Children of Peace

304 7 1
                                    

Druga część poprzedniego one-shota "Children of War" ;)

***

Godzina była zdecydowanie zbyt późna, ale żadne z nich nie zwracało na to uwagi. Czarnowłosy mężczyzna tulił do swojego boku zdecydowanie młodszą dziewczynę. Leżeli na łóżku w chatce należącej do tego pierwszego. Nie rozmawiali, żeby nikt ich nie usłyszał, bo wiedzieli, że to co robią jest zakazane. O ich nocnych spotkaniach wiedział tylko brat bliźniak dziewczyny - a i tak był raczej przeciwny by jego siostra spotykała się z pięć lat starszym rycerzem Jedi.

Ysla Sodi przeciągnęła się leniwie i zaczęła bawić się długimi kosmykami Bena. Nieco zazdrościła mu jego lśniących, długich włosów. Jej własne były raczej łamliwe i cienkie, więc już od dłuższego czasu nosiła je dość krótko przycięte. W dodatku miały kolor brudnego różu, co było fajne, ale tylko na początku. Szybko odkryła, że przez nie kojarzy się ludziom z małą dziewczynką, którą nie była już od kilku ładnych lat. Poza tym sprawy nie ułatwiała jej mleczna cera, przez którą prześwitywał błękit, powodując, że wyglądała jak porcelanowa laleczka.

Asten, jej brat bliźniak, teoretycznie miał ten sam problem, ale jego włosy były bardziej czarne niż różowe, a mroczne tatuaże wokół oczu odwracały uwagę od cery. Też chciała sobie takie zrobić, ale w kulturze rasy Kage były one zarezerwowane tylko dla mężczyzn. Osobiście uważała to za strasznie niesprawiedliwie, ale nie lubiła kłócić się z rodzicami, więc nie wracała więcej do tego tematu.

- Kochasz mnie, Ys?

Dziewczyna wsparła się na łokciu i spojrzała na Bena. Wpatrywał się w sufit, nie zwracając uwagi na jej oburzoną minę. Wydawałoby się, że zapytał ją o aktualną pogodę, a nie coś tak ważnego i osobistego.

- Oczywiście, że tak. Co to w ogóle za pytanie?

- Nie zostawisz mnie? - drążył dalej.

- Ben, o co ci chodzi?

- O nic.

Przygryzła wargę wpatrując się w ponure oblicze mężczyzny. Nie znosiła gdy ten się przed nią zamykał. Był on jedynym, który nie traktował jej jak głupiego dziecka i naprawdę nie chciała żeby to się zmieniło. Oparła głowę o jego szeroką klatkę piersiową, dzięki czemu mogła usłyszeć miarowe bicie jego serca.

- Czy stało się coś? Twoi rodzice? Mistrz Luke?

- Zostaw to, Ys.

Niemalże usłyszała dalszą część jego wypowiedzi, którą nieświadomie musiał przekazać jej za pomocą Mocy.

Nie mieszaj się w to.

Tym bardziej poczuła, że musi coś zrobić. Ale co? Dopóki Ben nie powie jej o co chodzi, nic nie wskóra. Mogła jedynie przychodzić do niego wieczorami i przytulać się, modląc o to żeby dorośli nie odkryli co ich łączy. Wiedziała, że to za mało, ale nie potrafiła znaleźć sposobu na to by mu pomóc.

- Ben...

W chwili gdy wyszeptała jego imię, drzwi od chatki mężczyzny otworzyły się z hukiem i do środka wpadli ojciec Ysli, Rean, oraz jej brat bliźniak Asten. Oboje zerwali się do pozycji siedzącej, jednocześnie odsuwając się od siebie.

- Tato - wydusiła padawanka zgoła innym tonem niż szeptała imię ukochanego.

- Co ty tu robisz?!

- Ja wszystko wytłumaczę, tylko... - wstała i chciała do niego podejść, ale wściekłość na twarzy ojca skutecznie zatrzymała ją w miejscu.

- Zakazałem ci się z nim spotykać! On jest niebezpieczny!

Rean mówił o Benie jakby wcale go tu nie było, jakby wcale nie musiał tego wszystkiego słuchać. Czarnowłosy mężczyzna wstał z łóżka i stanął obok Ysli. Choć ojciec dziewczyny nie należał do niskich, Solo i tak był wyższy. W dodatku Sodi nie miał z nim szans, jeśli chodzi o biegłość w Mocy, bo wywodzący się ze Skywalkerów, Ben przewyższał w tym absolutnie wszystkich uczniów Luke'a.

Shades of war - STAR WARS ONE SHOTSWhere stories live. Discover now