Rozdział 34

3.1K 108 23
                                    

Gdy Otwarłam oczy rozległ się krzyk: NIESPODZIANKA.

Pierwsze co zauważyłam to moją rodzinę i przyjaciół oraz wielki transparent z napisem:

Witaj w domu Carly.

W DOMU.

Nie mogłam pochamować łez.

Wszyscy podbiegli do mnie, żeby się przytulić.

Każdy miał jakąś torbę prezentową, albo jakiś inny rodzaj prezentu.

- Co to jest? - Spytałam Jamesa, który akurat stał obok.

- Taka mała impreza z okazji twojego powrotu i przy okazji także urodzin. W końcu nie codzień kończy się 20 lat. - Wyjaśnił jakby to było małe piwo. - Nie patrz tak na mnie to był pomysł Maxa. Tak w ogóle to nie martw się, że go teraz tutaj nie znajdziesz, jest na spotkaniu.

Pokiwałam głową, bo faktycznie nigdzie go nie widziałam.

Wszystkie prezenty jakie dostałam zabrały moje pokojówki i zapewne zaniósły do mojego pokoju.

Kiedy już wszyscy dostatecznie mnie już wyciskali zauważyłam samotną osobę stojącą pod ścianą.

Cosima patrzyła się na mnie chyba z żalem i skruchą.

Muszę przyznać, że pierwszy raz widzę u niej taki wzrok skierowany do mnie.

Ludzie zauważając nasz kontakt wzrokowy, rozeszli się i zaczęli się bawić i rozmawiać między sobą, dając nam chwilę.

W sali zapanowała muzyka dzięki czemu miałam pewność, że nikt nie będzie słyszeć naszej rozmowy.

Podeszłam kawałek i skinełam głową pokojowka na znak, że mogą się oddalić i zostawić z byłą narzeczoną króla.

Cosima powoli i trochę nie pewnie się do mnie zbliżyła.

- Hej. Miło Cię widzieć całą i zdrową. - W jej głosie nie wyczułam sarkazmu czy czegoś podobnego. Brzmiało to szczerze. - Carly może to gupio zabrzmieć, ale chciałam cie przeprosić. Na robiłam trochę zamieszania między tobą a Maxem. Działałam pod presją matki i po prostu nie chciałam jej zawieść. Jakiś czas temu opowiadała mi, że przez ślubem miała romans z królem Simonem, ale nie mogła wziąć z nim ślubu, ponieważ jego ojciec się nie zgodził i moja matka postanowiła, że skoro jej się nie udało zostać królową to przynajmniej ja nią zostanę, ale jak widzisz mi też nie wyszło. On za bardzo cie kocha. - Uśmiechnęła się do mnie smutno. - Moja matka była zdesperowana i widzisz do czego to doprowadziło. - Wskazała na swój juz powoli wystający brzuch i objęła go. - To dziecko będzie mieć przerąbane życie i powstało bez miłości, ale i tak nauczyłam się już je kochać. Już nie mogę się doczekać,  aż w końcu pojawi się na świecie. - W jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia. - Cholerne hormony przez nie cały czas się wzruszam no, ale wracając Carly wiem , że to co zrobiłam było złe i wiem, że mi nie przebaczysz, ale wiedz, że naprawdę mi przykro i chce to naprawić. Max mi pozwolił tu zostać, ale jeśli nie będziesz chciała to zrozumiem i mogę wyjechać jeszcze dziś... - Wzięłam ją w objęcia. 

Po cześć dlatego, że chciałam jej pokazać, że nie czuje już do niej urazy, a po części dlatego, że poczułam, że za chwilę się przewale.

- Przebaczam ci - mówię jej na ucho, na co ona odsuwa się i patrzy mi w oczy zapewne szukając jakiejś ściemy, ale kiedy jej jednak nie znajduje widzę w jej oczach szok.

- Po tym wszystkim co zrobiłam? - Pyta z niedowierzaniem.

- Każdy zasługuje na drugą szansę.

Przypadek Where stories live. Discover now