, że roześmiałem się, chowając na moment nos w zagięciu szyi szatyna. Spojrzałem znów na Zayna, który patrzył się w kierunku Louisa z przymrużonymi oczyma. Pokręcił głową śmiejąc się, a ja ujrzałem jego równe, białe zęby i kolczyk w języku.

– Louis poinformował mnie już, że będę wujkiem – powiedział cały czas uśmiechając się do mnie, co odebrałem jako dobry znak na to, iż mulat nie uważa mnie za obrzydliwego. – Jak to jest mieć w sobie rosnącego człowieczka?

– Na ten moment fizycznie nie odczuwam wielkich zmian, ale sama świadomość tego, że pod moim sercem żyje mała istota sprawia, że to jest coś cudownego. Chcę, żeby miało oczy Louisa! – wyznałem.

– Ty masz ładniejsze niż ten szczur – rzucił Zayn, na co Louis zareagował pokazaniem mu środkowego palca.

– Dziękuję – odpowiedziałem mu, nie kryjąc rozbawienia ich dziecinnym zachowaniem.

– Za piętnaście minut mam klienta. – powiedział Louis. – Muszę wszystko przygotować, więc może chodźmy do mojego kącika?

– Jasne. Wziąłem ze sobą książkę, więc nie będę się nudził – przypomniałem mu, pokazując gruby tom jednej z wielu książek Stephena Kinga, której jeszcze nie miałem okazji przeczytać. Szatyn pocałował mój policzek prowadząc do miejsca, gdzie wykonywał swoją pracę. W tym czasie Zayn poszedł do drugiego pokoju; nie wiedziałem co tam jest, ale domyśliłem się, że musi być to kuchnia, słysząc wyjący czajnik.W momencie, w którym już chciałem usiąść na jakimś krześle, chłopak podsunął mi szybko swój wygodny fotel na kółkach, a ja bez zbędnych protestów usiadłem na nim.

– Ślicznie wyglądasz dzisiaj, wiesz? Przystojnie – skomplementowałem go. Doszedłem do wniosku, że było to odrobinę nie fair, iż chłopak tak często sprawiał, że czułem się piękny, podczas gdy ja rzadko kiedy mu o tym wspominałem.

– Um, dziękuję – widziałem jak szatyn peszy się, odgarniając ze swojego czoła grzywkę.

– Muszę przyzwyczaić cię do komplementów – przegryzłem dolną wargę.

Do pomieszczenia przyszedł Zayn, trzymający tacę z trzema kubkami.

– Kawa! – poinformował nas mulat. Louis podziękował mu krótko przyjmując jeden z kubków.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz