Zwyczajny dzień, zwyczajnych ludzi.

326 58 18
                                    

Następnego dnia obudziłam się około ósmej. Tae jak zwykle smacznie spał, z ręką na moim brzuchu, co uniemożliwiło mi poruszanie. Stęknęłam cicho i przesunęłam ramię, tak by się z niego wyswobodzić. Natychmiast potknęłam się o nasze ubrania, w ostatnim momencie podpierając się i ratując przed upadkiem. Dzisiejszy plan był prosty: zwiedzanie.

Wróciłam do pokoju po kilku minutach z dwoma kubkami kawy, które postawiłam na biurku. Teraz czas na najcięższy moment. Obudzenie ukochanego. Tae nie znosił wcześnie wstawać, odkąd się ze mną spotyka- przynajmniej tak powiedział Kook, miedzy jęczeniem o obiad, a zmienianiem tematu, gdy pytałam o Eon Jin.

Pochyliłam się nad Tae i cmoknęłam go w usta.

- Wstajemy, dzisiaj nas czeka wycieczka! – powiedziałam z uśmiechem.

- Mhmm.....- to było jedyne co usłyszałam od oppy. Westchnęłam.

- oppa! Bo się spóźnimy A chciałeś zobaczyć zamek i moją uczelnię i...

- Dobra, dobra już wstaję...- mruknął i otworzył jedno oko. Po chwili jednak zwlekł się z łóżka i podreptał do łazienki. W samych bokserkach, a ja modliłam się, żeby nikogo po drodze nie spotkał.

Oczywiście że moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Oppa wracając zdążył natknąć się na moją kochaną siostrzyczkę, która czatowała na niego przy kuchni.

- Yass! Wiedziałam że ma! Sis! Widziałam wszystko! – usłyszałam krzyk. Spojrzałam na Tae który natychmiast zasłonił klatkę piersiową i wrócił do pokoju. Zamknęłam drzwi próbując powstrzymać się od uduszenia mojej siostry.

Dwie godziny później byliśmy spakowani i ruszyliśmy na przystanek. Ja chciałam oczywiście pojechać samochodem, bo było z pewnością szybciej, ale Tae uparł się, że chce się poczuć jak typowy turysta. Został tak też ubrany.

- Oppa, ale serio chcesz nosić maseczkę?- zapytałam po drodze. Tachaliśmy oboje plecaki z rzeczami na dwa dni.

- No żeby mnie nie poznali...- powiedział szybko.

- A nie jest ci za ciepło?

- Jestem przyzwyczajony.- powiedział. – To ten autobus?

Stanęliśmy na przystanku. Podałam kierowcy nasze bilety i rozsiedliśmy się wygodnie w połowie autobusu. Podróż miała wynosić niecałe dwie godziny, toteż oboje byliśmy przygotowani. Chłopak włączył tablet coś na nim przeglądając, a ja wtulona w chłopaka założyłam słuchawki i przymknęłam oczy. Jazda zawsze mnie usypiała, toteż zdawało mi się, że minęło dopiero pięć minut, kiedy chłopak mnie obudził.

- Chyba dojechaliśmy.- szepnął, a ja rozglądnęłam się nieprzytomnie. Skinęłam głową i wysiedliśmy na Dworcu Głównym w Krakowie. Wychodząc ziewnęłam i przeciągnęłam się. Spojrzałam uśmiechając się łobuzersko do chłopaka.

- To jak, gotowy na wypoczynek? – zapytałam, na co ukochany energicznie pokiwał głową.- Wobec tego kochany, wszędzie spacerujemy na nogach!- dodałam i zaśmiałam się widząc, jak Tae zrzedła mina.

- Nawet komunikacją miejską?

- Nie no, nie przesadzajmy... Niektóre miejsca są dość daleko...- odparłam i chwyciłam dłoń chłopaka.

Ruszyliśmy na Wiślną- ulicę nie daleko rynku, w którym znajdowały się pokoje do wynajęcia. Nie chcieliśmy szaleć jeśli chodzi o wydatki- to miały być wakacje, bez luksusów. W zupełności normalne.

Wdrapaliśmy się na drugie piętro starej kamienicy. Schody skrzypiały niemiłosiernie, jednak oboje wszystkim byliśmy zachwyceni. Ja, bo czułam się, jakbym wróciła do domu, a oppa- bo wszystko było nowe, niespotykane w Korei.

Po rozpakowaniu się, ruszyliśmy na miasto. Punktem pierwszym była moja uczelnia, która była wręcz ulicę obok. Ulica Gołębia, Jagiellońska... czułam się, jakbym właśnie szła na zajęcia... Pokazywałam oppie miejsce gdzie odbywały się pierwsze wykłady uniwersyteckie, Collegium Novum, które mógł znać z telewizji, aż wreszcie Collegium Witkowskiego, gdzie mieścił się Instytut Historii. Weszłam do budynku, a Tae powędrował za mną.

- I tu spędziłam ponad osiem lat swojego życia.- powiedziałam rozkładając ręce.

- Kurczę... Wszędzie czuć historię...- chłopak rozglądał się wokół.

Kolejnym punktem naszej wycieczki było Collegium Novum. Budynek wewnątrz biały zawsze robił na wszystkich wrażenie. Masywne, kamienne poręcze i ogromne przestrzenie jak w pałacu...

- Musiało się świetnie tu studiować...- powiedział cicho, jednak jego słowa poniosły się echem po korytarzu.

- Oj zdecydowanie...- zaśmiałam się, przypominając sobie wszystkie wędrówki grupy, by zwiać z zajęć i posiedzieć z piwem.

Po obiedzie zawędrowaliśmy do muzeum narodowego. Oppa porobił mnóstwo zdjęć również nam, które zamierzał później dodać na Twittera.

- Jak wrócimy do Korei to wrzucę...- powiedział, przeglądając zdjęcia.- Jak dodam teraz, to zacznie się polowanie na nas...- westchnął po chwili.

Wieczorem przyszedł czas na spacer nad Wisłą. Znajdował się tam mostek, nazywany Kładką o. Bernarda, cudownie podświetlony. Stanęłam przy barierce, wpatrując się w atramentową rzekę. Oppa oplótł mnie ramionami w pasie i oparł brodę na moim ramieniu. Westchnęłam i uśmiechnęłam się.

- Piękne miasto...- Tae zapatrzył się w dal. Światła odbijające się w rzece, sprawiały wrażenie, jak gdyby to gwiazdy zostały uwięzione pod taflą wody.

- Cudowna dziewczyna...- szeptał dalej, a ja wtulałam się w niego.

- Kocham Cię oppa...- powiedziałam, na co on pocałował mnie w czoło.

- A ja ciebie skarbie, ja ciebie...- odpowiedział obejmując mnie i przymykając oczy.

Zwyczajny dzień dobiegał końca. W mroku nocy byliśmy zwykłymi turystami, zakochaną parą, szeptając sobie cudowne słówka. Nic nie zapowiadało, że niebawem mój uśmiech miał zniknąć.

_______________________________________________

Także no... dzisiaj krócej, bo jakoś nie chciałam rozbijać akcji na dwa rozdziały...

Też się tak roztapiacie jak ja? ;-;

Skośnooka bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz