Rozdział 15

3K 110 8
                                    

POV. CARLY

Otwarłam powoli oczy i patrzyłam tępo w sufit.

Dzisiaj wyjeżdżam.

Wracam do normalnego życia.

Wstaję z łóżka i dopakowuje ostatnie rzeczy do walizki.

Byłam trochę niewyspana, ale już nie umiałam zasnąć.

Przez całą noc myślałam nad tym co powiedziała mama Cosimy.

Cosima miała dziecko z Milianem.

Nie umiałam przyjąć sobie tego do świadomości.

Po balu Milian mówił mi, że to wszystko nie prawda.

Sama nie wiem co mam teraz zrobić i komu zaufać.

Z jednej strony nie wierzę, żeby Milian mógł przespać się z Cosimą no, ale z drugiej strony sama by w ciążę nie zaszła.

Poprosiłam dziewczyny, żeby przyniosły mi śniadanie do pokoju.

Nie miałam ochoty spotkać Miliana a już na pewno nie Cosime.

Jadłam śniadanie gdy do mojego pokoju weszła właśnie ona.

- Po pierwsze puka się, a po drugie co ty tu robisz?

- Po pierwsze, w przyszłości będę królową i nie muszę pukać a po drugie, przyszłam się z tobą pożegnać.

- Pożegnać? Z mną? Ile ty wczoraj wypiłaś bo chyba jeszcze nie wytrzeźwiałaś.

- Ja nie mogę pić alkoholu, przecież jestem w ciąży.

Przewróciłam teatralnie oczami.

Odkąd usłyszałam tą jakże Niesamowitą wiadomość cały czas mnie mdli.

- Cóż, mówiłam Ci, że z mną nie masz szans. Zapamiętaj sobie, ja zawsze wygrywam. - Uśmiechnęła się do mnie wrednie.

- Przyznaj się, czy to naprawdę dziecko księcia?

Jedną rękę przyłożyła do swojego brzucha, a
na jej twarzy wciąż widniał ten sam uśmiech.

- Uważasz, że kłamię? Chociaż i tak twoje zdanie mam osobiście gdzieś. Ostatecznie to ja zostanę żoną Maxa a ty będziesz należeć do jego przelotnej przeszłości. W krótce o tobie zapomni i nic już na to nie poradzisz. A teraz... Życzę szybkiego wyjazdu. - Uśmiechnęła się słodko, odwróciła się od mnie i wyszła z pokoju.

Moje pokojówki były w łazience, więc wszystko słyszały. Wyszły z pomieszczenia z zdziwionym wyrazem twarzy.

- Ale z niej sucz - komentuje pierwsza Rose na co ja wybucham śmiechem.

W końcu czas wyjazdu nadszedł.

Zeszłam na dół razem z dziewczynami trzymając walizkę w ręku.

Na dole czekała już moja rodzina z rodziną królewską.

- O Carly już jesteś. No to jesteśmy wszyscy, możemy jechać - Powiedziała moja mama z smutkiem w głosie.

Zaczęliśmy się żegnać z wszystkimi.

Przed królem delikatnie dygam a królowę, księżniczkę i młodszego księcia mocno przytulam.

W końcu nadszedł czas na Miliana.

Uśmiecha się do mnie smutno i bardzo, ale to bardzo delikatnie przytulam go.

Usłyszałam szloch za swoimi plecami.

Odwróciłam się i ujrzałam moje ukochane pokojówki z łzami w oczach.

Przypadek Where stories live. Discover now