Prawda wychodzi na jaw

140 15 17
                                    

Wieczór to pora, kiedy mieszkańcy tego domu zaczynają żyć swoim życiem. Aktualnie wszyscy domownicy szykują się do szkoły. Mój wzrok powędrował na dotychczas nie zawiązaną kokardę, spoczywającą luźno na mojej szyji. Odgarniając włosy do tyłu wzięłam się za zawiązywanie czerwonego materiału. Gdy w pełni byłam gotowa, wyszłam z pokoju i powędrowałam do salonu, gdzie o godzinie 19:00 wszyscy mieli się tam zjawić punktualnie. Po zbiórce, która była opóźniona przez najstarszego z braci, ruszyliśmy do szkoły.

***

Matematyka to jeden z najgorszych przedmiotów, które zostały bezmyślnie stworzone przez mojego ojca i dodatkowo udoskonalone przez wybitnych filozofów oraz naukowców. Jako Anielica Kręgu Wyższego powinnam nie mieć problemów z naukami zcisłymi, lecz mogę szczerze powiedzieć, iż jestem nieco gorsza z tego typu rzeczy. Jako Księżniczka Królestwa Nebios zaniedbywałam niektóre swoje obowiązki łączące się właśnie z nauką przedmiotów. O wiele bardziej wolałam lekcje szermierki z moim zaufanym nauczycielem, Christian'em. Od czasu wyprowadzki z pałacu i zamieszkaniu w posiadłości Sakamaki, zapomniałam nawet podstawowych rzeczy, na przykład, jak prawidłowo trzymać szablę. Gruntem było to, że chłopcy posiadali w rezydencji różnego rodzaju miecze, sztylety, szable i tego typu ostrza, więc zawsze mogłabym wrócić do ćwiczeń. Jednak przez ostatnie wydarzenia nie mam za bardzo do tego głowy.

Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek, który oficjalnie oznaczał przerwę. Spakowałam wszystkie moje szkolne materiały do teczki i wyszłam z klasy. Przedarłam się przez kilkoro uczniów przemierzających korytarz i ze spokojem udałam się na dach. Gdy tylko drzwi się uchyliły, świeże powietrze uderzyło mi do głowy. To prawda, że w okresie zimowym było chłodno. Nawet bardzo, bo ostatnio Indy i Mili ubierały dwie pary pończoch pod spódnicę szkolną. Mi to aktualnie nie przeszkadzało.

Odetchnęłam, a z moich ust wydobył się mały obłoczek pary, który po chwili się rozpłynął. Przeciągnęłam się i usiadłam na ławce. Spojrzałam w niebo, by w całej okazałości zobaczyć księżyc, który dzisiaj dumnie odsłaniał swoją całą tarczę. Dziwne, że nie widziałam jeszcze żadnego z tutejszych wampirów, którzy by tylko zaspokoić pragnienie, piją krew pierwszej lepszej uczennicy. Patrząc na braci Sakamaki, którzy zachowują się dziś w miarę spokojnie, to mogę stwierdzić, iż akurat teraźniejsza pełnia nie wpływa na nich tak bardzo. Zdarzają się gorsze noce, kiedy księżycz świeci całym blaskiem. Zdarzyła się sytuacja, gdzie Kanato, który nie mógł zapanować nad pragnieniem, rzucił się na nauczycielkę i to z niej napił się krwi, lecz pozostawił ją przy życiu. Później musiałam się kłopotać z oczyszczaniem pamięci tej cholernej matematyczce. Nie ukrywam, że dzięki temu, Kanato ma u mnie dług.

-Długo już tu siedzisz?-usłyszałam za sobą męski głos i od razu odwróciłam ku niemu głowę.

-Nie. Niecałe dziesięć minut.-odpowiedziałam znowu patrząc na księżyc.

Ruki usiadł obok mnie i założył nogę na nogę. Wyglądał jakby bił się z myślami. Od pewnego czasu najstarszy z braci Mukami, bardzo dziwnie się zachowywał. Często mnie unikał. Gdy tylko nawiązaliśmy ze sobą kontakt wzrokowy, to wampir od razu zmieniał kierunek swojego spojrzenia. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia o co mu chodzi.

-Muszę z tobą porozmawiać.-Ruki zaczął rozmowę.

-O czym?-zapytałam.

Wampir westchnął, przeczesując palcami włosy. Czuć na odległość, że ta sprawa go przerasta i nie chce wcale o niej głośno mówić.

-O twojej przeszłości. Słuchaj Akemi. Wiem, że pamiętasz wiele rzeczy ze swojego dzieciństwa, ale jednak nie pamiętasz wszystkiego.- chłopak spojrzał na mnie, badając wzrokiem moje uczucia.

Miał racje. Nie pamiętam całej mojej przeszłości. Ale to chyba normalne, że mając siedemnaście lat, nie mogę sięgnąć pamięcią do czasów, w których miałam ich pięć.

-To chyba nic dziwnego, prawda?-na moją odpowiedź wampir się skrzywił.

-To jest dziwne. Anioły powinny pamiętać każdy szczegół ze swojej własnej przeszłości. Nie znasz o sobie całej prawdy. Jesteś...pół człowiekiem i pół aniołem.- ta informacja zbiła mnie kompletnie z tropu.

-Co? Nie. To niemożliwe.-zaczęłam kręcić głową w boki.

-Gdy byłaś mała, twój prawdziwy ojciec nie chciał, byś wychowywała się wśród ludzi. Na ziemi nie byłaś bezpieczna, dlatego Marck zawarł pakt z KarlHeinz'em, który obiecywał, że odda cię do samego Boga. Pakt miał za zadanie zmienić cię w Anioła Czystej Krwi. Bóg przygarnął cię jak własną córkę i pokochał. Zostałaś Księżniczką Nieba, a potem sprawy się skomplikowały. Karl wysłał cię do swoich synów, sądząc, że małżeństwo z którymś z nich, na dobre zniszczy surowe relacje między wampirami, a aniołami. Później zaczęły się sny, w których Wyznańcy zaczęli przyłowyłwać ciebie i Ayato. To były iluzje, których sprawcą był Kino...-patrzyłam na wampira pełnym podziwu i zagubienia wzrokiem.

-Co...? Jak to...? Czyli...nie wierzę. Ale...skąd ty o tym wszystkim wiesz?-zapytałam łapiąc się za głowę.

-Marck to brat mojego ojca...

Love and Hate||DL Where stories live. Discover now