Troszkę adrenaliny nikomu nie zaszkodzi...

380 62 17
                                    


-Nabi, wszystko okej...?- Tae bezbłędnie wyłapał, że coś mnie trapi.

- Co...? A właśnie nie wiem...- powiedziałam.- Przepraszam, ale muszę pilnie wpaść do muzeum...- dodałam, zbierając rzeczy.- Będę za jakieś dwadzieścia minut, okej?

- Ale na pewno wszystko w porządku?

- Oppa, opowiem ci jak wrócę, okej?- powiedziałam szybko i pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z sali treningowej.

Z duszą na ramieniu weszłam do budynku. Zatrzymałam się tuż przed drzwiami gabinetu i wzięłam kilka głębokich wdechów. Poprawiłam włosy i nacisnęłam klamkę.

Moim oczom natychmiast ukazała się wystraszona twarz Hwan Hye, potem mężczyzna w garniturze, którego kojarzyłam z poprzedniego dnia. Wbiłam na twarz najbardziej profesjonalny uśmiech na jaki mogłam się zdobyć i podeszłam do sofy.

- Witam, chciał się pan ze mną spotkać? Katarzyna... miło mi. – powiedziałam i usiadłam na przeciw mężczyzny. – Wobec tego, w czym mogę pomóc?

- Witam, jestem Lee Sung Wan, chciałbym porozmawiać na osobności jeśli to możliwe.

- Och, rozumiem.- uśmiechnęłam się, jednak wewnątrz miałąm ochotę uciec. Moja ciekawość naprawdę kiedyś mnie zgubi. – Hwan Hye- ssi, zostawisz nas na chwilkę?

- A... tak, tak oczywiście.- chłopak skłonił się lekko i natychmiast wyszedł. Usiadlam wygodniej w fotelu i spojrzałam na pana Lee.

- Czy teraz mogę wiedzieć, z czym Pan do mnie przyszedł? Podobno to coś pilnego.

- Dobrze, nie będę owijał w bawełnę. – mężczyzna położył ogromne ręce na kolanach. – Chciałbym wiedzieć, dlaczego pani wczoraj nas podsłuchiwała.

- Wczoraj? Nie rozumiem... Proszę wybaczyć, ale widzę pana po raz pierwszy.

- Nie rozumie Pani? Wczoraj rozmawiałem z kolegą w pokoju stażystów na temat eksponatów i z tego co zauważyłem ktoś stał nie daleko drzwi. Ostatnią, która wychodziła z pracowników była pani, prawda?

- No, ale co ja mam do tego? I po co miałabym podsłuchiwać? Pan wybaczy, ale nie interesują mnie plotki. Nie miałam wobec tego po co podsłuchiwać.

- Czyli to nie pani? To kto?

- To nie mnie powinien pan pytać...- uśmiechnęłam się.

- Pogrywa sobie Pani ze mną?

- Ależ skąd! Panie Lee, czy jest jeszcze jakaś sprawa? Nie ukrywam, że troszkę mi się śpieszy...

- Rozumiem, wobec tego bardzo przepraszam, musiała zajść pomyłka. Nie, chciałem tylko to wyjaśnić.

- W takim razie mam nadzieję, że uspokoiłam pana. – odparłam jak najbardziej luźno jak mogłam.

- Tak, myślę, że wszystko już wiem. Do widzenia.

- Do widzenia.- skłoniłam głowę, a za mężczyzną zamknęły się ostatecznie drzwi.

Opadłam na fotel. Nie bałam się tak nawet wtedy jak polowała na mnie Ji Woo... Czy ja zawsze muszę przyciągać do siebie problemy?

W pokoju chwilę później pojawiła się głowa Hwan Hye.

- Pani dyrektor... Kto to był? Wyglądał jak jakiś mafiozo...- chłopak stanął przede mną. Przymknęłam oczy.

- Bo to był mafiozo Hwan Hye- ssi. – odparłam słabo.

- Ale czego on chciał?

- Upewnić się, że dalej może bez przeszkód kraść zabytki...- jęknęłam i opowiedziałam całą historię. Asystent słuchał jej z otwartymi ustami.

- Wow... Pani dyrektor... To co teraz Pani zrobi?

- Nie mam pojęcia...- powiedziałam. – Z jednej strony powinnam to olać, bo to niebezpieczne dla mnie i dla Tae, ale z drugiej strony, to dziedzictwo... Nie może być rozkradzione...

- Czyli na razie chodzi o to by ukryć te dwa eksponaty...?

- Hwan Hye-ssi nie musisz się w to mieszać... Jak coś się stanie...

- E tam, pani dyrektor! Może być ciekawie! W sumie jak tak myślę... Bo nie ma jeszcze rozpiski na maj z wymianą eksponatów między muzeami, prawda?

- Noo... Nie ma....- odparłam.

- A co jeśliby po prostu wysłać te eksponaty? Do innego muzeum? Albo do konserwacji?

- Hawan Hye-ssi... jesteś genialny!- klasnęłam w dłonie. – Oddamy je do konserwacji. Mam znajomego na Honkuk University, który wykłada w katerze konserwacji dzieł sztuki... Spróbuję z nim pogadać, czy da się coś zrobić z meblami.

- O, w sumie to dobry pomysł, bo będą pilnowane, a nikt też nie chce mieć antyku niezabezpieczonego.

- Racja. Okej, w takim razie, zostawmy je na razie na wystawie tak jak są, potem zamiast do magazynu, pojadą do konserwacji. Zapytam czy można nanieść jakieś rysy czy coś, żeby miało to ręce i nogi.

- Dobra, to ja zajmę się papierami i umówię Pani spotkanie z tym profesorem.

- Super. Dziękuję Hwan Hye...

- Pani dyrektor, będę stał za panią murem, spokojnie się nam uda!

Roześmiałam się i kiwnęłam głową.

- A pani gdzieś nie miała być? – zapytał po chwili, na co ja zerwałam się na równe nogi.

- Matko, obiad!- jęknęłam. – Hwan Hye, idę coś zjeść, jakby ktoś się pytał to jestem na spotkaniu służbowym.

- Tak jest!- odparł chłopak, a ja wybiegłam z muzeum.

Kiedy dotarłam do sali treningowej wszyscy już raczyli się colą albo sokiem. Mój obiad stał przymknięty obok Tae.

Uśmiechnęłam się i usiadłam obok ukochanego, a raczej chciałam, bo poczułam jak chłopak pociągnął mnie za biodra, zmuszając by usiąść mu na kolanach. Za plecami usłyszałam prychnięcie Sugi i jęczenie pozostałych, że oni w takim razie się wynoszą.

- Czemu tak uciekłaś z obiadu?

-Aigoo... miałam dzisiaj przygodę... Ale opowiem ci jak skończycie trening, okej?

- Opowiedz teraz...- chłopak przejechał mi dłonią po kręgosłupie, nie spuszczając ze mnie oka. Jego spojrzenie... Mogłam w nim utonąć.

- Ale...

- Mamy czas...- mruknął chłopak. Kiwnęłam głową i wstałam z jego kolan. Sięgnęłam po obiad i rozsiadłam się na sofie. Zaczęłam opowieść.



______________________________________

I oto nadszedł czas końca świętowania urodzin Skośnookiej! Mam nadzieję, że te dni spędziliście radośnie! Dziękuję, że chcieliście być ze mną, że dodajecie mi siły, że super wychwytujecie moje błędy (a to ważne, bo jak to literówki w opublikowanym opowiadaniu?! ;-; A ja nie zawsze wszystko wypatrzę... ) ! Bez Was z pewnością nie byłoby Skośnookiej!

Trzymajcie się cieplutko! <3

Skośnooka bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz