You are not a monster

331 16 3
                                    

Dwójka ludzi stała na przeciwko siebie. Świat wokół nich płonął, ale oni jakby nie zauważali tej masakry. Tonęli w swoich spojrzeniach, zastanawiając się dokąd zaprowadzi ich ta chwila. Czy ostatecznie stracą swoją ostatnią szansę na szczęście? Czy kiedykolwiek poczują się kochani i akceptowani? I przede wszystkim, czy nie jest już za późno?

Nagle ubrany w czarne, porwane i ubrudzone krwią szaty, mężczyzna upadł na kolana. Jego spojrzenie wyrażało wiele sprzecznych emocji, a wszystkie je kierował do młodej dziewczyny. Ona nie wyglądała wcale lepiej. Jej szaty rycerza Jedi sprawiały wrażenie znoszonych łachmanów, tak bardzo podarte były. W dodatku zdobiły je liczne plamy krwi, która nie należała tylko i wyłącznie do jej wrogów, ale i do niej samej.

- Zabij mnie, Rey! Zrób to!

Bolesny krzyk przeszył ciszę pomiędzy nimi i wdarł się do serca szatynki. Jeśli to było w ogóle możliwe, zaczęło ono bić jeszcze szybciej.

- Ben, proszę wstań - przemówiła z bólem.

- Nie! Jestem potworem! Nie zasługuję na to żeby żyć! - łzy przetoczyły się po jego bladych policzkach.

- Nie zabiję cię! Ben, błagam, wstań i chodź ze mną! - jej krzyk był wręcz desperacki, ale nie mogła pozwolić na jego śmierć.

To byłby jej koniec. Od trzech lat tak uporczywie starała się do niego dotrzeć i go ocalić. Próbowała uratować jedyną osobę, która kiedykolwiek ją znała i rozumiała. Bena Solo.

- Nie mogę! Zabij mnie, Rey! Teraz!

- Nie zrobię tego! Zrozum, Ben, teraz wszystko się zmieni! Tylko wstań i chodź ze mną! Proszę - ostatnie słowo zginęło w jej jęku bólu. Nieopatrznie machnęła ręką, na której znajdowała się głęboka rana postrzałowa.

- Muszę zginąć, nie rozumiesz?! Jestem potworem, nie zasługuję na życie! - Ben jak w jakimś amoku powtarzał wciąż te same oskarżenia.

- Nie jesteś potworem! Zrobiłeś dużo złego, ale każdy zasługuje na drugą szansę. Nawet Darth Vader ją wykorzystał. Błagam, nie marnuj swojej!

- Rey, ja muszę umrzeć. Proszę, zrób to.

Kobieta pokręciła głową i ukucnęła na przeciwko niego. Wydawała się teraz przy nim taka drobna i bezbronna. I tak też się czuła.

- Ben, nie proś mnie o to - powiedziała, czując pod powiekami pierwsze łzy. - Zrobię dla ciebie wszystko, ale nie to.

- Ty nic nie rozumiesz. Ja... ja po prostu nie mogę żyć. Jestem...

- Nie! Nie jesteś potworem! Przestań to w kółko powtarzać! - łzy ciurkiem leciały po jej policzkach.

- Skąd wiesz?

- A czy pokochałabym potwora?

- Kochasz mnie? - Ben wydusił z niedowierzaniem.

Czy Rey naprawdę to powiedziała? To nie był tylko jego głupi wymysł? Ona naprawdę pokochała kogoś takiego jak on? Potwora i mordercę, który odpowiedzialny był za śmierć milionów istot? Który zabił własnego ojca? Który fizycznie i psychicznie zranił ją na każdy możliwy sposób?

- Tak, Ben. Kocham cię - wyznała, czując się tak bardzo odsłonięta jak jeszcze nigdy wcześniej. Po raz pierwszy szczerze wyznała komuś co czuje. Zdradziła swój największy sekret.

Ben nie odpowiedział. Objął dziewczynę, przyciągając ją do siebie. Rey nagle zachwiała się i poleciała prosto w jego ramiona. On, jakby nagle wstąpiły w niego nowe siły, wstał cały czas ją przytulając. Zarzuciła mu poranione ręce na szyję, zaciskając pięści na strzępkach jego koszulki.

Shades of war - STAR WARS ONE SHOTSWhere stories live. Discover now