Strach i ukojenie

553 79 20
                                    

Popatrzyliśmy na parę ze zdziwieniem. Po chwili oboje wybuchnęliśmy radosnym śmiechem.

- Ka Ra, gratulacje!- roześmiałam się i wyściskałam siedzącą dziewczynę. – Który tydzień?

- Lekarz powiedział, że piąty.... – Jimin prawie unosił się w powietrzu z radości, poklepywany przez Tae. – Tak się cieszę!

Delikatnie głaskałam Ka Rę po plecach, kiedy poczułam, jak dziewczyna delikatnie drży i wybucha płaczem. Wszyscy spojrzeliśmy na dziewczynę, która szybko wymamrotała „przepraszam" i pobiegła do pokoju Jimina.

- Czy ja coś złego powiedziałem?- chłopak pobladł i spojrzał na mnie. Westchnęłam i podniosłam się, żeby zaparzyć przyszłej mamie herbatę.

- Będziesz się musiał przygotować, że najbliższe miesiące będą tak wyglądać.- odparłam.- Okej, pójdę do niej na chwilę. Oppa, posprzątasz?- pocałowałam Tae w policzek.

- Tak jest!- powiedział.- Stary, serio gratulacje! Ale... co z resztą zespołu? Będziecie musieli to obgadać...

- Zajmę się tym za jakiś czas...- westchnął chłopak. – Dobra ogarnijmy ten bałagan zanim przyjdzie Jin i znowu będzie narzekał, że jak go nie ma to syfimy wszędzie.

Uśmiechnęłam się i powoli, aby nie rozlać malinowej herbaty ruszyłam przez korytarz. Zapukałam, jednak odpowiedziała mi cisza.

- Ka Ra, mogę wejść?- zapytałam i mimo braku odpowiedzi weszłam do pokoju.

Dziewczyna siedziała na łóżku i szlochała.

- Ka Ra... Co się dzieje? Czemu płaczesz?- usiadłam na łóżku i odłożyłam herbatę na nocną szafkę. – Nie cieszysz się?

- A z czego tu się cieszyć? Ja nawet studiów nie skończyłam! – jęknęła dziewczyna. – Zawsze chciałam mieć dzieci, ale najpierw skończyć studia, potem ślub i w-wtedy....

- Aigoo...- Wdrapałam się na łóżko i przytuliłam dziewczynę. – Ale przecież możesz dalej studiować. Ciąża to nie koniec świata, to przecież coś nowego, to... To ucieleśnienie waszej miłości... Poza tym wszyscy ci pomożemy, nie jesteś sama.

- Unni... tak się boję... A jak sobie potem nie poradzę? A jak wytwórnia pogna mnie na cztery wiatry?- Ka Ra wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka. Głaskałam ją delikatnie po kruczoczarnych włosach i próbowałam uspokoić.

- Nawet jeśli by chcieli to dobrze wiesz, Jimin na to nie pozwoli. Za bardzo Cię kocha, świata za Tobą nie widzi...- powiedziałam i otarłam łzy dziewczyny.- No już, nie płacz...

Doskonale rozumiałam obawy Ka Ry. Sama nie wyobrażałam sobie siebie i Tae w roli rodziców. Mimo, że bardzo chcieliśmy być pełną rodziną... ale kiedyś, nie teraz. Ka Ra została postawiona przed faktem dokonanym, chociaż z drugiej strony trochę się do tego przyłożyła.

Nagle zamarłam, a plecy oblał zimny pot.  Czemu o tym wcześniej nie pomyślałam? Jak mogłam być tak głupia?! Przypomniałam sobie wydarzenia ostatniej nocy. Przecież... przecież my też się nie zabezpieczaliśmy... Ja nie... ja nie mogę być w ciąży... Nie, to nie możliwe...

Tuląc Ka Rę w ramionach zastanawiałam się czy to możliwe, że i mi jest pisane szybkie zostanie mamą.

Ka Ra po kwadransie uspokoiła się i tylko cicho pociągała nosem.

- Unni, dzięki... Już okej...- westchnęła. – Ja się chyba zdrzemnę, bo czuję się wykończona...

- Pewnie- odparłam uśmiechając się lekko.- Odpoczywaj, teraz jest Ci to potrzebne. W razie czego zawołaj, okej?

Skośnooka bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz