-Wiesz co? Odechciało mi się spać.

Ojciec złapał mnie za włosy i zaczął ciągnąć po podłodze. Musiałam za nim iść na kolanach. Z jednej strony okropny ból głowy a z drugiej ręką zacisnueta w pięść ze zgodą.
Zaciągnął mnie do salonu. Znów pociągnął za włosy tak żebym ustała. Potem rzucił mną na fotel. Otrzasnełam się i chciałam wstać, jednak mój oprawca znalazł się niewiadomo skąd i przywiazał mnie bardzo dobrze znanym mi sznurem do fotela. Mimo związanych rąk, nie otwierałam pięści że zgodą. Wiedziałam co teraz nastąpi.

-Pamiętasz nasze zasady?

Zapytał a w jego oczach można było zobaczyć szaleństwo, zabawę.

-T..tak.

Bałam się ale wolałam odpowiedzieć. Za każdym razem zastanawiałam się dlaczego ja, dlaczego ja mam takiego pecha i moje jedyne bliskie mi osoby są tak okropne.

-Przypomnisz mi?

Ustał za fotelem.

-To co. To co dzieje się w domu zostaje w domu.

Starałam się opanować oddech,  dobrze wiedząc co nastąpi. Gula w  moim gardle zaczęła rosnąć. Zrobiłam nieco dłuższa przerwę na głęboki oddech.

-Gadaj.

Warknął i przechylił oparcie fotela do tyłu.
Wystraszylam sie jego nagłym ruchem. Wargi samoistnie zaczęły mi drżeć, nie miałam nad nimi kontroli. Dłonie zaciśnięte w pięści gotowe były wyrwać się z więzów a nogi chciały jak najszybciej mnie zabrać stamtąd. Chciałam bezpiecznie znaleźć się w pokoju, przykryć się kołdrą i cieszyć podpisana zgodą.

- Nie, proszę. Zostaw mnie.

-Chcesz się mnie pozbyć co?!

Jego palce mocno ścisnęły moje policzki, zgniatając moje usta.

- Chcesz stąd uciec! A proszę bardzo!

Cofnął się na sam środek pokoju rozkładając ręce. Zaśmiał się szalenie. Tego oczy wirowały po całym pomieszczeniu, by zatrzymać się na mnie bez żadnego wyrazu. To było strasznie. Wyglądał jak niezrównoważony psychicznie morderca z filmów. Wzór się idealnie zgadzał, szaleńczy śmiech i ekspresja emocji a następnie cisza.

-Tylko ciekawe jak sobie poradzisz bez nas. Skończysz na ulicy jak jakaś dziwka i będziesz się pieprzyć, żeby móc zeżreć resztki że śmietników.

Chrapliwie wypowiedział te słowa bez żadnego mrugnięcia. Patrzył się głęboko w moje oczy, jakby przesądzając mój los. Byłam bliska płaczu. Moje serce biło szybko a oddech był płytki. Uważnie obserwowałam jego posturę która nagle zaczęła się zbliżać niebezpiecznie szybko w moją stronę.

-Dobrze dziecko. Wrócimy do tej rozmowy jutro.

Z udawanym spokojem zbliżył się, jego twarz była tuż przy mojej. Nagle złowieszczy uśmiech pojawił się na jego ustach a chwilę później poczułam dwie wielkie dłonie na mojej szyi zabierające mi tak cenny tlen. Ten szaleniec dobrze wiedział co robi. Tak łatwym i zabawnym sposobem pozbawił mnie przytomności.

***

Obudziłam się na tym samym fotelu a dłonie były wolne. Zgoda leżała na ziemi i miała lekko zagięty róg. Gwałtownie wstałam z miejsca starając przypomnieć sobie ostatnie minuty sprzed snu. Ruszyłam dłońmi i poczułam  niemiłosierne palenie, jakby żywy ogień lizał płomieniami mogą jasną skórę. W miejscu związania były przetarte, krwawe ślady.

Nagle do głowy wpadła mi myśl. Szkoła!Dosłownie w ciągu chwili wybiegłam z bloku w rozwiązanych butach skarpetkach nie do pary. Uważnie sprawdziłam, czy zabrałam najważniejsza zgodę w życiu. Pędem wskoczyłam do klasy zwracając uwagę wszystkich obecnych.
-Dzień dobry, - zrobiłam przerwę na parę oddechów - przepraszam za spóźnienie. - Powoli mój oddech uregulowywał się po biegu. Spojrzałam na nauczyciela. Na szczescie był to Pan Park.

-Jezu Kara. Uciekałaś przed kimś? Ktoś chciał ci coś zrobić?

-Nie, nic się nie stało. Po prostu zaspałam.

Uśmiechnęłam się niewinnie, modląc się by uwierzył.

-Chciałam zdążyć, więc biełgam. Nie moja wina, że odwróciłam na chwilę głowę i przywaliłam w słup . Przez to rozciełam sobie wargę.

Zaśmiałam się z mojego roztrzepana. Mężczyzna dobrze mnie znając, uwierzył w tą teorię. Wiedział że jestem roztrzepana ale chyba nie podejrzewał, że aż tak.

-Dobrze, nie zrobiłaś sobie niczego więcej?

-Nie, spokojnie. Wszystko w porządku.

-Ewka idź z Karą do pielęgniarki. Niech opatrzy jej te usta. A my wrócimy do omawiania wycieczki.

Rozkazał ale nie spuszczał ze mnie wzroku. Co było dość dziwne jak nawet na niego. Ewelina znalazła się tuż obok mnie. Uśmiechnęła się, niedowierzając w moją historię.
-Proszę pana. Mam tą zgodę. Trochę się pogniotła podczas drogi.

-Dzięki a teraz marsz do tej pielęgniarki.

-Tak jest!

Zasalutowałyśmy obie i wyszlysmy z klasy.

-Serio walnełaś w znak?

-Tak. Też nie mogę w to uwierzyć. Coś innego zwróciło moja uwagę i odwróciłam głowę.

Znalazłyśmy się pod pokojem pielegniarki.

-Cos czy ktoś?

Spojrzała mnie mnie porozumiewawczo a jej brwi przesunęły się w górę. Machnęłam tylko na nią dłonią i zniknęłam za dźwięki w gabinecie.

Wróciłyśmy do sali a tam wszyscy siedzieli razem i jak jeden mąż słuchali oczarowani o Korei Południowej. Dołączyłyśmy się i okazało się że Pan Park opowiadał tak ciekawie, że nawet ja nie wiedziałam niektórych rzeczy. Super co nie!

 

***************************************

Życzę miłego czytania ❤️

^'Life dancer~Min Yoongi'^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz