Rozdział 8

3.5K 130 6
                                    

POV Milian

Od kilku godzin siedziałem na ławce w ogrodzie, patrząc na wodę w jeziorku i myślałem nad swoim życiem.

Zastanawiałem się jakby to było gdyby było ono inne.

Wtedy nie byłbym księciem tylko zwykłym człowiekiem.

Nie mieszkałbym w pałacu tylko w zwykłym jednorodzinnym domku.

Chodziłbym do normalnej szkoły i miałbym przyjaciół. A tak przez całe moje dzieciństwo siedziałem w domu.

I oczywiście nie byłbym narzeczonym Cosimy, ale może też nigdy nie spotkałbym Carly.

Myśl o niej sprawiała mi wielki ból.

A co jeśli już nigdy jej nie zobaczę...

Jedyne czego bym nie zmienił to rodzeństwa.

Kocham Laurę i Nika.

To jedyne osoby dzięki którym jeszcze tutaj nie oszalałem.

Pamiętam dni, w których przyszli na świat.

Gdy urodziła się Laura miałem skończone 2 lata i sam muszę to sobie  przyznać byłem uroczym i opiekuńczym dzieckiem. Zawsze to ja woziłem w wózku moją, kochaną, śpiącą siostrę królewnę.

A 5 lat później urodził się Niki.

Z niego to był agent.

Skakał z jednego końca pałacu do drugiego, tak że trudno go było złapać, a już nie wspomnę o szukaniu go kiedy się zgubił.

Wspomnienia zaczęły mi jeździć w tę i z powrotem jak na jakiejś autostradzie i totalnie oderwały mnie od świata.

Do rzeczywistości przywróciło mnie uczucie czyjeś ręki leżącej na moim  ramieniu.

Jedyną osobą, która kładka mi w ten sposób rękę była moja mama, więc odwróciłem się i myślałem, że ujrzę burzę rudych włosów mojej rodzicielki, lecz osobą stojąca za mną okazała się moja narzeczona.

- Cześć Max - Uśmiechnęła się promiennie. - Mogę się dosiąść - wskazała wzrokiem na wolne miejsce obok mnie.

- Jasne - i również starałem się jakoś uśmiechnąć choć przychodziło mi to ostatnio z trudem.

Usiadła i po kilku sekundach zaczęła mówić.

- Po tym co wczoraj widziałam to nie jesteś zachwycony planem naszych rodziców. I cię rozumiem. Ja też dopiero wczoraj się tego dowiedziałam i wcale nie mam zamiaru za ciebie wychodzić... - Przerwała na głęboki wdech - No, ale cóż. Skoro nasi wspaniali rodzice już wszystko załatwili i nie ma innej opcji to zrobię to czego od mnie oczekują. Ogólnie przyszłam tu ci powiedzieć, że nie robię tego dla własnych celów. I nie chcę twojej fortuny, korony, tytułu, totalnie niczego. W końcu jedziemy na tym samym wózku. - I szturchła mnie lekko w ramię.

Byłem w szoku. Myślałem, że ona o wszystkim wiedziała i że działa z premedytacją.

Wow!

Obawiam się, że za bardzo lubię oceniać książki po okładce.

Teraz już na prawdę się do niej szczerze uśmiechnąłem i chwyciłem ja za rękę.

Na początku nie wiedziałem co powiedzieć.

- Cieszę się, że nie jestem w tym wszystkim sam. - Powiedziałem w końcu.

Mocno mnie przytuliła.

Zaczynałem ją lubić.

Skoro ma zostać moją żoną to przynajmniej miejmy ze sobą dobry kontakt.

Zacząłem godzić się z myślą, że już nigdy nie zobaczę Carly i że muszę o niej zapomnieć. W końcu widziałem ją tylko 2 razy w ciągu jednego dnia. Nie ma szans, żebym ją jeszcze kiedyś spotkał.

Rozmawialiśmy z Cosimą jeszcze bardzo długo aż wróciliśmy do pałacu, aby przygotować się na kolację z rodziną zwycięzców.

***

Siema!!! 😊

Co myślicie o Cosimie?
Lubicie ją?
Czy Milian pokocha Cosime?

Kocham 💕
Karo1204

Przypadek Where stories live. Discover now