Na polskiej ziemi

313 61 21
                                    


Spokojnie wsiedliśmy do samolotu co chwila ziewając. Oppa zadbał o to bym miała miejsce przy oknie, toteż siedziałam teraz przyklejona do szyby nie mogąc się doczekać aż wystartujemy.

Nie opowiadałam oppie o tym często, ale tęskniłam za rodziną. Widziałam ich bardzo rzadko. Rzadko też mieliśmy możliwość porozmawiać- strefy czasowe były koszmarem. Kiedy rodzina usłyszała, że przywiozę oppę, stwierdzili, że muszą się przygotować. Zapowiedziałam Tae, żeby przygotował się, że spróbuje wszystkich polskich przysmaków. Chłopak sam był podekscytowany i właśnie dokształcał się przy przewodniku. Spojrzałam na niego i westchnęłam.

- Oppa, przecież jeśli chcesz, mogę ci poopowiadać co chcesz...

- Kochanie dobrze wiem, że czeka mnie rajd po muzeach, więc na te strony nawet nie patrzę.- powiedział i pokazał co czytał. Nie, nie były to muzea, a ranking pubów i clubów na południu Polski.

- Czyli chcesz iść na imprezę? Ja nie wiem jak ty znajdujesz na to wszystko siły...- powiedziałam i zakończyłam ziewnięciem. Plusem długiego lotu było to, że chociaż spokojnie się wyśpię.

- Oj nie każdy jest takim domatorem... Poza tym sama mówiłaś, że przeciwieństwa się przyciągają. – roześmiał się i znów skupił na rankingu. Pokiwałam głową i założyłam słuchawki. Szybko zasnęłam zmęczona całą poprzednią nocą. Po kilku godzinach obudziłam się. Wyprostowałam się, a z mojej piersi zsunął się kocyk. Obróciłam głowę, oppa spał z głową przechyloną w moją stronę. W jednej dłoni wciąż trzymał przewodnik. Uśmiechnęłam się. Wyglądał tak spokojnie, jakby nigdy nie miał żadnych zmartwień. Odgarnęłam delikatnie kilka kosmyków z lekkim uśmiechem.

Najwyraźniej obudziłam się w samą porę, bo właśnie stewadessa pytała czy chcielibyśmy coś zjeść. Mimo że była Polką, zapytała pięknym koreańskim. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam po polsku. Dawno nie używałam języka, więc korzystałam z okazji.

- Jakie menu jest dla nas dostępne?

- Dzisiaj mamy kuchnię kontynentalną. Oferujemy kurczaka w panierce, puree ziemniaczane i surówki. – odpowiedziała kobieta. Poprosiłam zatem o dwa posiłki.

- Czy życzą sobie państwo alkohol?

Spojrzałam na Tae. Zdecydowanie lepiej żeby do Polski przyleciał trzeźwy. Już znajomi wezmą go w obroty w kraju.

- Dziękuję, zwykły sok pomarańczowy w zupełności wystarczy.- powiedziałam.

Po kwadransie wylądowały przed nami gorące dania, a ja poczułam jak głodna jestem. Oppa jednak wciąż spał, więc postanowiłam go obudzić, czymś co najlepiej na niego działało. Odkroiłam kawałek kurczaka i potknęłam ukochanemu pod nos. Uśmiechnęłam się gdy widziałam jak sposób zadziałał.

- Co... co... już ... lądujemy?- zapytał rozespany.

- Obiad kochanie.- powiedziałam wypychając sobie usta puree. Jedliśmy w ciszy, aż wszystkie półmiski zostały wyczyszczone. Po obiedzie oparłam się o fotel i uśmiechnęłam.

- Ale to było dobre...- westchnęłam, na co chłopak się roześmiał. Po chwili obrócił się tak by siedzieć do mnie przodem i z poważną miną powiedział:

- Nabi... Puby swoją drogą, ale kiedy my się spotkamy z twoimi rodzicami?

- Oppa... oni pewnie po nas przyjadą...- powiedziałam, a oczy Tae zrobiły się jak pięciozłotówki.

- To... jest coś co mogę zrobić żeby dobrze wypaść?- do chłopaka najwyraźniej dotarło, że spotkanie z rodzicami będzie się różnić to typowego koreańskiego.

- Hmm... Kwiaty odpadają bo nie zdążymy ich kupić... – zamyśliłam się na moment.- wygląda na to, że wystarczy jak będziesz sobą. Oppa... Moi rodzice słuchali o Korei odkąd skończyłam pierwszą liceum i uwierz mi... nie będziesz dla nich takim szokiem kulturowym. Spokojnie- położyłam swoją dłoń na jego.- przecież będę obok, to zawsze możesz się spytać. Poza tym że u nas je się cicho, to jakiś rażących różnic nie ma.

Tae zdawał się powolutku uspokajać.

- Oppa, ale co kupimy chłopakom i Eon Jin jako pamiątki? - Chciałam zająć czymś jego myśli, więc zaczęłam inny temat.

- Hmm... Myślę, że spokojnie będzie można pokupować alkohole...- powiedział, a ja już widziałam jak lekko się rozmarzył.

- A Eon Jin?

- No jejku ja nie wiem co jej się spodoba...- westchnął.

- Oppa, ale to twoja siostra!

- No ale nie zmienia to faktu, że jak jej coś kupię to ona zawsze założy to dwa razy i tyle. Możesz ty coś wybrać?- spojrzał na mnie i wyszczerzył się.

Reszta lotu, której nie przedrzemaliśmy, zeszła nam na podobnych rozmowach. Po prawie dziesięciu godzinach wylądowaliśmy na krakowskim lotnisku. Po odebraniu bagażu ruszyliśmy na poszukiwanie rodzinki.

Nie musiałam długo czekać, jak zobaczyłam moją siostrę.

- Leć do nich.- szepnął oppa i zabrał ode mnie walizkę. Natychmiast podbiegłam i dało się słyszeć głośne śmiechy. Padłam rodzinie w ramiona ze łzami w oczach. Tae po chwili doszedł do nas, a moja siostra stała z otwartą buzią, wpatrując się w chłopaka, który wyglądał na bardzie zestresowanego niż przed BBMAS. Odsunęłam się od rodziny i z uśmiechem już po polsku przedstawiłam chłopaka.

- Mamuś, tatuś... To jest Taehyung Kim. – powiedziałam, a chłopak skłonił się. Rodzice nie wiedzieli za bardzo co powiedzieć, jednak z opresji uratowała ich moja siostra. Skłoniła się i natychmiast zaczęła gadać po angielsku.

- I jak wam minął lot? Jedliście coś? Matko uwielbiam wasze piosenki...- buzia jej się nie zamykała. Widziałam jednak, że oppa był jej wdzięczny. Natychmiast grzecznie odpowiadał na jej pytania. Kiedy zeszło na sztukę, już wiedziałam, że znaleźli wspólny język. Teraz czekała nas tylko przeprawa z moimi rodzicami.


________________________

Przed Taebi ciekawy pobyt w kraju nad Wisłą. Myślicie, że mimo różnic kulturowych uda się wszystkim dogadać? W każdym razie Taehyung przeżyje nie jeden szok kulturowy XD

Jak Wasze wakacje? Mam nadzieję, że na świetnych obozach , bądź leniwie ładujecie baterie na kolejny rok!

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za Wasze komentarze i trzymanie kciuków!

I purple You! ♥

Do jutra!


Skośnooka bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz