Stars

593 37 6
                                    

- Ahsoka!

Dobiegł do mnie przytłumiony głos mojego mistrza. Miałam wrażenie, że znajduję się pod wodą, a Anakin próbuje mnie zawołać, stojąc na brzegu.

- Smarku, na włochatą banthę, odpowiadaj!

Tym razem jego głos był znacznie wyraźniejszy. Pomimo, że mój umysł był jeszcze trochę zamglony, doskonale zrozumiałam jego polecenie. Nie miałam pojęcia co się stało, ale najwyraźniej coś niezbyt dobrego.

Spróbowałam odpowiedzieć, ale z moich ust wydobył się ostry kaszel. Odruchowo chciałam unieść dłoń, aby zasłonić usta. Nie mogłam się ruszyć! Coś musiało nieźle dać mi w kość, skoro nie mam sił nawet na drobny ruch.

Nagle poczułam, że ktoś nade mną stoi. Z wysiłkiem uniosłam ciężkie powieki i ujrzałam rozmazany obraz mojego mistrza, nachylającego się nade mną z włączonym mieczem świetlnym. Błękitna poświata dodawała mu lekko upiornego wyglądu. Zmierzył mnie spojrzeniem i jednym ruchem dłoni odrzucił jakiś kawał złomu, który mnie przygniatał.

- Ahsoka - westchnął z ulgą. - Wszystko gra?

Powoli usiadłam na ziemi i oceniłam swój stan. Lewa dłoń trochę mnie bolała, ale mogłam nią ruszać, więc nie była złamana. Miałam też kilka mniejszych obrażeń, ale generalnie czułam się dobrze. No, może poza lekkimi zawrotami głowy, ale to pewnie wina utraty przytomności.

- Jest ok - stwierdziłam ostrożnie. - Co właściwie się stało? Nic nie pamiętam.

- Rozbiliśmy się tutaj - Anakin podał mi dłoń, z której chętnie skorzystałam.

- Co to za planeta? - zapytałam, ruszając przed siebie.

- To księżyc. Mogę podać ci numerki jakie wyświetliły się na komputerze, przed rozbiciem, ale nic ci to nie powie - wzruszył ramionami, podążając za mną.

- Czyli jesteśmy uwięzięni na jakimś wygwizdowie? - zapytałam, stopniowo przypominając sobie szczegóły naszej misji.

- Mniej więcej.

- Super - westchnęłam, zatrzymując się i oceniając stan kupy złomu, która kiedyś była naszym statkiem. - Tym już raczej daleko nie polecimy.

- Pocieszę cię, że to nie ty go rozbiłaś.

Prychnęłam cicho.

System Drexel jest niezamieszkały. Planeta o tej samej nazwie jest jednym, wielkim oceanem, a my znajdujemy się właśnie na jednym z trzech jej księżycy. Rozejrzałam się po okolicy. Jak okiem sięgnąć, nic tylko brunatna trawa.

- Żadne nadajniki nie działają, wszystkie systemy padły - westchnął, stając obok mnie, Anakin. - Mógłbym spróbować to naprawić, ale potrzebowałbym czasu i części. A tego niestety nie mamy.

- Ale ktoś nas tu znajdzie, prawda? - spojrzałam na mistrza z nadzieją. Nie zginę na jakimś nienazwanym księżycu, zapomniana przez resztę Galaktyki!

- Spokojnie, Obi-Wan zauważy, że nas nie ma i przeszuka system.

- Szkoda tylko, że lubisz się spóźniać.

Mieliśmy spotkać się z mistrzem Kenobim nad Drexel żeby wziąść udział w jakiejś supertajnej misji. Niestety póki co nie znałam żadnych szczegółów. Rex i reszta naszych ludzi była w tym czasie zajęta, w drugiej części Galaktyki, ochranianiem transportu jakiegoś więźnia politycznego. Szczerze im współczułam, mając w pamięci swoje przygody z Nutem Gunray'em.

- Ściemna się - zauważył Skywalker.

Znajdowaliśmy się na księżycu, co oznaczało, że dzień zmienia się tu inaczej niż na zwykłej planecie. Rzeczywiście, robiło się coraz ciemniej i zimniej.

Shades of war - STAR WARS ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz