18 ✔️

7.3K 475 30
                                    

     Powoli wpuszczam i wypuszczam powietrze z ust, przygotowując się do wyjścia. Zapinam zamek bluzy pod samą szyję, ponieważ ciepłe noce przeminęły już dawno i teraz o tej godzinie robi się całkiem zimno, a ja nie mam w planach zamarznąć.

     Minęły dwa tygodnie od momentu, kiedy ostatni raz rozmawiałam z Leo. Odtąd mijaliśmy się jedynie bez słowa, udając, że się nie znamy - może wreszcie doszliśmy do porozumienia chociaż w jednej kwestii, uznając, że ignorowanie siebie będzie lepszym rozwiązaniem. Ja również tak uważałam, lecz jedynie do czasu, aż nie dopadły mnie wyrzuty sumienia i zaczęłam żałować, że potraktowałam go tak chłodno. Oczywiście wina nie leży tylko po mojej stronie, ale mam wrażenie, że jeśli nie zrobię pierwszego kroku, to on tym bardziej go nie zrobi. Z jakiegoś powodu zależy mi na zwykłym, platonicznym kontakcie. Nie ukrywam - dobrze się wtedy bawiliśmy, choć nie potrafiłam tego docenić.

Dlatego biegnę do niego, nie zastanawiając się nawet nad tym, że może mnie wyśmiać i zamknąć drzwi przed nosem. Mam w głowie zarys przeprosin. Bardzo chaotyczny, ale szczery. Chcę powiedzieć mu wszystko to, co leży mi na sercu, i czekać na jego reakcję. Jakakolwiek by nie była, muszę w końcu to z siebie wyrzucić, aby spać spokojnie.

Dobiegam do domu chłopaka i naciskam dzwonek. Serce kołacze mi w piersi, jak oszalałe, jednak nie przejmuję się tym. Modlę się tylko o to, bym nie stchórzyła.

Nikt nie odpowiada, więc tym razem pukam. Cisza.

Wzdycham i naciskam klamkę, która o dziwo ustępuje. Rozglądam się wokół, zastanawiając, czy wypada mi wejść do cudzego domu. I chociaż jestem pewna, że to karalne, decyduję się wejść do środka.

- Leo?

W korytarzu jest zupełnie ciemno, ale zauważam światło padające z jednego z pomieszczeń. Stamtąd także dobiega dźwięk. Tak cichy, że prawie wydaje mi się wytworem mojej wyobraźni.

Podstawowym błędem wszystkich postaci w horrorach jest to, że idą właśnie w takie miejsca, mimo że dawno powinny uciec. Ja także popełniam ten błąd i po chwili żałuję.

- Kurwa - wyrywa mi się, kiedy zauważam blondyna pochylonego nad toaletą.

Na początku chcę spytać, kiedy się przefarbował, ale powstrzymuję się, bo wreszcie dochodzi do mnie powaga sytuacji.

Wiem, że mnie usłyszał, lecz zachowuje się tak, jakby mnie tu nie było. Zdradzają go tylko trzęsące się plecy, przez co wiem, że płacze, choć z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk.

- Nie musisz tego robić - dotykam jego ramienia. Odskakuje ode mnie, jakby mój dotyk go parzył. Cofam się o krok.

- Wyjdź.

- Chcę tylko upewnić się, że przestaniesz. Wtedy wyjdę.

Nie chce na mnie spojrzeć, a ja w pełni to rozumiem, ponieważ byłam taka sama.

     - Nic nie wiesz - szepcze tak cicho, że prawie nie mogę go dosłyszeć.

     - Więc porozmawiajmy.

     Ostrożnie do niego podchodzę i siadam na kafelkach, zachowując pewną odległość. Jednak wciąż nie widzę jego twarzy, ponieważ odwraca głowę w przeciwną stronę.

     - Leo.

     - Możesz mnie zniszczyć - odzywa się w końcu, lecz mam wrażenie, że jego słowa do mnie nie trafiają i przechodzą gdzieś obok. - Teraz masz do tego okazję.

     - O czym ty mówisz? - dziwię się. - Nikomu nie powiem. Masz moje słowo.

     Domyślam się, że mi nie wierzy, ale nie dbam o to. Przysuwam się jeszcze bliżej, jakby to miało pomóc mi go zrozumieć, mimo że już dawno znam odpowiedź.

     - Miałam czternaście lat, kiedy zdiagnozowano u mnie anoreksję. Rok później bulimię.

     - Nie jestem chory.

     - Przecież ja też nie byłam - kręcę przecząco głową, a on w końcu na mnie spogląda. Nie mogę oderwać wzroku od jego oczu, tak pustych i przerażonych, że przechodzą po mnie dreszcze. Chcę go przytulić, ale w tej chwili potrzebuje przestrzeni. - Powtarzałam to cały czas, bo nie chciałam uwierzyć, że takie coś mogło się przydarzyć mnie. Mnie. Rozumiesz? A potem moja mama wszystkim powiedziała i już nie miałam wyboru. Chcę, żebyś ty go miał, więc cię teraz zostawiam. Zrobisz to, co uważasz za słuszne.

Gdzieś w środku liczę na to, że mnie zatrzyma, ale tego nie robi.

- Jeszcze jedno - przypominam sobie, kiedy podchodzę do drzwi łazienki. - Zawsze możesz do mnie zadzwonić, kiedy poczujesz, że potrzebujesz pomocy. Wiesz o tym, prawda?

Nie odpowiada.

okay | l.d.Where stories live. Discover now