29.Idiotko przez Ciebie Nevra może umrzeć

863 64 35
                                    

W głowie cały czasz brzmiało mi jedno zdanie 'to wszystko moja wina', które było prawdą. Miałam dość. Chciałam iść do Nevry, ale z pewnością mnie nie wpuszczą. Spuściłam głowę na dół. Rozejrzałam się po podłodze. Koło łóżka zauważyłam list.


Wstałam i podniosłam go z podłogi. Następnie usiadłam na łóżku. Otworzyłam kopertę i wyjęłam list. Sekundę później zaczęłam czytać.


"Złociutka, jak tam Twój towarzysz? Raczej z tego wyjdzie. Miałem nadzieję, że przyjdziesz sama, ale tak tez się nie stało. Mam jednak dobrą wiadomość. Za niedługo ujawni się Twoja następna moc. Fajnie, nie? Dobra nie mam czasu, żeby bardziej się rozpisywać. Wkrótce otrzymasz kolejny list. Baw się dobrze z mocą."

-Villend


Patrzyłam na kartkę z niedowierzaniem. Nie interesowało go to, że prawie kogoś zabił. Jego jedynym celem, byłam ja. "On nie odpuści". Kartkę włożyłam do reszty listów przebywających w szufladzie. Nie miałam siły. Chciałam uwolnić się od tego wszystkiego. Od bólu, smutku, rozpaczy, nienawiści. Po prostu od wszystkiego. Zrezygnowana położyłam się na łóżku, jednak nie na długo. Ktoś zapukał po czym wszedł. Moim gościem był Ezarel. 


-Czego chcesz? -powiedziałam obojętnie-

-Miiko Cię wzywa.

-Okej. -mruknęłam-

-Leila, przecież to nie Twoja wina.

-Właśnie, że moja. Kiedy się odezwał mogłam się domyślić, że coś kombinuje. 


Nie dałam mu dojść do słowa. Zeszłam z łóżka i powędrowałam do Kryształowej Sali. W pomieszczeniu była kitsune, elfka oraz Leiftan. Ewelein uśmiechnęła się do mnie, a Miiko wraz z Leiftanem spojrzeli współczująco(?). Podeszłam bliżej i podniosłam na nie wzrok.


-Chciałaś mnie widzieć.

-Chciałabym, abyś opowiedziała nam tą całą historię. 

-Ja...Opowiem wam wszystko.

-Słuchamy. -wzięłam głęboki oddech i zaczęłam-

-Poszłam na misję, a Nevra razem ze mną. Mieliśmy tylko przebadać las, ponieważ ktoś doniósł, że dzieje się w nim coś dziwnego. Poszliśmy, więc wyznaczoną drogą. Nie zauważyliśmy nic dziwnego, więc przy końcu drogi chcieliśmy zawrócić. Usłyszałam szelest, więc zaczęłam nasłuchiwać. Poczułam woń, którą dobrze znałam, ale nie mogłam jej rozpoznać. Po kilku minutach odezwał się czyjś głos. Od razu go rozpoznałam, był to Villend. Wystrzelił strzałę, która trafiła w Nevrę. Chłopak upadł na ziemię, więc klęknęłam przy nim. Wykrwawiał się, a Villend zaczął się śmiać. Moment później podszedł do nas i wylał na mnie jakąś ciecz. Później zostawił mnie samą, a ja zaczęłam tamować krwawienie. W powrocie pomógł mi Akio z Ezarelem.


Z każdym wypowiedzianym zdaniem głos łamał mi się coraz bardziej. Opowiadając to wszystko ułamki zdarzeń pojawiały mi się przed oczami. Spuściłam głowę na dół. Z każda następną sekunda poczucie winy zżerało mnie coraz bardziej. Nagle do sali wpadła Saria wołając Ewelein, która najprawdopodobniej chciała mnie przebadać lub zapytać jak zatamowałam krwotok lub inne takie rzeczy. Ewe widząc pomocniczkę wyszła tak szybko jak Saria weszła. "Może to stan Nevry się pogorszył? Albo właśnie walczy o życie?". Do oczy zebrały mi się łzy. 

Inna  •Eldarya•Where stories live. Discover now