[3] 14

2.3K 214 30
                                    

1 część maratonu

*KATHERINE'S POV*

Kiedy w poniedziałek przekraczam próg szkoły, udaję się od razu do swojej szafki. Otwieram ją małym kluczykiem i pierwsze, co rzuca mi się w oczy, to mała różowa karteczka z narysowanym na niej serduszkiem. Przewracam oczyma, zgniatam ją i rzucam gdzieś za siebie. Nie mam pojęcia od kogo jest, ale to jakiś słaby żart. Wyjmuję potrzebne podręczniki i zamykam drzwiczki. Jednak przypominam sobie, że na pierwszej lekcji mam zastępstwo, więc ponownie otwieram schowek.

- Kurwa.

Odwracam się w bok i zauważam Louisa, którego najprawdopodobniej uderzyłam w twarz.

- Boże, nic ci nie jest? - śmieję się, pomagając mu wstać, ponieważ się przewrócił. - A nie, to tylko ty.

- Pieprz się - pokazuje mi środkowy palec.

Wskazuję na swój policzek, żeby pocałował mnie na przywitanie. Ten prycha, ale i tak to robi. Odsuwa się ode mnie z uśmiechem na twarzy.

- Jak tam? - zagaduję, zamykając szafkę na klucz.

- Lepiej zapytaj Sashy - mówi sugestywnym tonem i porusza brwiami.

- Jezu Chryste - zakrywam usta dłonią.

- Zadzwoniła do mnie w piątek wieczorem i wszystko mi powiedziała.

Krzyżuję ramiona na piersiach i lustruję wzrokiem przyjaciela.

- Co dokładnie? - pytam zdziwiona.

- Że Patrick to tylko jej przykrywka i nie jest w nim zakochana!

- To zdecydowanie trzeba opić - stwierdzam. - Ale ty stawiasz.

- Jest początek tygodnia, a jutro mamy test z matmy - przypomina.

- Oh, fajnie wiedzieć.

- Żartuję przecież - śmieje się. - Spójrz na mnie, kochana. Miałbym odpuścić sobie wyjście do klubu z przyjaciółmi?

- Hej, frajerzy! - słyszę za sobą głos Sashy, więc się do niej odwracam.

- Idziesz z nami wieczorem na piwo? - proponuje jej Tomlinson.

- Ja miałabym nie pójść? - pyta retorycznie, po czym jej wzrok kieruje się na moją szyję. - Czy ja o czymś nie wiem, Kath? - przykłada palec do jednej z moich malinek.

- Ta suka ewidentnie sobie kogoś znalazła - szepcze do ucha brunetki chłopak, na co przewracam oczyma. - Jeszcze będą z tego dzieci.

- Nienawidzę was - wycieram niewidzialne łzy z kącika oka, śmiejąc się.

- Przypomnij mi to, gdy dzisiaj podjadę po ciebie swoim prywatnym autem za dwa miliony, czytaj autobusem. Zabiorę cię z przystanku i postawię drinka.

- Okay, jednak zmieniam zdanie.

***

Około dziewiętnastej przychodzę w umówione miejsce, gdzie czeka już na mnie Sasha. Przytulam ją na powitanie i sprawdzam rozkład jazdy autobusów.

Czuję na sobie wzrok dziewczyny, która ewidentnie skanuje mój ubiór. Cóż, stwierdziłam, że nie będę się stroić na zwykle wyjście do klubu z przyjaciółmi. Po godzinie i tak wszyscy będziemy wstawieni, więc co za różnica?

- Masz na sobie piżamę? - pyta, wskazując na moje dresy oraz za dużą koszulkę, która prawdopodobnie nawet nie jest moja, tylko Leo. - No to witaj w klubie.

Spoglądam na jej luźne spodnie i posyłam szeroki uśmiech.

- Patrick też przyjdzie? - upewniam się, na co ta wzrusza ramionami. - Pokłóciliście się, czy jak?

- Można powiedzieć, że trochę za mocno wygarnęłam mu, co myślę o jego relacji z Louisem.

- A dokładniej? - dopytuję i siadam na ławce.

- Powiedziałam, że jesteśmy przyjaciółmi i nie mogę patrzeć na to, jak się do mnie dobiera tylko po to, by wzbudzić zazdrość w Tomlinsonie. Traktuje go nie w porządku.

- Po prostu boi się przyznać do tego, kim jest i co czuje.

- Mówisz teraz o sobie czy o Oak'u?

- Przepraszam, czy ty coś sugerujesz? - udaję urażoną i przykładam dłoń do serca.

- Podwieźć was, piękne panie?

Natychmiast odwracam się w stronę osoby, która to powiedziała i wybucham niekontrolowanym śmiechem. Szatyn stoi w drzwiach autobusu i wychyla się, machając do nas.

- Tak się bawi szlachta - chichocze Sasha, a potem bierze mnie za rękę i prowadzi do pojazdu.

Upewniam się, że Lou skasował za nas bilety, po czym siadam na jedynym wolnym miejscu pomiędzy dwoma staruszkami. Przez całą drogę jestem zmuszona słuchać ich opowieści między sobą o tym, jak to „kiedyś było lepiej". Co chwilę posyłam znaki na migi przyjaciołom, żeby jakoś uwolnili mnie z tej niezręcznej sytuacji, ale oni wykorzystują tę okazję do napicia się wina, które przemyciła w torbie dziewczyna.

Świetnie.

okay | l.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz