[2] 43

4.1K 346 56
                                    

*KATHERINE'S POV*

Następnego dnia budzi mnie dźwięk budzika, który nie wiadomo jakim cudem znalazł się tuż przy moim uchu. Mamroczę jakieś przekleństwa pod nosem, ale zaraz potem wstaję. Ścielę też łóżko i układam na nim kilka szarych poduszek, co jest dla mnie nowością, ponieważ zazwyczaj wpycham po prostu pościel w szufladę.

Nie wiem, jakim cudem postanowiłam stać się bardziej porządna. Jednak zauważam, że jest to dobra forma kontroli nad sobą. Jeśli będę starać się robić wszystko idealnie, to może wreszcie sama taka będę. Nie chodzi mi o sam porządek, tylko o satysfakcję.

Uśmiecham się sama do siebie, nawet nie wiedząc z czego. Rzadko kiedy wstaję z tak dobrym humorem.

Podchodzę do krzesła od biurka, na którym wcześniej przygotowałam sobie ubrania. Mimo zmęczenia, wczoraj je starannie wyprasowałam. Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło, ale przyjemnie jest mieć nad wszystkim kontrolę. Ostatnio moje życie było w ciągłym biegu oraz stresie, więc przyda mi się trochę stabilizacji, czy jakkolwiek mogę to nazwać. Biorę do ręki ciuchy, a następnie idę do łazienki.

Kiedy jestem już gotowa, schodzę po schodach do kuchni, nucąc przy okazji jakąś wcześniej podsłyszaną melodię. Orientuję się, że jest to jedna z piosenek Leo i Charliego.

Stop, wykasuj.

Z jednej szafki wyjmuję miskę, a z drugiej płatki owsiane, które do niej wsypuję. Sięgam jeszcze po łyżkę. Rozgarniam nią płatki, tak, aby wyglądało, że jest ich więcej i siadam przy stole.

Jem powoli, dokładnie przeżuwając. Kiedy zostaje powoła, stwierdzam, iż więcej nie mogę przełknąć. Nigdy nie przypuszczałam, jak wiele trudności będę miała ze zjedzeniem zwykłego śniadania.

Wyjmuję telefon z kieszeni spodni. Odblokowuję go i wchodzę na Instagrama. Wyszukuję pomysły na zdrowe posiłki, licząc na to, że znajdę coś, co w końcu będę mogła normalnie zjeść bez wyrzutów do samej siebie. Jak zwykle kończy się to wylądowaniem na thinspiracjach, czyli moim nałogu od ostatnich kilku miesięcy. Co prawda, nie wchodzę już od dawna na Pro-Anę, bo przysięgałam, że nigdy więcej do tego nie wrócę. Jednak oglądanie zdjęć dużo szczuplejszych ode mnie dziewczyn sprawia mi przyjemność oraz daje motywację. Może znowu powinnam się za siebie zabrać?

- Katherine, wszystko w porządku? - słyszę głos mamy tuż nad sobą, więc szybko wyłączam telefon.

- Ooo, hej - usiłuję ukryć zdenerwowanie. - Jak długo już tu stoisz? - odwracam się do niej.

- Dopiero przyszłam - uśmiecha się kobieta, a ja mogę odetchnąć z ulgą, bo w takim razie nic nie widziała.

- Jem śniadanie - wypalam nagle, jakby było to jakimś świętem.

Szybko dociera do mnie, że faktycznie jest to świętem, co w zasadzie jest smutne.

- Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej - pyta, przykładając dłoń do mojego czoła.

- Mogłabyś podkręcić trochę ogrzewanie. Wtedy byłoby lepiej - żartuję, ale jak widać rodzicielce nie jest do śmiechu.

- Kaloryfery są podkręcone na maksymalną temperaturę, Kath - marszczy czoło. - Jest gorąco.

Nie próbuj mi wmawiać, że to ze mną jest coś nie tak. We własnym domu się trzęsę.

Przewracam oczyma, powstrzymując się od komentarza. Natomiast mama siada obok mnie i spogląda na moją miskę.

- To Twoje całe śniadanie? - dziwi się, a ja kiwam głową. - Chyba sobie żartujesz.

I w tym się zgodzę, bo mogłam się napić herbaty, zamiast wciskać w siebie to coś.

- Wystarczy mi tyle - tłumaczę.

- To porcja dla małego dziecka! Oczywiście mleka też nie dodałaś, tylko same płatki owsiane.

- Nałożyłam sobie ich do pełna - kłamię i w tym momencie zdaję sobie sprawę, co tak właściwie robię.

Zachowuję się jak anorektyczka, a przecież nie o to mi chodziło. Jedzenie miało mi sprawiać przyjemność, nie obrzydzenie do samej siebie. Chciałam dobrze.

- Ufam Ci, więc skoro tak mówisz, to nie będę drążyć tematu - kobieta wstaje od stołu i wychodzi z kuchni.

Chcę za nią krzyknąć, żeby wróciła i nie wierzyła tak łatwo w każde moje słowo. Chciałabym, aby się na mnie wydarła, a potem kazała zjeść normalne śniadanie.

Nie chcę spokoju. Ja chcę, by ktoś mnie uratował.

Ten rozdział przypomina mi o tych zupełnie początkowych jeszcze z pierwszej części. Awh, wspomnienia :')))

+ Jest mała zmiana planów - w tej części będzie jednak te 50 rozdziałów, a nie więcej. Dlatego powoli zbliżamy się do końca

okay | l.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz