Uciszam się, bo przychodzi kelnerka z moim zamówieniem. Dziękuję jej i upijam łyk ze swojej kawy. Krzywię się z powodu braku cukru, ale nie chcę dać niczego po sobie poznać.

- Nadal masz z tym problem? - Charlie wskazuje na mój napój.

- Słucham?

- Pijesz to obrzydlistwo, by zapełnić czymś pusty żołądek.

- Oh, nie - uśmiecham się blado. - Mam wyznaczony limit kalorii, którego muszę się trzymać.

- Brzmisz jak anorektyczka lub bulimiczka.

- Ponieważ nią jestem - wzruszam ramionami.

- Co? - dziwi się. - Wróciłaś do tego gówna?

- Jeśli raz zachorowałam, nigdy zupełnie nie wyzdrowieję - tłumaczę. - Aktualnie chodzę na terapię i już nie wymiotuję. To znaczy... myślę, że jest w porządku.

- Cóż, jestem dumny, że chcesz żyć - uśmiecha się, ukazując dołeczki w policzkach.

Nawet nie zauważam, kiedy do moich oczu napływają łzy. Jedna zaczyna spływać po moim policzku, więc wycieram ją zewnętrznym krańcem dłoni.

- Skąd pomysł, że kiedyś nie chciałam?

- Przez ostatnie dwa miesiące Leondre mówił tylko o tym jak cię zniszczył i jak bardzo tego żałuje. Dlatego zacząłem się martwić, że z tobą faktycznie może być źle.

- Przestań dawać mi fałszywe nadzieje.

- Odnośnie czego? - unosi brwi.

- Tego, że mu na mnie zależało. Zaczął się przejmować dopiero wtedy, gdy...

- Zamknij się - przerywa mi.

- Oh, dzięki.

- Zacznij doceniać to, co masz, Katherine, bo posiadasz naprawdę dużo. Nie chodzi o cholerną kasę, popularność, ciuchy, urodę, cokolwiek materialnego.

- Tak, wiem. Chcesz mi teraz wmówić, że mam cudownych przyjaciół, z których powinnam się cieszyć i na wyciągnięcie ręki jest kochający mnie chłopak.

- I?

- I ja to wiem! - wyrzucam ręce w powietrze, prawie przewracając filiżankę z kawą.

- Więc dlaczego nic z tym nie zrobisz? - w jego głosie słychać wyraźną pretensję.

- Oni na mnie nie zasługują - wzdycham i wycieram kolejną łzę. - Powinni mieć kogoś lepszego niż ja. Nie wiem, po co marnują czas na kogoś tak bezużytecznego.

- Hej, daj sobie szansę. Jesteś świetna.

- Nie podnosisz mojej samooceny.

- Jeśli nie przestaniesz się użalać, wstanę i skopię ci tyłek.

- Prawdziwy przyjaciel - komentuję.

- A żebyś wiedziała - śmieje się.

- Mogę cię o coś zapytać? - zmieniam temat.

W międzyczasie zostawiam na stoliku banknot i wstaję z miejsca. Blondyn bierze mnie za rękę, aby następnie wyjść ze mną z kawiarni.

- Zgaduję, że chcesz wiedzieć, gdzie jest teraz Leo, czy jest bezpieczny i takie tam?

- Skąd ty...?

Jednak nie zdążam dokończyć zdania, ponieważ Charlie obraca mnie do siebie i kładzie ręce na moich ramionach. Spoglądam na niego w górę, napotykając jego niebieskie tęczówki. Mimowolnie uśmiecham się na ten widok, a on przyciąga mnie do mocnego uścisku. Piszczę, gdy niespodziewanie podnosi mnie, przez co nie mogę dotknąć stopami chodnika.

- Jesteś taka mała - śmieje się, wtulając nos w moje włosy.

- Jestem po prostu drobna - poprawiam go. - Nigdy nie nazywaj mnie małą.

- Zapamiętam.

- Mógłbyś odpowiedzieć mi na pytanie? - proszę go, kiedy z powrotem stawia mnie na ziemi.

- Jakie? - droczy się ze mną, za co uderzam go w ramię.

- Nie lubię się powtarzać.

- Pojedź ze mną do Port Talbot, to sama znajdziesz odpowiedź.

Jeśli chcecie mnie bliżej poznać, zobaczyć jak wyglądam itp. to zachęcam do zaobserwowania mnie nie tylko na Wattpadzie, ale też na innych social media:

Instagram - @tommoistiny

Musical.ly - @charliespotato

Fb, tumblra i reszty wolę nie podawać 😂

okay | l.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz