Happy Birthday, Sabine Wren

1.4K 36 18
                                    

Cztery lata temu myślałem, że jestem szczęśliwy. W końcu nic mi nie brakowało. Miałem jedzenie, broń i dach nad głową. Ale potem pojawiłaś się ty i pokazałaś mi, że jedzenia mam mało, broń jest do niczego, a dach przecieka.

Nie weszłaś w moje życie nieśmiało albo ostrożnie. Nie, ty po prostu wpieprzyłaś się w nie po drodze wysadzając kilka rzeczy. Albo kilkanaście. Kto by liczył?

Na początku mówiłaś do mnie "mały". Zgoda, byłem niższy od ciebie, ale niewiele. Byłem też młodszy (w sumie nadal jestem), ale tylko dwa lata. To niewiele, prawda? Nawet nie masz pojęcia jak bardzo cieszyłem się gdy wreszcie zaczęłaś mówić do mnie po imieniu. W twoich ustach brzmiało ono jak najpiękniejsza piosenka.

Pamiętasz gdy zapytałem kim jesteś? Nie chciałem znać jedynie twojego imienia, chociaż przyznaję, była to dosyć przydatna informacja. A gdy dowiedziałem się, że tak śliczna dziewczyna z niecodziennym kolorem włosów (wtedy były granatowe z pomarańczowymi końcówkami) ma na imię Sabine, zrozumiałem już, że ty nie jesteś po prostu Mandalorianką w kolorowej zbroi. Ty jesteś moim małym tęczowym skarbem. A o skarby należy dbać.

Ale wróćmy do twojego imienia. Imienia, które niejednokrotnie później przyprawiało mnie o szybsze bicie serca i jakieś dziwne uczucie, które określałem jako szczęście. Nikt inny tak na mnie nie działał, ale usprawiedliwiałem sam siebie mówiąc po prostu, że jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa. Teraz wiem, że nie chciałem przyznać się do swoich uczuć nawet przed sobą samym. Bo musiałbym coś zrobić. A tak? Mogłem spokojnie poznawać cię i wchodząc w twój świat powoli. Gdzieś tam przeczuwałem, że gdybym zbytnio się pospieszył, wyrzuciłabyś mnie z niego szybciej niż w ogóle bym to spostrzegł.

Gdy pytałem kim jesteś, chciałem poznać ciebie. Co lubisz robić, jaka jesteś? Wiedziałem już, że jesteś odważna i błyskotliwa. Chciałem poznać twoje plany i marzenia, a potem dopilnować aby wszystkie się spełniły. Chciałem patrzeć na twój uśmiech, na twoją radość.

Ale chciałem poznać też twoje wady, bo pomimo, że nie chcemy tego przyznać, to one istnieją. Poznałem je. I wiesz co? Mam wrażenie, że teraz kocham cię jeszcze bardziej.

Bywasz impulsywna, ale to akurat nasza cecha wspólna. Gdyby nie to, nie słyszałabyś tego wszystkiego.

Jesteś samotniczką, nie dopuszczasz do siebie zbyt wielu ludzi. W połączeniu z moim uporem daje to oryginalne połączenie, sama przyznasz.

Jesteś Mandalorianką i świadczy o tym nie tylko twoja zbroja. Jesteś oddana i wierna swojej rodzinie. I to jest jedna z rzeczy, za które cię uwielbiam. Bo teraz to załoga Ducha stanowi moją jedyną rodzinę.

Pewnie siedzisz właśnie w swoim kolorowym, jak twoje włosy, pokoju. Właśnie, twoje włosy. Zmieniają kolor o wiele częściej niż bym sobie tego życzył. Raz turkusowe, raz granatowe, potem znowu białe. Wiesz Sab, chciałbym zobaczyć cię kiedyś w twoim naturalnym kolorze, jakikolwiek by on nie był.

Masz piękny uśmiech i nawet nie próbuj zaprzeczać. Gdy tylko się śmiejesz, cały świat jest jakby bardziej kolorowy. Mieni się wszystkimi kolorami tęczy, a ty stoisz pośrodku morza barw i wyglądasz jak czarodziejka. Nic dziwnego, że zaczarowałaś także moje serce.

Gdy się uśmiechasz twoje oczy błyszczą jak dwa lothalskie diamenty. Gwiazdy chowają się w przy ich blasku.

Tylko raz widziałem jak płakałaś i stwierdzam, że to był o raz za dużo. Widzieć łzy u tak silnej i niezależnej dziewczyny było jak cios prosto w serce. Proszę, nie płacz nigdy więcej.

Shades of war - STAR WARS ONE SHOTSWhere stories live. Discover now