Kiedy znika świat...

574 74 44
                                    

Nacisnęłam powoli klamkę i weszłam do pokoju. Jimin i Ka Ra ulotnili się z mieszkania i teraz byliśmy sami. Natychmiast zatrzymałam się w połowie drogi i rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie walały się ubrania, kartki papieru, w kącie stał laptop, który domagał się ładowania. W końcu dostrzegłam na łóżku Taehyunga. Leżał obrócony tyłem do drzwi i przeglądał coś na telefonie. W pokoju było ciemno, jednak mogłam dostrzec jego wychudzone ramiona. Chłopak nawet nie podniósł się, żeby zobaczyć kto do niego przyszedł. Myślałam, że pęknie mi serce. Chciałam do niego podbiec i wtulić się w niego... jednak coś mnie powstrzymywało.

- Taehyung-ah?- powoli wypowiedziałam jego imię.

Chłopak odwrócił się i kiedy tylko mnie dostrzegł, usiadł na łóżku.

- N-Nabi? Coś się stało?- zapytał nawet na mnie nie patrząc. Zrobiłam krok do przodu.

- Ja...Ja chciałam porozmawiać.

- O czym? – chłopak prychnął. Spojrzałam na niego ze strachem. Musiałam jednak kontynuować. Tak jak obiecałam Ka Rze. Ten ostatni raz spróbuję.

- O nas. Znaczy... Taehyung-ah... – wpatrywałam się uparcie w moje stopy, szarpiąc nerwowo rękaw przydużego swetra.

- Przepraszam.

- Co?- podniosłam głowę. Tego się nie spodziewałam.

Tae szybko zeskoczył z łóżka i stanął tuż przede mną. Spojrzał mi w oczy i powtórzył.

- Przepraszam. Przepraszam za to, że się uniosłem, za to że zgodziłem się odejść, za to że...

- Taehyung-ah...- pokręciłam głową.- To przecież też moja wina... Gdybym tak nie naciskała... Gdybym nie zaproponowała tego...- po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie kontrolowałam się już i płakałam jak małe dziecko. Przyłożyłam nadgarstek do oczu, aby ukryć choć trochę twarz.- Gdybym...

- Nabi...

- Gdybyśmy spokojnie porozmawiali... Nie doszłoby do tego... – zaczęłam krztusić się płaczem. Czułam się jakbym właśnie pozbywała się całego smutku, bólu, żalu który skrywałam przez ostatnie tygodnie. Tae ujął mnie delikatnie za ramiona i poprowadził do łóżka. Nie mogłam przestać płakać.

- Nabi... Już... To też moja wina... Ja po prostu nie chciałem Cię martwić... Czułem się beznadziejnie, bo nie mogłem ćwiczyć z chłopakami, nie wiedziałem co zrobić z rodzicami...

- Ale przecież obiecaliśmy sobie mówić wszystko!- jęknęłam. – Nie chciałam zostawiać cię z tym samego, a ty się odsuwałeś... Myślałam, że to moja wina... Naprawdę chciałam ci pomóc... Zacząłeś źle jeść i bałam się że nie wyzdrowiejesz do końca...

- Wiem, Nabi, wiem... Wiem, ze to moja wina, że powinienem bardziej ci zaufać, wiem, że miałaś rację... Od razu to wiedziałem, jednak nie potrafiłem biec do ciebie...- wyszeptał.

- Nabi... Nabi spójrz na mnie...- powiedział, a ja powoli podniosłam oczy i dostrzegłam spojrzenie o którym śniłam co noc. Piękne, czekoladowe oczy wypełnione łzami, z których jednej udało się wydostać i spływała wolno po policzku chłopaka. – Nabi... Wrócisz do mnie? Dasz mi jeszcze jedną szansę?

- Taehyung-ah... – wyszeptałam.- Wrócę do ciebie oppa. Wrócę bo nie mogę żyć bez ciebie.

Tae wypuścił powietrze z płuc, a ja znów zaczęłam płakać. Chłopak przytulił mnie mocno, a ja oplotłam ramionami jego talię. Kołysał się delikatnie i głaszcząc mnie po głowie szeptał:

Skośnooka bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz